DAJ CYNK

Test telefonu HTC One

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Całość jest zwarta i solidna, a przynajmniej do pierwszego upadku, kiedy to podobno osłony głośników mogą się odkleić i odpaść od frontu urządzenia (sam tego nie doświadczyłem). Kanciasta obudowa oznacza ryzyko szybkiego ścierania się farby na najbardziej wysuniętych elementach. I rzeczywiście - okolice dolnego głośnika zaczęły błyszczeć się metalem już czwartego dnia użytkowania. Osoby przewrażliwione na punkcie stanu wizualnego swojego telefonu powinny zainwestować w pokrowiec lub wybrać srebrny wariant urządzenia, na którym przetarcia nie będą widoczne. Wciąż jednak HTC One wydaje się solidniejszy konstrukcyjnie niż Galaxy S4.

Wyświetlacz

Ekran nowego HTC wywołał u mnie dosyć skrajne emocje. Z jednej strony mamy aż 469 punktów na cal, czyli rekordową dla ekranu 4,7 cala rozdzielczość FullHD (1920 x 1080), a do tego świetny kontrast, głęboką czerń, intensywne kolory i szkło Gorilla Glass 2. Z drugiej strony zaś, wysoki poziom odblasków i niewystarczająca jasność sprawiają, że na ekranie niewiele widać poza pomieszczeniami.



Wyłączenie opcji oszczędzania energii i ustawienie jasności na maksimum to właściwie konieczność w okresie wakacyjnym. Nawet jednak po takiej operacji, oprócz wyświetlanych na ekranie treści niemal stale oglądać będziemy też własne odbicie. Doniesienia o niewiadomo jak wybitnym ekranie okazały się niestety grubo przesadzone. Galaxy S4 oferuje mniejszy poziom odblasków i mniejszą tendencję do zbierania odcisków palców. To trochę smutne, gdy po wyciągnięciu z drugiej kieszeni o połowę tańszej Nokii Lumia 720 okazuje się nagle, że na fińskim smartfonie wszystko widać idealnie, a na najnowszych androidach z ekranami FullHD widać niewiele. Póki co pożytek z dużej rozdzielczości ekranu dostrzeżemy przede wszystkim w domu... lub wieczorami.

Zasięg, rozmowy i wiadomości

Choć HTC obiecuje aż 96 dB wydobywających się z przednich głośników BoomSound, w rzeczywistości poziom głośności jest porównywalny do tego w Galaxy S4 czy w poprzedniku HTC One, modelu HTC One X+. Odczuwalna jest natomiast różnica w odwzorowaniu dźwięku - wreszcie mamy prawdziwe basy, szczególnie przy włączonej funkcji Beats Audio, choć trzeba zaznaczyć, że przycisza ona nieco tony wysokie, zmniejszając tym samym efektywną głośność muzyki. Nie miałem sytuacji, w której dzwonki i alarmy byłyby słabo słyszalne, a umieszczenie głośników z przodu urządzenia sprawia, że nie są one przytykane przez podłoże, na którym leży telefon. Jedynie akcja pod tytułem "chodźcie pokażę wam jak głośno gra ten nowy HTC" zakończyła się fiaskiem, bo dźwięk choć lepszy jakościowo, to jednak głośnością jakoś specjalnie nikogo nie "wgniótł".

Pomimo metalowej konstrukcji urządzenia, nie miałem problemów z zasięgiem sieci komórkowych jak i Wi-Fi. Wskazania były identyczne względem tych w testowanej równolegle Nokii Lumia 720. Również pisanie wiadomości idzie sprawnie, o ile najpierw wyłączymy wszystkie klawiatury obcojęzyczne - inaczej łatwo jest niechcący przełączyć język podczas pisania. To, co najbardziej irytuje w codziennej obsłudze podstawowych funkcji, to ta sama belka ze skrótami na dole ekranu obecna na ekranie blokady i pod pulpitami. W przypadku ekranu blokady wiadomości czy inne aplikacje wywołujemy przeciągając ikonę ku górze, z kolei po odblokowaniu ta sama czynność realizowana jest po dotknięciu ikony. Do samego końca testów łapałem się na tym, że często próbowałem otworzyć wiadomości w sposób odwrotny niż aktualnie dostępny. Możliwość niezależnego skonfigurowania paska skrótów rozwiązałaby sprawę - od razu wiadomo by było gdzie jesteśmy, jednak producent postanowił, że lista skrótów jest taka sama przed i po odblokowaniu telefonu. Jakimś wyjściem z sytuacji jest zupełne wyłączenie ekranu blokady. Włącznik telefonu jest tak mocno schowany, że ryzyko samoistnego odblokowania telefonu jest niemal żadne.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News