DAJ CYNK

Test telefonu LG G3

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Google Maps to aplikacja nawigacyjna, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Program stale łączy się z Internetem, więc o ile nie chcemy zainwestować w offline'ową nawigację z prawdziwego zdarzenia, potrzebny będzie nam pakiet danych. Proces ustalania lokalizacji, podobnie jak na większości telefonów z Androidem, zajmuje góra kilka sekund. W aucie duży ekran telefonu był czytelny, a odblaski nie przeszkadzały w sprawnym odczytywaniu komunikatów.

Na fali sportowej mody w smartfonach, do G3 trafił LG Health. Wystarczy przesunąć główny ekran pulpitu w prawo i oprócz inteligentnych powiadomień zobaczymy tu statystyki dotyczące naszej aktywności fizycznej. W pierwszej wersji oprogramowania, z którą miałem do czynienia krokomierz wyraźnie przesadzał określając odległość, a dla odmiany ten w Lumii 930 wynik zaniżał. Po aktualizacji oprogramowania pomiary stały się bliższe do tych z Endomondo.



Aparat fotograficzny

13-megapikselowy aparat fotograficzny zastosowany w G3 jest jednym z najlepszych w świecie mobilnej fotografii. Po kilku tygodniach ze smartfonem LG stwierdziłem, że to jest właśnie ten moment, gdy zdjęcia z telefonu spokojnie mogą przeciwdziałać dźwiganiu ze sobą większego sprzętu. Na to wrażenie złożyło się kilka rzeczy. Pierwszą z nich jest szybkość i skuteczność działania. Bardzo rzadko się zdarza, że G3 pudłuje z ostrością, a gdy skorzystamy z funkcji touch focus - praktycznie w ogóle. Co warto podkreślić, nie dostajemy zdjęć z "idiotenkamery", gdzie ostrość zaczyna się od 10 cm, a kończy na nieskończoności, tylko produkcje o bardziej interesującej plastyce i efektownych rozmyciach tła. Druga sprawa to tryb HDR działający zarówno w dzień, jak i w nocy. Zdjęcia rejestrowane są w tym trybie tak szybko, że ryzyko poruszenia jest nikłe. Początkowo nawet sądziłem, że to jedno zdjęcie z filtrem doświetlającym cienie, po chwili okazało się, że jednak nie - to prawdziwy HDR łączony z 2 kadrów. Po pierwszych zdjęciach z HDR-owaniem w wydaniu LG... już tej funkcji nie wyłączymy. Efekty są oszałamiające, a zdjęcia nie mają przy tym samsungowej cukierkowości, tylko są bardziej zbliżone do rzeczywistości, którą uzupełniono o to, z czym nie radzą sobie matryce rejestrując jedno tylko ujęcie. Trzecia sprawa to relatywnie niski poziom szumu na wyższych czułościach ISO. W konfrontacji z potężnym aparato-telefonem, jakim jest wyposażony w duży sensor i potężny obiektyw Samsung Galaxy K Zoom... po chwili Samsung trafił do plecaka. Szkoda było czasu na powtarzanie ujęć i późniejsze szukanie ostrości. G3 zaoferował bardziej szczegółowe zdjęcia (pomimo 20,7 Mpix w Samsungu) i nieporównywalnie wyższą skuteczność. Dla przykładu, próbując zrobić zdjęcie grupowe pod światło (zadaszony przystanek na szlaku turystycznym) z niewielkiego statywu, po trzech próbach z Samsungiem dałem za wygraną. Zdjęcie G3 zrobiłem jedno - więcej nie było trzeba. Po czwarte - dostajemy genialny tryb makro. Nie są to może zbliżenia z odległości 5 mm, a szeroki kąt obiektywu dodatkowo "oddala" obiekty, ale celność autofokusa w połączeniu z niewielkim kadrowaniem potrafią przynieść tak dobre efekty, że po publikacji zdjęć na Facebooku otrzymywałem w kółko pytania od znajomych dziennikarzy, jak mi udało się takie zdjęcia zrobić telefonem. No i wreszcie po piąte - to już nie jest nawet zamiana aparatu fotograficznego na telefon, tylko dodatkowo bezproblemowe pominięcie komputera i Lightrooma czy Photoshopa. Narzędzia do obróbki zdjęć są w telefonach od dawna, ale dopiero na dużych, ostrych i wiernie odzwierciedlających kolory ekranach taka obróbka nabiera sensu. Jak dla mnie pozycją obowiązkową jest Snapseed, a jeśli ktoś potrzebuje czegoś na kształt Lightrooma, jest też wielosuwakowy Photo Mate.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News