DAJ CYNK

Test telefonu Microsoft Lumia 950 XL

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

W temacie nawigacji satelitarnej do dyspozycji mamy natomiast aplikację Mapy bazującą na Nokia HERE. Aplikacja jest zarówno przewodnikiem po okolicy, wraz z mocno uproszczoną bazą przydatnych punktów, jak i głosową nawigacją krok-po-kroku korzystającą z map online lub uprzednio pobranych do telefonu. Mapa Polski zajmuje 445 MB i jest stale aktualizowana, choć nie da się ukryć, że w przypadku Polski na rynku nie brakuje lepiej przygotowanych propozycji. Zwykle jednak płatnych. Łapanie fiksa następuje najczęściej już w czasie włączania aplikacji, a utrzymywanie zasięgu nie jest problematyczne nawet w budynkach. W czasie nawigacji widoczny jest szacowany czas przybycia do punktu docelowego, kolorystyka mapy dostosowywana jest do pory dnia, a wszelkie modyfikacje trasy są nanoszone w czasie rzeczywistym.

Oddzielnego akapitu wymaga obsługa Facebooka i Facebook Messengera. Obie aplikacje do końca lutego 2016 roku były właściwie nieużywalne pod Windowsem 10 Mobile. Brakowało im zarówno stabilności i płynności działania, jak i... skuteczności. Zdarzały się problemy z publikowaniem zdjęć, komentowaniem czy nawet wysłaniem prywatnej wiadomości. Sytuacje, w których wiadomości w Messengerze są wysyłane z dużym opóźnieniem zdarzały się właściwie codziennie. I nie chodzi tu nawet o opóźnienia rzędu kilku sekund, już utrudniające konwersację, lecz na przykład dostarczenie zaległych wiadomości dopiero następnego dnia. W praktyce koniecznym stało się korzystanie z Facebooka w przeglądarce, to niestety nie jest najwygodniejszą z metod. W przypadku skonfigurowanego Facebooka lub Messengera byłem przy okazji nękany wszelkimi możliwymi powiadomieniami. I tu nie chodzi nawet o to, że nie było kontrolek powiadomień - nawet po wyłączeniu dźwięków w obu aplikacjach, te nadal wyświetlały powiadomienia i co chwila "pikały". Biorąc pod uwagę dużą głośność telefonu, koniecznym stało się skasowanie obu wadliwych programów.

Aparat fotograficzny

Do telefonu trafił aparat 20 Mpix, z sensorem o wielkości 1/2,4 cala, obiektywem Zeissa, optyczną stabilizacją obrazu i unikatową, trójkolorową lampą błyskową. Zastosowany obiektyw oferuje ekwiwalent ogniskowej wynoszący 26 mm i duży otwór przysłony wynoszący F/1.9. Co warto zaznaczyć, podobnie jak w poprzednich aparatach PureView, sensor jest okrągły i końcowe pliki mają do 19 megapikseli przy układzie 4:3 oraz do 16,07 megapiksela przy proporcjach 16:9 (z jednoczesnym szerszym kątem obrazowania).

Interfejs aparatu nie przeszedł dramatycznej metamorfozy. W dalszym ciągu dostajemy charakterystyczne pierścienie regulacji balansu bieli, ostrości, ISO (do 3200 w trybie ręcznym i do 12800 w automatycznym), ekspozycji i migawki (od 1/16000 do 4 s). Nowościami jest możliwość przechowywania obrazów na żywo, czyli dodatkowej, kilkusekundowej animacji przedstawiającej scenę tuż przed wykonaniem zdjęcia (komputerowy Windows 10 wyświetla te animacje bez konieczności instalowania dodatkowej przeglądarki). Zdjęcia możemy zapisywać w 2 jakościach JPG lub w trybie 8 Mpix + DNG w pełnej rozdzielczości (bezstratny RAW). Ciekawostką jest możliwość włączenia ciągłego wykonywania zdjęć w interwałach 2, 5 lub 10 sekund, które potem możemy połączyć na komputerze w efektowny TimeLapse.

Lumia Rich Capture, który ukryto pod maleńką ikonką różdżki na górze ekranu, załatwia za nas mozolne ręczne dobieranie parametrów zdjęcia. Funkcja dba o to, by niebo nie było przepalone, rozjaśnia cienie i wydobywa w razie potrzeby detale. Użytkownik zdany jest co prawda w tym trybie na pełny automat, ale działa on nieporównywalnie lepiej niż na jakimkolwiek innym telefonie. Nanoszone zmiany są subtelne i zdecydowanie nie zmieniają zdjęcia w jakiegoś kiczowatego potworka.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News