DAJ CYNK

Test telefonu Nokia N9

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Ekran

3,9-calowy wyświetlacz ma rozdzielczość FWVGA (480 x 854 pikseli) i co za tym idzie proporcje 16:9, idealne do oglądania multimediów HD. Polaryzator antyodblaskowy sprawia, że ekran AMOLED zachowuje swój kontrast i soczyste kolory nawet poza pomieszczeniami - w tych warunkach zdecydowanie bije Samsunga I9100 Galaxy S II, jak i wszystkie inne telefony, które do tej pory miałem przyjemność testować. Szkło Gorilla z racji swojej "zegarkowej" wypukłości w teorii powinno generować większą ilość odblasków niż w telefonach z idealnie płaskimi ekranami, jednak wypukłość ta jest tak niewielka, że efekt ten jest właściwie niedostrzegalny - ba, jest nawet wręcz przeciwnie, ciężko o telefon generujący mniej refleksów niż Nokia N9. Widać za to już na pierwszy rzut oka, że coś jest nie tak z czcionkami - mają one nierówne brzegi, po lewej stronie usiane są różowymi kropeczkami, a po prawej - mniej widocznymi, zielonymi. Ta zwiększona ziarnistość to efekt zastosowania przez producenta matrycy typu PenTile, czyli z naprzemiennym układem subpikseli: czerwony + zielony lub niebieski + zielony w każdym z pikseli. Ekran składa się tym samym z o 1/3 mniejszej ilości subpikseli niż ekrany tej samej rozdzielczości, ale z układem pikseli RBG.

Oprócz barwnych artefaktów na krawędziach jasnych powierzchni (czyli przede wszystkim czcionek menu), liczyć musimy się też z tym, że choć ekran ma niby rozdzielczość 480 x 854 pikseli, to jednak jest bardziej ziarnisty od innych ekranów tej samej deklarowanej rozdzielczości, ale z klasycznym układem subpikseli. Z PenTile ostatecznie wycofał się Samsung, który zastosował taką matrycę między innymi w Galaxy S i S8500 Wave. Trochę więc dziwi, że do technologii wraca teraz Nokia. Z drugiej jednak strony taka matryca (mimo swoich wad) pozwala na pewne oszczędności w zużyciu energii.

Sama kolorystyka ekranu nie budzi zastrzeżeń. Kontrast jest na ekstremalnie wysokim poziomie (jak to w AMOLED-ach), a kolory są wyjątkowo soczyste. Początkowo trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ikony menu są nie tyle wyświetlane, co wręcz wydrukowane na wyświetlaczu. Dzięki technologii AMOLED nawet po zablokowaniu ekranu wyświetla się na nim godzina - świecą się jednak delikatnie jedynie te piksele, które użyte są do wyświetlenia czasu, cała reszta wyświetlacza jest wyłączona. Ekran odblokowujemy przyciskiem zasilania znajdującym się na prawym boku obudowy lub dwukrotnie pukając w wyświetlacz. Ramka wokół wyświetlacza ma pola dotykowe, co jest wykorzystywane w interfejsie urządzenia. Przesunięcie pulpitu można zacząć od ramki, a w przypadku ekranu startowego - nawet trzeba. Reakcja na dotyk jest bardzo dobra, trochę przyzwyczajenia wymaga jednak interfejs, który np. gest przesuwania dla przeskoczenia do nowego zdjęcia w galerii może zinterpretować jako chęć przejścia na inny pulpit, jeśli nasz palec za bardzo zbliży się do ramki ekranu.

MeeGo - bardziej iOS i WP7 niż Symbian i Android

Interfejs uproszczony został w ekstremalny i przy tym zaskakująco wygodny sposób. Mamy trzy widoki: Wydarzenia, Aplikacje i Otwarte Aplikacje. Między poszczególnymi widokami przełączamy się przesuwając wyświetlany obraz w lewo czy prawo. Wyjście z aplikacji w ten sposób nie powoduje jej zamknięcia, lecz jedynie jej zminimalizowanie - zminimalizowany program znajdziemy na trzecim z widoków i tam po przytrzymaniu go palcem wyłączymy, lub dotykając jego miniatury jednokrotnie - wrócimy do otwartej aplikacji.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News