DAJ CYNK

Test telefonu Samsung Galaxy S5

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

W temacie nagrań wideo również dzieje się u Samsunga wiele. Przede wszystkim firma znacząco poprawiła jakość nagrań 4K względem prekursora tematu - modelu Note 3. Poziom odwzorowania detali jest błyskotliwy, bije wszystkie telefoniczne wideo-produkcje, z którymi do tej pory miałem do czynienia. I tak, jest minimalnie lepiej niż w konkurencyjnym Z2. Ten ostatni ma jednak coś, czym nie może się pochwalić S5, a mianowicie w miarę skuteczną cyfrową stabilizację nie tylko przy filmach FullHD, ale i 4K (drastycznie przy tym zmniejsza się pole widzenia). Wiem, że wiele osób stwierdzi, że i tak nie ma na czym oglądać filmów 4K (sam odpowiedniego odbiornika nie posiadam). Jednak możliwość obróbki filmów 4K na komputerze z docelową rozdzielczością FullHD daje wielkie pole do popisu. Możemy bezstratnie kadrować obraz, pozwolić sobie na cyfrową stabilizację obrazu bez świadomości, że z FullHD wycinamy kawałek obrazu i potem skalujemy go ponownie do FullHD, a zamrożone klatki spokojnie nadadzą się na wysokiej jakości zdjęcia publikowane w sieci. Co istotne, oprócz "wypasionego" 4K, mamy też 120-klatkowe HD, które następnie możemy spowolnić nawet ośmiokrotnie dla nagrań w zwolnionym tempie, jak i płynne FullHD przy 60 klatkach na sekundę. Zarówno przy filmach 1080p, jak i 2160p nagrania z Galaxy S5 są ostrzejsze od tych z Xperii Z2.

Odtwarzanie multimediów

Pod względem jakości dźwięku walka pomiędzy flagowcami HTC, Sony i Samsunga była wyrównana. Zauważenie różnic w jakości dźwięku wymaga porządnych słuchawek - wszystkie trzy urządzenia oferują czysty i zadowalająco dynamiczny dźwięk, z którym w razie potrzeby można wiele zrobić w equalizerze, dopasowując końcowy efekt do naszych preferencji (jedni wolą ciepłe brzmienie, innym zależy na równomiernym odwzorowaniu poszczególnych pasm etc.). To, co jest natomiast bardzo proste do zauważenia, to spore różnice w poziomie głośności. W tej kategorii na szarym końcu plasuje się Xperia Z2, wyprzedza ją Galaxy S5, a ponad oba wyraźnie wyskakuje HTC One M8, ze sporym zapasem mocy nawet na wielkie "nauszniki".

Odtwarzacz muzyczny nowego Samsunga jest może mniej widowiskowy od ostatnich Walkmanów w smartfonach Sony, ale próżno szukać w nim jakichś radykalnych braków. Bez trudu telefon poradził sobie zarówno z plikami MP3, WMA, jak i FLAC, wczytały się okładki albumów, mamy SoundAlive pozwalający na kratownicy dobrać optymalne ustawienia dla danego gatunku muzycznego, mamy emulację wzmacniacza lampowego, dźwięku przestrzennego 7.1, jak i odtwarzania w pomieszczeniach o różnych rozmiarach, no i jest rzecz jasna siedmiosuwakowy equalizer z dodatkowymi efektami 3D, wzmocnienia basu i czystości dźwięku. Z kolei Adapt Sound na podstawie kilkuetapowego testu dobierze odpowiednie parametry dźwięku dla lewego i prawego ucha. Jest czym się bawić. Muzykę można odtwarzać bezprzewodowo na kilku sparowanych telefonach Samsunga (Group Play), jak i dzielić się nią poprzez DLNA.

Rozczarowuje natomiast odtwarzacz wideo. Niby nic mu nie dolega, da się wczytać napisy, jest rozbudowana kontrola nad dźwiękiem, możemy odtwarzać w okienku, to znów wrócić do pełnego odtwarzacza, a filmy na AMOLED-ach aż chce się oglądać. Problematyczna jest lista standardowo obsługiwanych kodeków, z której tajemniczo zniknął DivX, pozostał natomiast XviD. Częściej niż do tej pory w przypadku Samsungów zdarzały mi się też problemy z prawidłowym rozpoznawaniem przez telefon kodeka audio. Bez dodatkowej aplikacji ani rusz.

Nie zmieniła się polityka firmy w kwestii radia FM. Nie było go w Galaxy S4, nie ma go i w Galaxy S5. Jest natomiast u kluczowych konkurentów (za wyjątkiem Apple'a).

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News