DAJ CYNK

Test telefonu Huawei Ascend P6

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Internet i łączność - prawie wszystko na miejscu

Huwei P6 oferuje typowy dla swojej półki cenowej pakiet łączności. Znajdziemy w nim HSPA+ (HDPA do 21,6 Mb/s i HSUPA do 5,76 Mb/s), Wi-Fi w standardach b/g/n z funkcją DLNA oraz możliwością tworzenia Hot-Spotów, Bluetooth 3.0 oraz UBS On-the-go. Do pełni szczęścia brakuje tylko LTE i HSPA+ DC.

Telefon został wyposażony w dwie przeglądarki - standardową przeglądarkę systemową oraz Google Chrome. Z przyzwyczajenia korzystałem z tej drugiej, ale na co dzień obydwie oferują podobny komfort przeglądania sieci. Strony wczytywane są szybko, treści są wyświetlane poprawnie. Obydwie przeglądarki dobrze radzą sobie pomimo otwarcia w nich kilkunastu kart. Również obydwie oferują prosty w uruchomieniu tryb incognito. Problemów nie stwarzają też filmy umieszczane w różnych serwisach, jak i dołączane do artykułów, również w rozdzielczościach HD. Sprawnie działające przeglądarki w połączeniu z pięknym ekranem powodują, że aż chce się korzystać z P6, o ile tylko pogodzimy się i przyzwyczaimy do przygasającego wyświetlacza i faktu, że wystarczy 5 minut przeglądania Internetu żeby odczuć duże ilości energii cieplnej promieniujących w nasze dłonie.



Skoro Internet, to również poczta elektroniczna. Domyślny klient pocztowy powinien zadowolić większość użytkowników. Prosty w użyciu, skuteczny w pobieraniu wiadomości i wyświetlaniu ich treści. Pozwala w prosty sposób tworzyć foldery i zarządzać wiadomościami. Podczas testów ani razu nie zawiodłem się na jej działaniu.

Antena Wi-Fi w P6 nie należy do najlepszych na rynku i jest bardzo przeciętna. W większości przypadków telefon bez problemu wyszukiwała odpowiednie połączenia, ale już siadając na ławce przed domem sygnał z domowej sieci uciekał, z czym inne modele nie mają zazwyczaj żadnych problemów.

Przy okazji Internetu warto wspomnieć o tym, na co narzeka duża liczba użytkowników Android, czyli aplikacjach, które lubią się aktualizować, pobierać dodatkowe dane, szpiegować nas i szereg innych mniej lub bardziej wiarygodnych teorii. Huawei wyposażyło swój produkt w bardzo użyteczny Menadżer Uprawnień. Po uruchomieniu aplikacji wyświetla się nam lista uprawnień, których programy mogą potrzebować. Wśród nich znajdziemy wiadomości Push, uprawnienia sieciowe, kontakty, wiadomości, rejestr połączeń, lokalizacja, numer telefonu oraz kalendarz. Po wybraniu którejś z opcji wyświetlana jest lista aplikacji, które chcą mieć dostęp np. do naszej lokalizacji i prostym przełącznikiem możemy dostęp nadać lub go zabrać. W przypadku uprawnień sieciowych możemy zaznaczyć, które aplikacje mogą się aktualizować po sieci komórkowej, które przez Wi-Fi, a których aktualizować nie chcemy. Oprócz tego możemy włączyć zapobieganie monitorowania naszych rozmów, połączeń oraz obrazów rejestrowanych przez aparat.

Ideał to nie jest, ale przynajmniej mnie nie szpieguje... zbyt często. Poznajemy się dalej.

GPS oraz co jeszcze w aplikacjach piszczy

W odnalezieniu naszego aktualnego położenia, jak i wyszukaniu odpowiedniej trasy pomoże nam standardowy pakiet narzędzi nawigacyjnych od Google. Mamy więc dostęp do Map, Nawigacji oraz Lokalnych. Nie znajdziemy w nich nic, co wyróżniałoby je na tle tego, w co zostały wyposażone konkurencyjne modele pracującego pod kontrolą zielonego robota. Na ustalenie naszej aktualnej pozycji telefon potrzebuje dosłownie 2-3 sekund, nawet w pomieszczeniach. Zazwyczaj jest to bardzo dokładne wskazanie, jednak w przypadku mojego miejsca zamieszkania telefon zawsze mylił się o ok 50 metrów (może to przez eternit na dachu? ;-) ). Podczas podróżowania P6 nie gubi sygnału, cały czas pracując poprawnie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News