DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P20 Lite

orson_dzi (Arkadiusz Dziermański)

Testy sprzętu

Wygląd systemu i wydajność



Najbardziej widoczną zmianą w Emotion UI jest ograniczenie ilości pozycji w Ustawieniach. Jest ich na tyle mało, że teraz mieszczą się na jednym ekranie. Dla osób mniej zaawansowanych to krok w dobrym kierunku. Zdecydowanie łatwiej jest się połapać w prostych kategoriach. Spowodowało to jednak rozbudowanie wielopoziomowości Ustawień i nie ukrywam, że np. do znalezienia ustawień języka i klawiatury prościej było mi użyć wyszukiwarki.



Pozostałe elementy nie uległy większym zmianom w stosunku do tego, co już widzieliśmy w smartfonach Huaweia. Nadal do wyboru mamy sporą liczbę dostępnych motywów. Jedynym warunkiem jest zalogowanie się do konta Huawei. Pierwsza wersja oprogramowania miała problem z obsługą różnych typów ekranu blokowania dostępnych w motywach, najprawdopodobniej wynikało to z dopasowania ich do wcięcia w ekranie. Próba zmiany ekranu blokady kończyła się komunikatem błędu. To jednak bardzo szybko zostało naprawione stosowną aktualizacją systemu. Tę samą, która dodała opcję wyłączenia wcięcia.



P20 Lite bardzo pozytywnie zaskakuje wydajnością. O ile w poprzednich modelach serii mogliśmy dosyć łatwo odczuć, że nie używamy smartfonu z wyższej półki, tak tutaj możemy równie łatwo się zapomnieć w kompletnie odwrotną stronę. Urządzenie działa bardzo płynnie, bez żadnych przycięć w codziennym użytkowaniu i dopiero próba otwarcia kilku wymagających aplikacji oraz przełączenia się między nimi lub też otwarcie kilkunastu kart w przeglądarce potrafią brutalnie sprowadzić nas na ziemię. Pojawia się opóźniona reakcja na polecenie i wtedy można sobie przypomnieć, że to "tylko" Lite. Oczywiście bez większych problemów możemy zagrać w dowolną grę lub odpalić filmy, zarówno w rozdzielczości FullHD, jak i 4K.



Wyniki benchmarków potwierdzą, że P20 Lite jest modelem z wyższych rejonów średniej półki smartfonów.




Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News