DAJ CYNK

Test telefonu Motorola Gleam+

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

Nie zapomniano o podstawowych aplikacjach, takich jak budzik, czy kalendarz. Znajdziemy tutaj także listę spraw do zrobienia, kalkulator walutowy oraz wbudowane programy do obsługi Gmaila, MySpace, Facebooka i Tweetera, które są całkiem dobrze zoptymalizowane w stosunku do niezbyt zaawansowanych możliwości urządzenia i powolnej transmisji danych, którą Gleam+ się może (nie) pochwalić.

Połączenia, wiadomości

Zastosowanie wyświetlacza OLED, jaki znajdziemy w Gleam+, ma swoje zalety, jak i wady. Do tych drugich z pewnością można zaliczyć fakt, że bez otworzenia telefonu, nie zobaczymy kto do nas dzwoni. W związku z tym przydatna staje się opcja wyłączenia odbierania połączeń poprzez podniesienie klapki, o czym na szczęście producent nie zapomniał. Antena wbudowana w Gleam+ jest dość standardowej czułości - nie powinniśmy jednak spodziewać się fajerwerków w miejscach o słabym zasięgu. Jakość połączeń jest przyzwoita, a mikrofon umieszczony w dolnej części klawiatury dobrze wyłapuje nasz głos, przez co rozmówca słyszy nas bez większego problemu.

W pamięci telefonu możemy zapisać do 1000 kontaktów, do których możemy dodać niewiele informacji. W zasadzie jedynymi dostępnymi są adres email oraz nazwa firmy, a oprócz tego możemy skonfigurować zdjęcie oraz osobny dzwonek. Kontakty możemy łączyć w grupy, których może być do 20. Niestety, zabrakło obsługi funkcji smart dial, wyświetlającej pasujące kontakty po wpisaniu kilku pierwszych cyfr numeru telefonu, co dla wielu osób jest dość poważną wadą.

Gleam+ obsługuje także wiadomości SMS, MMS oraz e-mail. Maksymalna ilość zapisanych wiadomości tekstowych to 3000, a multimedialnych 100. Podczas tworzenia wiadomości nie ma możliwości szybkiej zmiany formatu wpisywanego tekstu, na przykład na same wielkie litery, czy też cyfry. Musimy wejść w opcje, a następnie w metody wprowadzania tekstu, by ręcznie to zmienić - a gdy chcemy powrócić do "normalnego" trybu, robimy to samo. Po raz kolejny ukazuje się tu nieprzemyślana konstrukcja oprogramowania, na którym Gleam+ działa.



Zdjęcia i filmy

Gleam+ został wyposażony w matrycę o rozdzielczości 2 megapikseli, czyli wykonującą zdjęcia w rozmiarze 1600 na 1200 pikseli. To mało, nawet biorąc pod uwagę niewysoką cenę urządzenia. Niestety zabrakło autofokusa i diody LED, przez co nie zrobimy czytelnego zdjęcia tekstu, ani też nie podświetlimy scenerii w ciemności.

Jakość fotografii delikatnie mówiąc, nie zachwyca. Zdjęcia są nienaturalnie ciemne, całkowicie pozbawione szczegółów i pożarte przez zniekształcenia obrazu. W słabszych warunkach oświetleniowych jest jeszcze gorzej. Podobnie sprawa ma się z filmami - nie dość, że nagrywane w archaicznej rozdzielczości 320 na 240 pikseli, to w stosunku do zdjęć mają jeszcze gorszą reprodukcje kolorów. Przykładowo, ściana, która na zdjęciu jest jeszcze jako tako zielona, na filmie jest już ciemnoszara, tak jakby wideo nagrywane było w formacie czarno-białym. Dobrze, że chociaż są w miarę płynne.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News