DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia T

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Góra telefonu zagospodarowana została na złącze słuchawkowe typu JACK 3,5 mm oraz mikrofon redukujący szum otoczenia w czasie rozmowy. Na boku lewym znajdziemy gniazdo microUSB, na prawym włącznik telefonu, przyciski regulacji głośności i spust aparatu (wszystkie stłoczone w jednym miejscu, małe i wąskie), a na dole doszukamy się jeszcze mikrofonu słuchawki. No i wreszcie przedni panel, czyli jednolita tafla ciemnego, wzmacnianego szkła, które według producenta trudno jest zarysować i stłuc. Na zakończenie testów rys rzeczywiście na ekranie się nie dopatrzyłem, a tym bardziej nic się tu nie stłukło (jak, odpukać, w czasie wszystkich dotychczasowych testów). Ponad ekranem znajdziemy czujniki oświetlenia i zbliżania, głośnik słuchawki, kamerkę 1,3 Mpix oraz dyskretną i przy okazji bardzo przydatną diodę sygnalizującą zaległe zdarzenia. Poniżej ekranu... tylko logo XPERIA. Podobnie jak Samsung w modelu Nexus, Sony postanowił pozbyć się sprzętowych przycisków podekranowych na rzecz dotykowych. Czy do dobrze? Nie do końca. Wiele czynności zyskuje przez to dodatkowy etap podczas ich realizacji - najpierw wybudzamy przyciski, a dopiero potem możemy z nich skorzystać.



No i wreszcie ekran - HD Reality display with Mobile BRAVIA® Engine - czyż nie brzmi to dumnie? Rzeczywiście źle nie jest. Obraz jest czytelny zarówno w pomieszczeniach, jak i poza nimi, a kontrast wyświetlacza jak na LCD jest imponujący. Poza pomieszczeniami nie do końca spisywał się zastosowany przez Sony filtr przeciwodblaskowy. Do wszystkich funkcji dało się sprawnie i pewnie dotrzeć, jednak pełnego komfortu nie było. 4,55 cala przy rozdzielczości 720 x 1280 pikseli daje gęstość upakowania rzędu 323 pikseli na cal, co jest bardzo dobrym wynikiem. Biorąc pod uwagę, że to "pełne HD", a nie takie trochę oszukane jak w wyposażonym w matrycę PenTile Samsungu Galaxy S III, jest nawet lepiej niż dobrze. Do tego mamy 4-punktowy multitouch (z większej ilości palców i tak trudno byłoby skorzystać) i wspomniany filtr Bravia, który całkiem przyjemnie podrasowuje kontrast i nasycenie w galerii oraz w czasie oglądania filmów. Przykre w tym wszystkim jest jedynie to, że idealne parametry obrazu uzyskujemy tylko patrząc na wprost wyświetlacza. Niewielkie obracanie na boki i kolory płowieją, to znów mienią się. Dla użytkowników Xperii S nie jest to specjalna nowość, bo i u nich ekran ma podobną wadę. Tak naprawdę jednak, węższe niż w AMOLED-ach kąty widzenia jakoś specjalnie mi w czasie testów nie dokuczały, a typowemu użytkownikowi z całą pewnością spędzać snu z powiek nie będą.

W kwestii uzupełnienia wypada napisać, że Xperia T nie jest mała. Wymiary 129,4 x 67,3 x 9,4 mm czynią ją smartfonem co prawda mniejszym (choć grubszym) niż Samsung Galaxy S III i HTC One X (oba wymienione mają większe niż Xperia T ekrany), nowa Xperia jest jednak cięższa od swoich 4-rdzeniowych konkurentów (masa 139 gramów). Mimo to zmiany konstrukcyjne w nowym modelu ocenić należy jako idące we właściwym kierunku - Xperia S z ekranem 4,3 cala jest grubsza (10,6 mm) i cięższa (144 gramy) od 4,55-calowej Xperii T. Mimo pokaźnych rozmiarów telefon bardzo pewnie leży w dłoni. Pomagają w tym zarówno gumowane tworzywo, jak i zagłębiony tył obudowy.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News