DAJ CYNK

Test telefonu Motorola Moto G 3rd gen

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Moto G nie została wyposażona w żadną autorską nakładkę i dostajemy tutaj praktycznie czystego Androida, pozbawionego zarówno dodatkowych aplikacji, jak i innych dodatków stosowanych zazwyczaj przez producentów. Bardzo mocno zyskuje na tym wydajność smartfonu, ale jednocześnie traci strona wizualna. Duże, toporne ikony w niebyt ciekawych barwach są strasznie brzydkie. Niestety, dostajemy coś kosztem czegoś. Pozostając na moment przy ikonach, te umieszczone w Menu po ostatniej aktualizacji przewijane są nie w poziomie, a pionie. Dodatkowo, tak jak w nadchodzącym Androidzie 6.0, u góry Menu wyświetlane są ostatnio używane aplikacje. Z kolei jeśli do przewijania Menu użyjemy belki z prawej strony ekranu, będą na nim wyświetlane litery alfabetu, które ułatwią wyszukiwanie aplikacji.

Dobrej jakości połączenia i nietypowa klawiatura

Motorola podzieliła aplikację Telefonu na trzy zakładki. Pierwsza z nich, to szybkie wybieranie. W każdej z zakładek u góry ekranu znajduje się pole uruchamiające wyszukiwarkę kontaktów oraz ostatnie wykonywane połączenie. W zakładce szybkiego wybierania znajdziemy cztery duże kafelki z najczęściej wybieranymi kontaktami oraz przycisk uruchamiający dialer wyposażony w sprawnie działającą funkcję Smart Dial. Przesuwając ekran w lewo trafiamy na listę połączeń. Jej wadą jest brak możliwości usunięcia pojedynczych pozycji. Jak kasować, to wszystko lub nic. Ostatnia zakładka, to standardowa lista kontaktów.

Moto G 3rd nie przysparza żadnych problemów zarówno z zasięgiem, jak i jakością prowadzonych rozmów. Są one głośne, a dźwięk wyraźny i głęboki. Rozmowy z powodzeniem można ocenić jako 9/10.

Lista wiadomości, to standardowy widok czatów. Trochę szary i ponury, ale przez to bardzo prosty i czytelny. Jeśli do danego kontaktu mamy dodane zdjęcie, to jest ono wyświetlane zarówno na ogólnej liście, jak i widoku czatu z daną osobą. Zastosowana klawiatura, to coś, do czego dość długo przyzwyczajałem się w przypadku pierwszej generacji Moto G po zaktualizowania jej do Androida 5.0. Przyciski nie są w żaden sposób dzielone i na ekranie znajdują się pojedyncze litery na jednolitym tle. Po przyzwyczajeniu się do takiego widoku wprowadzanie tekstu idzie bardzo sprawnie, ale brak wydzielonych przycisków na początku użytkowania jest co najmniej dziwny. Klawiatura została wyposażona w możliwość wprowadzania tekstu za pomocą przesuwania palcem po ekranie (Swype) oraz bardzo sprawnie działającą autokorektę. Nie jest ona przesadnie inwazyjna i rzadko zdarzało mi się uczyć ją jak prawidłowo odmieniać wprowadzane wyrazy.

W Motoroli, zupełnie inaczej niż w przypadku zdecydowanej większości producentów smartfonów z Androidem, nie znajdziemy żadnego filtru niechcianych połączeń czy wiadomości. Podczas gdy powoli staje się to rynkowym standardem, tutaj do blokowania niechcianych treści konieczne jest użycie zewnętrznej aplikacji. Teoretycznie nie jest to żaden problem, ale w praktyce niektóre aplikacje nie blokują prawidłowo przychodzących wiadomości w Androidzie 5.0 lub nowszym.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News