DAJ CYNK

Test telefonu Philips Xenium W6500

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Połączenia i wiadomości

Brak nakładki producenta, to w przypadku typowo telefonicznych aplikacji w smartfonie z Androidem zdecydowanie zaleta. Dzięki temu wszystko jest do bólu czytelne. Prosta lista kontaktów, którą po synchronizacji z dowolnym serwerem lub przeniesieniu numerów do pamięci telefonu, można uzupełnić o masę dodatkowych pól z informacjami, wygodny dialer z funkcją smart dial i czytelna lista ostatnich połączeń. Do tego otrzymujemy bardzo przyzwoitą jakość wykonywanych połączeń (8/10) oraz głośność (8,5/10), w połączeniu ze stabilnym i bardzo dobrym zasięgiem. Czego chcieć więcej? Większej klawiatury. Chociaż tutaj jest to ocena bardzo subiektywna z powodu przyzwyczajenia do większych ekranów. Standardowa klawiatura Google jest wygodna, ale w trybie pionowym okazała się dla mnie trochę za mała. Co ciekawe, w Moto G o delikatnie większym ekranie, ale również wyższej rozdzielczości ekranu, nie mam takich problemów. W poziomie nie ma już powodów do narzekań. W pisaniu pomaga nieźle i nie bardzo nachalnie działająca autokorekta. Oprócz tego sama aplikacja Wiadomości jest niezmienna od wielu wersji systemu Android. Wszystko jest ułożone w czytelne wątki i bardzo wygodne w obsłudze.



Internet

Philips wyposażył swój smartfon, obok standardowego Google Chrome, w Operę mini. Muszę przyznać, że dawno nie korzystałem z Opery i byłem pod wrażeniem bardzo ładnej płynności przewijania stron i dobrej szybkości ich wczytywania. Zabrakło mi jednak znanego z Chrome'a trybu incognito. W przypadku głównej przeglądarki Google w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Pomimo obecności niezbyt znanego mi układu Mediateka sprawność wczytywania stron i internetowych, jak i szybkość ładowania zamieszczanych na nich filmów okazała się stać na dobrym poziomie. Całości sprzyja dobra antena modułu Wi-Fi, a także fakt, że obecność dwóch kart SIM zalogowanych do sieci w żaden sposób nie wpływa negatywnie na komfort przeglądania sieci w momencie, kiedy na kartę w trybie 2G przychodzą SMS-y, a Internet przeglądamy na karcie 3G.

Aparat

W6500 został wyposażony w aparat o rozdzielczości 8 Mpix z funkcją autofocus i możliwością nagrywania filmów w rozdzielczości 720p. Wspiera go dioda LED. Menu aparatu, choć bardzo proste, okazało się być trochę zwodnicze. Wszystko przez to, że ikony umieszczone po lewej stronie ekranu są przesuwane w pionie, co w zasadzie zauważyłem przypadkiem dopiero po kilku dniach. Wspomniane ikony, to tryby robienia zdjęć. Znajdziemy wśród nich krajobraz, HDR, wygładzanie twarzy, panoramę, zdjęcie wielokątowe, scenerie do wyboru, wykrywanie uśmiechu i tryb ogólny. Myślę, że nazwy trybów są wystarczająco jasne, poza zdjęciem wielokątowym. Można by go nazwać niepełną panoramą. Wszystko przez to, że aparat rejestruje obraz o szerokości trochę przekraczającej 90 stopni. Czyli to co mamy przed sobą, a po przesunięciu aparatu to co mamy o jedno ujęcie w bok. Odtworzenie takiego zdjęcia jest możliwe tylko na telefonie. A skoro wspomniana została panorama, to rejestruje ona zdjęcie w zakresie szerszym niż 180 stopni, zarówno w poziomie, jak i w pionie. Opcje dostępne w aparacie ograniczające się do podstawowych zmian ostrości i jasności obrazu, wartości ISO, zmiany rozmiaru zdjęć, czy też włączenia samowyzwalacza lub tryby pomiaru ostrości i wykonywania zdjęć.

Jakość wykonywanych fotografii jest zwyczajnie dobra. Nie spodziewałem się po stosunkowo tanim Philipsie tak ładnych kolorów i przyzwoitej ostrości ujęć. Nawet kiedy robiło się ciemniej, zdjęcia z W6500 wychodzą zdecydowanie lepiej, niż w przypadku Moto G, czy Xperii M2. Dodatkowo bardzo sprawnie działa funkcja touch focus, co szczególnie dobrze widać na zdjęciach wykonywanych z bliższej odległości. Ponarzekać muszę na tryb HDR, w którym co prawda ostrość zostaje mocno podbita, ale kolory robią się zbyt jasne. Oczywiście do czołówkę rynku oddziela od Philipsa przepaść, ale w swojej półce cenowej zdjęcia wypadają bardzo dobrze.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News