Test telefonu Microsoft Lumia 950 XL
Na nowe flagowe Lumie czekaliśmy od października 2013 roku, bo w końcu Lumia 930 różniła się od starszej 1520 w zasadzie tylko mniejszym ekranem. Lumia 950 i 950 XL to przełom. Nie dość, że dostajemy nową platformę sprzętową, to jeszcze zupełnie nowy Windows 10 Mobile. Przynajmniej chwilowo nie ma generacyjnej luki pomiędzy podzespołami zastosowanymi w najnowszych telefonach z Androidem i mobilnym Windowsem. A warto pamiętać, że ten ostatni jest mniej zasobożerny.
Największą niespodzianką towarzyszącą prezentacji nowych Lumii był Microsoft Continuum, czyli możliwość szybkiego zmienienia telefonu w pełnosprawny komputer. Wystarczy telewizor z Miracastem lub maleńka przystawka podłączana do dowolnego ekranu.

Na nowe flagowe Lumie czekaliśmy od października 2013 roku, bo w końcu Lumia 930 różniła się od starszej 1520 w zasadzie tylko mniejszym ekranem. Lumia 950 i 950 XL to przełom. Nie dość, że dostajemy nową platformę sprzętową, to jeszcze zupełnie nowy Windows 10 Mobile. Przynajmniej chwilowo nie ma generacyjnej luki pomiędzy podzespołami zastosowanymi w najnowszych telefonach z Androidem i mobilnym Windowsem. A warto pamiętać, że ten ostatni jest mniej zasobożerny.
Największą niespodzianką towarzyszącą prezentacji nowych Lumii był Microsoft Continuum, czyli możliwość szybkiego zmienienia telefonu w pełnosprawny komputer. Wystarczy telewizor z Miracastem lub maleńka przystawka podłączana do dowolnego ekranu.
Największe wątpliwości budziło natomiast postawienie w Lumii 950 XL na znany z temperaturowych problemów chipset Snapdragon 810. Ten jednak, podobnie jak w Xperii Z5, dorobił się chłodzenia rurką cieplną i ono... rzeczywiście działa.
Microsoft wycenił swoje nowe flagowce bardzo wysoko. Przekonajmy się czy rzeczywiście są one godną rozważenia alternatywą dla nieco oklepanych już urządzeń z Androidem i iOS-em.
Zestaw sprzedażowy
Należę do tych szczęśliwców, którzy nie otrzymali Lumii 950 XL do testów jedynie z ładowarką i słuchawkami, lecz w wielkim pudle zawierającym dodatkowo przystawkę Windows Contunuum, z dodatkową ładowarką, przewodem HDMI oraz bezprzewodową myszką i klawiaturą. Razem to wszystko upchane zostało do pudła bardziej przypominające te mieszące laptopy niż telefon. Co warto zauważyć, obie ładowarki USB-C są jednoczęściowe, co ma na celu ochronę klientów przed ewentualnymi pomyłkami i podpięciem do nich innym przewodem niekompatybilnych sprzętów. Ładowanie odbywa się z napięciem 5 V, ale przy natężeniu 3 A, na które nie wszystkie starsze telefony są gotowe.
Specyfikacja
Do testów trafiła Lumia 950 XL Dual SIM. Telefon ma 5,7-calowy ekran QHD (1440 x 2560 pikseli) wykonany w technologii AMOLED i pokryty szkłem Gorilla Glass 4. Dostajemy tym więc takie samo zagęszczenie pikseli jak w Samsungu Galaxy Note 4, czyli 515 punktów na cal. Sercem urządzenia jest chłodzony rurką cieplną ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 810 z czterema rdzeniami Cortex-A57 2,0 GHz i czterema rdzeniami Cortex-A53 1,5 GHz. Do tego dostajemy 3 GB pamięci RAM, grafikę Adreno 430, 32 GB pamięci wewnętrznej, czytnik kart pamięci microSD (do 200 GB), LTE Cat6 (300/50 Mb/s), Wi-Fi a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.1, GPS z GLONASS i Beidou oraz radio FM.
Główny aparat 20 Mpix z optyką Zeiss, optyczną stabilizacją obrazu, zapisem plików RAW i filmów 4K (24, 25 lub 30 klatek na sekundę) uzbrojony jest w unikatową, trójdiodową lampę błyskową "RGB Flash". W ramach Rich Audio Recording dźwięk do nagrań wideo zbierany jest przez 4 mikrofony kierunkowe, a technologia PureView pozwala na korzystanie z bezstratnego zoomu cyfrowego zarówno przy zdjęciach 8 Mpix, jak i w przypadku filmów FullHD (3x) i HD (4x). Możliwości głównego aparatu uzupełnia przednia kamerka 5 Mpix z filmami FullHD.
<: F2553 :>
Nowa Lumia jest jednym z pierwszych telefonów uzbrojonych w dwustronne złącze USB 3.1 Type-C, nie zabrakło przy tym ani szybkiego, ani bezprzewodowego ładowania zastosowanego w urządzeniu akumulatora o pojemności 3340 mAh. Zupełną nowością jest Windows Hello, czyli technologia identyfikacji użytkownika na podstawie skanowania tęczówki oka oraz opisany wyżej Windows Continuum, czyli możliwość pracy w trybie komputerowego Windowsa.
Cały ten sprzęt trafił do obudowy o wymiarach 151,9 x 78,4 x 8,1 mm, a jego łączna masa to 165 gramów. Za stosunkowo niską masą stoi m.in. zastosowanie poliwęglanowej obudowy.
Ergonomia i jakość wykonania
Przyzwyczajenie do 5,7-calowego Note'a 4 sprawiło, że pod względem gabarytów Lumia 950 XL wpasowała się w mój gust właściwie idealnie. Tej samej wielkości ekran i bryła urządzenia nie wymagały łamania przyzwyczajeń. Produkt Microsoftu okazał się przy tym nieco smuklejszy, ale i też bardziej ostro wykończony na brzegach - nie na tyle jednak, by było to męczące.
Najpoważniejszą wadą konstrukcji okazała się pokrywa akumulatora, która z jednej strony jest bardzo trudna do ściągnięcia przy krótkich paznokciach, z drugiej zaś koszmarnie skrzypi na dole obudowy. Gdyby te trzaski wydobywały się z okolic aparatu, słyszelibyśmy je rzadziej, a tak każde wzięcie telefonu do ręki daje wrażenie obcowania z czymś tanim i tandetnym. I chociaż poliwęglanowa obudowa i szkło Gorilla Glass 4 po długich testach pozbawione były jakichkolwiek rys, jakość spasowania okazała się gorsza niż np. w Lumii 550, kosztującej ułamek ceny flagowego modelu.
Nie do końca przekonują też przyciski regulacji głośności oddzielone od siebie włącznikiem telefonu, natomiast plusem jest sprzętowy przycisk aparatu. Wszystkie wymienione przyciski umieszczone zostały na prawym boku urządzenia. Jedynie spust aparatu okazał się przy tym nieco chybotliwy, biorąc jednak pod uwagę, że działa on dwustopniowo, jestem w stanie to wybaczyć. Lewa strona urządzenia jest gładka, na górze znajdziemy gniazdo słuchawkowe JACK 3,5 mm, przy którym obudowa pękła już pierwszego dnia, na dole zaś znajdziemy gniazdo ładowania USB Type-C, przy którym plastik obudowy nieco wgiął się do środka.
Ciekawie prezentuje się tył urządzenia. Wystaje tutaj przesadnie duża obudowa aparatu wraz z aż trzema diodami. Obok niej znajduje wylot głośnika zewnętrznego, a na skrajnych brzegach obudowy znajdziemy jeszcze po 5 maleńkich otworów - za nimi znajdują się łącznie 4 mikrofony. Służą one do nagrywania filmów w standardzie Rich Audio Recording.
Ponad ekranem znajdziemy w lewym narożniku sporą czerwoną diodę pomagającą przy rozpoznawaniu siatkówki oka, wylot głośnika słuchawki, czujnik jasności otoczenia i zbliżania, kamerkę identyfikującą siatkówkę oka i właściwy aparat 5 Mpix. Pod ekranem znajdziemy jedynie niewielką szczelinę mikrofonu - przyciski systemowe są wyświetlane.
Po zdjęciu pokrywy okaże się, że aby dostać się do gniazd kart nanoSIM wymagane jest wyjęcie akumulatora. Ten tkwi pod wystającą obudową aparatu i jest dosyć lekki i smukły jak na deklarowane 3340 mAh. Kartę pamięci wymienimy natomiast bez wyjmowania akumulatora. Na pokrywę przyklejone zostały dwie folie - jedna, biegnąca wokół aparatu to antena modułu NFC, druga, zajmująca większość dołu pokrywy, zawiera płytkę do ładowania indukcyjnego. Warto o nich pamiętać w razie chęci zakupu alternatywnej obudowy.



Podsumowując temat designu i ergonomii, trudno nie napisać, że Lumia 950 XL jest po prostu brzydka. Telefon jest co prawda smukły, ale źle spasowany, a nawet jakby silić się na jakieś komplementy dotyczące ekranu, efekt końcowy psuje paskudnie wyglądający aparat fotograficzny i ta ciągnąca się przez cały czas za człowiekiem myśl "jakie to plastikowe". Z całym szacunkiem dla Nexusów, to właśnie z nimi kojarzy mi się duża 950-tka. Taki telefon, który bardziej ma działać, niż wyglądać.
Szaleństwo na ekranie
Po wiadrze zimnej wody za design, czas przyjrzeć się wyświetlaczowi. A ten oferuje aż 5,7 cala, rozdzielczość QHD (1440 x 2560 pikseli, 518 ppi), technologię produkcji AMOLED i szkło czołowe Gorilla Glass 4. Na dokładkę producent dodaje możliwość wyboru profilu koloru, gdzie ten standardowy jest o wiele bardziej naturalny niż w przypadku konkurencyjnych ekranów Samsunga. Mamy opcję automatycznego podbicia czytelności w świetle słonecznym i nawet ręczną korektę temperatury, odcienia i nasycenia kolorów. Chociaż subpiksele mają układ Diamond Pentile, dostrzeżenie pojedynczych punktów jest właściwie niemożliwe nieuzbrojonym okiem. Wszystko na ekranie jest idealnie ostre i nie są poszarpane brzegi choćby najdrobniejszych czcionek. Większej rozdzielczości zdecydowanie nie trzeba.
Testy jasności pokazują, że do czynienia mamy z ekranem nie tyle nawet klasy tego w Note'cie 4, co bardziej w nowszym w Galaxy S6 Edge+. W przeciwieństwie jednak do tego ostatniego, Lumia 950 XL zachowuje naturalne odwzorowanie bieli nawet w bezpośrednim nasłonecznieniu, z aktywną funkcją podbicia kontrastu/jasności. Chociaż nie wynika to bezpośrednio z gołej tylko specyfikacji, do czynienia mamy z najlepszym na rynku ekranem AMOLED. Takim, który nie zrobi nam terapii szokowej po skopiowaniu zdjęć do komputera, tylko pokaże nasze dzieła w realny, nieprzerysowany sposób. Oczywiście jak ktoś chce cukierkowe kolory znane z Samsungów, może je włączyć w ustawieniach.
Test Ekranu | Jasność 50% | Jasność 100% | ||||||
Czerń, cd/m2 | Biel, cd/m2 | Kontrast | Temperatura barwowa (K) | Czerń, cd/m2 | Biel, cd/m2 | Kontrast | Temperatura Barwowa (K) | |
Asus Zenfone 2 | 0,11 | 83,1 | 755 | 7744 | 0,45 | 320,1 | 711 | 7652 |
HTC Desire 816 | 0,13 | 106,1 | 816 | 7581 | 0,51 | 439,4 | 862 | 7698 |
HTC One M9 | 0,2 | 163,2 | 816 | 7908 | 0,69 | 571,6 | 828 | 8004 |
LG G4 | 0,06 | 98,1 | 1635 | 7941 | 0,49 | 608,1 | 1241 | 8310 |
LG Nexus 5 | 0,54 | 259,8 | 481 | 6691 | 1,07 | 516,3 | 483 | 6728 |
Meziu MX4 | 0,05 | 38,5 | 771 | 7220 | 0,73 | 574,5 | 787 | 7533 |
Microsoft Lumia 640 | 0,27 | 200,3 | 742 | 7295 | 0,54 | 527,1 | 976 | 7328 |
Microsoft Lumia 950 XL | 0 | 109,7 | ∞ | 6355 | 0 | 325,5 | ∞ | 6430 |
Nokia Lumia 1320 | 0,47 | 303,1 | 645 | 7454 | 0,92 | 581,1 | 632 | 7467 |
Nokia Lumia 530 | 0,41 | 136,7 | 333 | 6856 | 0,82 | 272,6 | 332 | 6897 |
Nokia Lumia 925 | 0 | 138,6 | ∞ | 6754 | 0 | 287,7 | ∞ | 6904 |
Samsung Galaxy Alpha | 0 | 160,9 | ∞ | 6329 | 0 | 342,8 | ∞ | 6355 |
Samsung Galaxy Note 4 | 0 | 175,4 | ∞ | 6648 | 0 | 365,1 | ∞ | 6660 |
Samsung Galaxy Note Edge | 0 | 145,9 | ∞ | 6830 | 0 | 245,9 | ∞ | 6709 |
Samsung Galaxy S6 | 0 | 157,4 | ∞ | 6347 | 0 | 354,8 | ∞ | 6325 |
Samsung Galaxy S6 - auto | - | - | - | - | 0 | 419,0 | ∞ | 7179 |
Samsung Galaxy S6 Edge | 0 | 136,2 | ∞ | 6079 | 0 | 324,9 | ∞ | 6086 |
Samsung Galaxy S6 Edge - auto | - | - | - | - | 0 | 614,3 | ∞ | 6733 |
Samsung Galaxy S6 Edge+ | 0 | 161,2 | ∞ | 6579 | 0 | 229,4 | ∞ | 6388 |
Samsung Galaxy Tab S 8.4 | 0 | 167,9 | ∞ | 6703 | 0 | 311,7 | ∞ | 6667 |
Sony Xperia Z3 Compact | 0,13 | 78,7 | 605 | 9984 | 0,91 | 733,7 | 806 | 10978 |
Sony Xperia Z3+ | 0,15 | 59,3 | 395 | 9360 | 1,66 | 845,8 | 510 | 10383 |
Sony Xperia Z5 | 0,23 | 143,4 | 623 | 7990 | 1,63 | 943,8 | 579 | 8700 |
Mamy więc Worda, Excela, PowerPointa, jest klient pocztowy, mapy, kalendarz, galeria czy przeglądarka Edge. Da się nawet selfie strzelić, z podglądem na TV. Wejście do aplikacji Filmy Wideo rozczaruje nas informacją, że musimy najpierw podłączyć telefon do komputera i skopiować pliki do katalogu Video w telefonie. Tyle dobrze, że da się uruchomić filmy z pendrive'a podpiętego do przystawki HD-500 (stacja dokująca to zbyt dumna nazwa), ale zapomnijmy o napisach.
Wspomniana przystawka wymaga podpięcia telefonu przewodem obustronnie zakończonym wtyczką USB Type-C, samej przystawki do gniazdka, a do tego do telewizora czy monitora za pomocą złącza HDMI lub DisplayPort. Gdy to już uczynimy, zostają nam jeszcze 3 porty USB, w tym jeden z natężeniem 2A na wyjściu, dla bardziej energożernych akcesoriów niż klawiatura czy myszka. Telefon automatycznie zapamiętuje podpięte urządzenie i dodaje do zasobnika gadżetów. Dla nielubiących przewodów jest też możliwość bezprzewodowego podłączenia telefonu zarówno do przystawki, jak i bezpośrednio przez Miracast do telewizora. Niezależnie od wybranego trybu, telefon może pełnić funkcję płytki dotykowej / touchpada i uparcie będzie świecił się jego ekran. Zablokowanie ekranu wyłącza transmisję obrazu, a przerwanie połączenia - chowa wszystkie otworzone okna i trzeba je ponownie uruchamiać z menu start. Szczęśliwie ta ostatnia operacja nie oznacza np. utraty danych w edytowanym pliku Worda - wróci on po ponownym sparowaniu. Word oferuje automatyczną korektę pisowni, jak i nawet zapisywanie plików na Dropboksie, to ostatnie jednak nie działało w czasie testów.
<: F2554 :>
Samo wprowadzanie tekstu przypomina zabawy z przeładowanym aplikacjami netbookiem. Piszę szybko, a po chwili pojawia się tekst. No nie tak miało to wyglądać. Spotkałem się z opiniami, że największą bolączką jest Edge jako jedyna słuszna przeglądarka, działała ona jednak znośnie. Dawało się nawet uruchomić na pełnym ekranie niektóre streamingi wideo. Jeśli ktoś jednak liczy na Iplę, Netfliksa czy inne HBO GO, to one owszem działają, ale na ekranie telefonu.
W tej, mocno testowej, na domiar złego niestabilnej postaci, Microsoft Continuum nie ma dla mnie żadnego sensu. Więcej można zrobić podpinając do telewizora Stick PC z normalnym Windowsem (cena około 400 zł) czy nawet na najtańszym netbooku. Dodatkowym utrudnieniem jest też złożoność okablowania (i standard USB Type C), które nie wybaczy nam zapomnienia o choćby jednym elemencie złożonej układanki. Continuum to zbędny gadżet, a nazywanie tego czegoś komputerem to poważna nadinterpretacja.
Internet i GPS
Jak nietrudno się domyślić, połączenie jednego z najwydajniejszych na rynku chipsetów z ekranem QHD bardzo pozytywnie odbiło się na możliwościach przeglądarki internetowej telefonu. Tą ostatnią domyślnie jest mobilna wersja Microsoft Edge, o znanym i lubianym pasku adresu wyświetlanym na dole ekranu. W aplikacji nie zabrakło menadżera pobierania plików, możliwości dodania stron do ulubionych, a także do katalogu do przeczytania na później, jest tryb czytania z uproszczonym układem strony (jedna kolumna tekstu i zdjęcia), a także możliwość synchronizacji danych z komputerowym Edge'em.
W temacie nawigacji satelitarnej do dyspozycji mamy natomiast aplikację Mapy bazującą na Nokia HERE. Aplikacja jest zarówno przewodnikiem po okolicy, wraz z mocno uproszczoną bazą przydatnych punktów, jak i głosową nawigacją krok-po-kroku korzystającą z map online lub uprzednio pobranych do telefonu. Mapa Polski zajmuje 445 MB i jest stale aktualizowana, choć nie da się ukryć, że w przypadku Polski na rynku nie brakuje lepiej przygotowanych propozycji. Zwykle jednak płatnych. Łapanie fiksa następuje najczęściej już w czasie włączania aplikacji, a utrzymywanie zasięgu nie jest problematyczne nawet w budynkach. W czasie nawigacji widoczny jest szacowany czas przybycia do punktu docelowego, kolorystyka mapy dostosowywana jest do pory dnia, a wszelkie modyfikacje trasy są nanoszone w czasie rzeczywistym.
Oddzielnego akapitu wymaga obsługa Facebooka i Facebook Messengera. Obie aplikacje do końca lutego 2016 roku były właściwie nieużywalne pod Windowsem 10 Mobile. Brakowało im zarówno stabilności i płynności działania, jak i... skuteczności. Zdarzały się problemy z publikowaniem zdjęć, komentowaniem czy nawet wysłaniem prywatnej wiadomości. Sytuacje, w których wiadomości w Messengerze są wysyłane z dużym opóźnieniem zdarzały się właściwie codziennie. I nie chodzi tu nawet o opóźnienia rzędu kilku sekund, już utrudniające konwersację, lecz na przykład dostarczenie zaległych wiadomości dopiero następnego dnia. W praktyce koniecznym stało się korzystanie z Facebooka w przeglądarce, to niestety nie jest najwygodniejszą z metod. W przypadku skonfigurowanego Facebooka lub Messengera byłem przy okazji nękany wszelkimi możliwymi powiadomieniami. I tu nie chodzi nawet o to, że nie było kontrolek powiadomień - nawet po wyłączeniu dźwięków w obu aplikacjach, te nadal wyświetlały powiadomienia i co chwila "pikały". Biorąc pod uwagę dużą głośność telefonu, koniecznym stało się skasowanie obu wadliwych programów.
Aparat fotograficzny
Do telefonu trafił aparat 20 Mpix, z sensorem o wielkości 1/2,4 cala, obiektywem Zeissa, optyczną stabilizacją obrazu i unikatową, trójkolorową lampą błyskową. Zastosowany obiektyw oferuje ekwiwalent ogniskowej wynoszący 26 mm i duży otwór przysłony wynoszący F/1.9. Co warto zaznaczyć, podobnie jak w poprzednich aparatach PureView, sensor jest okrągły i końcowe pliki mają do 19 megapikseli przy układzie 4:3 oraz do 16,07 megapiksela przy proporcjach 16:9 (z jednoczesnym szerszym kątem obrazowania).
Interfejs aparatu nie przeszedł dramatycznej metamorfozy. W dalszym ciągu dostajemy charakterystyczne pierścienie regulacji balansu bieli, ostrości, ISO (do 3200 w trybie ręcznym i do 12800 w automatycznym), ekspozycji i migawki (od 1/16000 do 4 s). Nowościami jest możliwość przechowywania obrazów na żywo, czyli dodatkowej, kilkusekundowej animacji przedstawiającej scenę tuż przed wykonaniem zdjęcia (komputerowy Windows 10 wyświetla te animacje bez konieczności instalowania dodatkowej przeglądarki). Zdjęcia możemy zapisywać w 2 jakościach JPG lub w trybie 8 Mpix + DNG w pełnej rozdzielczości (bezstratny RAW). Ciekawostką jest możliwość włączenia ciągłego wykonywania zdjęć w interwałach 2, 5 lub 10 sekund, które potem możemy połączyć na komputerze w efektowny TimeLapse.
Lumia Rich Capture, który ukryto pod maleńką ikonką różdżki na górze ekranu, załatwia za nas mozolne ręczne dobieranie parametrów zdjęcia. Funkcja dba o to, by niebo nie było przepalone, rozjaśnia cienie i wydobywa w razie potrzeby detale. Użytkownik zdany jest co prawda w tym trybie na pełny automat, ale działa on nieporównywalnie lepiej niż na jakimkolwiek innym telefonie. Nanoszone zmiany są subtelne i zdecydowanie nie zmieniają zdjęcia w jakiegoś kiczowatego potworka.
Największym smaczkiem jest jednak lampa, z której wreszcie da się normalnie korzystać. Nie bójmy się ustawić ją na automat, bo nawet jeśli kogoś oślepimy z bliska, a na pierwszy rzut oka efekt nie jest spektakularny, to już po zrobieniu zdjęcia... nadal możemy lampę wyłączyć. Tak, to nie pomyłka - w galerii pojawia się skrót umożliwiający nawet po kilku dniach dobranie optymalnego oświetlenia. Możemy przesunąć suwak ku dołowi by zredukować doświetlenie lub ku górze, dla mocniejszego efektu działania lampy. Coś niesamowitego.
A jak jest z samą jakością plików? Przede wszystkim urzeka bardzo duża rozpiętość tonalna - nie trzeba posiłkować się HDR-ami, by uzyskać dobry materiał wyjściowy do dalszej obróbki w aplikacjach. Kolory są naturalne, choć da się zauważyć ten "nokiowski styl" i utrzymywanie raczej ciepłej tonacji zdjęć. Co ważne, w przeciwieństwie do konkurentów nie mamy tutaj do czynienia z agresywnym odszumianiem i wtórnym wyostrzaniem obrazu uzyskiwanego przez matrycę. Jedynie na przesadne wygładzanie trawy mógłbym ponarzekać, choć balans i tak nie jest zły - Sony wygładza ją znacznie bardziej, Samsung przeostrza i w sumie testowanej Lumii najbliżej jest do efektów uzyskiwanych przez LG G4 (to komplement). Na dobrą sprawę miałbym teraz duży dylemat przy wskazaniu najlepszego telefonu fotograficznego 2015 roku. Galaxy S6 Edge+ dostał brakujący tryb w pełni manualny i czujnik spektrum kolorów, co bardzo zbliżyło Samsunga do LG G4, a Lumię 950 XL można śmiało postawić na równi z wymienionymi. Przy czym produkt Microsoftu brylować będzie na ich tle trybem makro działającym z odległości zaledwie 4-5 cm, którym tła rozmywają się w piękny, "lustrzankowy" sposób.
Wisienką na torcie jest przedni aparat 5 Mpix. Nie chodzi tutaj bynajmniej o jakieś nakładane w czasie rzeczywistym pudry i im podobne. Dostajemy zdjęcia bardzo naturalne, bez dziwnych zniekształceń, z poprawnie odwzorowanymi kolorami i dużą dynamiką tonalną. Na tle konkurentów niewiele jest szumu i bardzo dużo detali. Jeśli natomiast zależy nam na bardziej optymistycznej interpretacji swojego wizerunku, w dodatkach znajdziemy Lumia Selfie. Narzędzie to pozwala w szybki sposób poprawić tonację skóry, podkreślić oczy, poprawić uśmiech czy nawet wyszczuplić twarz.
To, co od zawsze urzeka w Lumiach, gdy chodzi o filmy, to możliwość samodzielnego wyboru w jakiej liczbie klatek mają być rejestrowane nagrania. I nie mówię tutaj o filmach w np. 60 klatkach, które testowana Lumia obsługuje w FullHD, tylko o możliwości wyboru kinowych 24 klatek na sekundę obok standardowych 25 i 30. Olbrzymi plus należy się też za ręczne nastawy ostrości dostępne w trybie wideo (koniec falującego obrazu w trudnych scenach), a także za unikatowy, bezstratny zoom cyfrowy (4x dla HD i 3x dla FullHD). Ten ostatni może dodatkowo wzmocnić i tak już duże możliwości makro, jak i przyda się na wszelkiego rodzaju koncertach etc. Wciąż natomiast Microsoft ma sporo do nadrobienia w temacie stabilizacji obrazu. Choć wyniki nie są gorsze od tych z LG G4 czy Galaxy S6, to jednak technologia PureView powinna być moim zdaniem zaprzężona również do stabilizowania obrazu w podobny sposób jak w niedoścignionych w tym temacie Xperiach.