DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia T

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Gwoździem do fotograficznej trumny jest jakość nagrań wideo. Pliki o rozdzielczości FullHD zapisywane są w formacie MP4 z przepływnością nieco ponad 20 Mb/s. Dźwięk nagrywa się w trybie stereo z próbkowaniem 48 kHz i szybkością około 128 kb/s. Niestety poziom detali bliższy jest w tym trybie jakości HD niż FullHD, do tego przy szybszych ujęciach brakuje płynności, a poruszające się obiekty często tracą naturalną geometrię. Do najlepszych smartfonów bardzo dużo tu brakuje, ale pochwalić trzeba pracę przy słabym oświetleniu i jakość dźwięku.

Spory lifting przeszła galeria zdjęć, która działa po pierwsze ekstremalnie szybko, a po drugie pozwala na szybkie skalowanie interfejsu. W zależności od gestu multitouch miniatury robią się duże, na szerokość ekranu, to znów zamieniają się w ładnie animowane kafelki. Telefon automatycznie sortuje filmy i zdjęcia na podstawie daty, a do tego pozwala szybko ustalić gdzie dane zdjęcie zostało wykonane.

Odtwarzanie muzyki i filmów

Aplikacja muzyczna zyskała nowy, walkmenowy wygląd i prezentuje się teraz bardzo okazale. Ponownie zabrakło wyciągniętych na wierzch przycisków zapętlania i odtwarzania losowego, ale szybko można się do tego przyzwyczaić, szczególnie, że cała reszta niezbędnych funkcji jest na swoim miejscu, a do tego prezentowane są one w bardzo estetyczny sposób. Equalizer oferuje potężną listę schematów dźwiękowych, jednak i bez niego trudno nie być zadowolonym z jakości audio. Genialnym rozwiązaniem jest dołączenie 20-stopniowej regulacji wzmocnienia basów, działającej równolegle z equalizerem - suwakiem tym ocieplimy dźwięk bez ryzyka trzeszczenia (efekt wręcz wgniecie miłośników mocniejszego brzmienia). Nie zabrakło też funkcji dźwięku przestrzennego. Już na standardowych słuchawkach dokanałowych dołączonych do zestawu słuchanie muzyki płynącej z Xperii T to czyta przyjemność, a na Creativach Aurvana ciężko było mi się odczepić od telefonu. Brawo!



Przycisk nieskończoności ponad okładką albumu pozwala na błyskawiczne odszukanie dodatkowych informacji na temat utworu w Google’u, Wikipedii, YouTube’ie czy nawet odszukanie wersji karaoke. Możemy też ręcznie zmienić tagi utworu, automatycznie pobrać z sieci okładki albumów czy nawet stworzyć własną okładkę. Sterowanie muzyką dodatkowo ułatwiają widżet na pulpicie i przyciski na ekranie startowym. Piosenki można skopiować do pamięci urządzenia nie bacząc jakoś specjalnie na to w jakim znajdą się katalogu - aplikacja automatycznie odszuka pliki, a jeśli te opatrzone są niezbędnymi tagami, to bez trudu będziemy mogli sortować je na podstawie wykonawcy czy albumu. Zupełnie niezrozumiałą jest dla mnie polityka upartego pomijania przez producenta formatu WMA, który w dalszym ciągu nie jest obsługiwany przez odtwarzacz. Transfer plików do 16 GB pamięci wewnętrznej odbywa się ze średnią szybkością 9,6 MB/s, co jest całkiem dobrym wynikiem.

Radio FM w zaskakująco szybkim tempie skanuje dostępne stacje - kilka sekund po pierwszym uruchomieniu aplikacji miałem już komplet lokalnych stacji - automatycznie, bez potrzeby ręcznego wywoływania funkcji skanowania. Kinetycznie przewijany suwak częstotliwości działa bardzo precyzyjnie, mamy możliwość zdefiniowania listy ulubionych stacji, jest wymuszony tryb mono, odtwarzanie przez głośnik czy nawet rozpoznawanie utworów za pośrednictwem TrackID.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News