DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia M

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Wyświetlacz

Wyświetlacze w smartfonach Sony, to delikatny temat. Często spotykam się ze zdaniem, że za mocno się ich czepiam, że pewnie napatrzyłem się na nie wiadomo jakie ekrany w topowych modelach innych producentów i mam spaczoną wizję rzeczywistości. Niby jest w tym trochę prawdy, ale... może po kolei. Xperia M została wyposażone w 4-calowy wyświetlacz TFT, który wyświetla 16 milionów kolorów przy rozdzielczości 480 x 854 piksele (245 pikseli na cal). Typowa średnia półka. Powierzchnia ekranu pokryta jest szkłem. Nie jest ono sygnowane żadną zwierzęco-smoczą nazwą. Jest to zwykłe, w jakimś stopniu wzmacniane, szkło. Szkło, które tak przy upadku się potłucze, ważniejsze od nazwy jest to, żeby się przesadnie nie rysowało i tutaj zastrzeżeń nie mam. Na powierzchni ekranu nie zauważyłem żadnych śladów, a nie byłem pierwszym użytkownikiem tego egzemplarza telefonu.

Jakość wyświetlanego obrazu zależy, w sumie w dużej mierze, od skali porównania jaką posiadamy. Jeśli porównania nie posiadamy, albo jest ono niewielkie, to obraz wyświetlany przez Xperię M zapewne się nam spodoba. Jeśli porównanie mamy szersze, to niestety, będzie słabo. Przed M-ką korzystałem z HTC Desire 500, a później przez tydzień ze swojego LG P990. Przez pierwsze trzy dni z Sony miałem problemy z odczytaniem na ekranie jakichkolwiek informacji. Obraz raził w oczy i był strasznie niewyraźny. Przyzwyczaiłem się do niego dopiero po tygodniu. Wyświetlane kolory są przyzwoite i nieźle odwzorowane, z pominięciem blado-szarej czerni. Kąty widzenia można uznać za akceptowalne, póki nie porównamy ich z ekranami konkurencji. Już niewielkie wychylenie telefonu powoduje przekłamania barw. Z widocznością w słońcu jest trochę lepiej. Nie jest za dobrze, ale problemów z odczytaniem treści na powietrzu nie ma.

Dlaczego tak się czepiam ekranów w Sony? Dlatego, że konkurencja jest dużo lepsza. Testowane przeze mnie LG L7 II i Desire 500 pod tym względem równają Xperię M z ziemią. Nie wspominając już o tym, że tak samo wygląda to w przypadku np. LG L5 II, albo też przysłowiowych "Chińczyków" z Androidem na pokładzie, które można kupić już za ok 350-400 zł (np. Lenovo lub mniej znane, bardzo egzotyczne marki). W niemalże wszystkich z nich znajdziemy dużo lepszej jakości panele IPS.



Połączenia i wiadomości

Menu telefonu nie wyróżnia się na tle androidowej konkurencji niczym szczególny. Standardowo znajdziemy w nim cztery zakładki. Pierwsza z nich, to typowa lista kontaktów, ze wszystkimi jej dobrodziejstwami w postaci nieograniczonej ilości pól informacyjnych, jakie możemy dodać, możliwościami synchronizacji kontaktów i ich personalizacji w postaci dzwonków lub zdjęć. Następną zakładką jest dialer wspierający funkcje Smart Dial. Dalej mamy Ulubione, gdzie kontakty dodajemy ręcznie, telefon nie narzuca z automatu np. kontaktów najczęściej używanych. Ostatnia zakładka, to grupy, które też tworzymy dowolnie według własnych upodobań.

Xperia M bardzo dobrze radzi sobie z zasięgiem. Ogółem mówiąc, zawsze był maksymalny dla danej lokalizacji. Nie występują tutaj żadne niespodziewane spadki sygnału, ani też wrażliwość na niewłaściwe trzymanie obudowy. Jakość rozmów również stoi na dobrym poziomie. Do ideału jeszcze kawałek drogi, ale głośność oceniłbym jako 9/10, a jakość na 8-8,5/10. Do perfekcji brakuje, ale jakość jest bardzo solidna i nic nie przeszkadza w prowadzeniu rozmów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News