DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia V

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Xperia V, to telefon, którego premiera umknęła mi gdzieś w gąszczu często prezentowanych ostatnio modeli Sony. Jak tylko dostałem informację, że model LT25 zwita do mnie w ciągu najbliższych dni, zacząłem szybko nadrabiać zaległości. Ekran HD, ładnie wyglądająca lista podzespołów, teoretycznie dobry aparat, wodoodporność, lista trybów łączności długa jak kolejka do lekarza. Powinno być dobrze. Spokoju nie dawała mi tylko jedna informacja - telefon jest różowy... Szybko jednak pomyślałem, że pewnie nie będzie tak strasznie jak redakcyjny kolega to przedstawia i jakoś się z tym wynalazkiem dogadam.

Xperia V, to telefon, którego premiera umknęła mi gdzieś w gąszczu często prezentowanych ostatnio modeli Sony. Jak tylko dostałem informację, że model LT25 zwita do mnie w ciągu najbliższych dni, zacząłem szybko nadrabiać zaległości. Ekran HD, ładnie wyglądająca lista podzespołów, teoretycznie dobry aparat, wodoodporność, lista trybów łączności długa jak kolejka do lekarza. Powinno być dobrze. Spokoju nie dawała mi tylko jedna informacja - telefon jest różowy... Szybko jednak pomyślałem, że pewnie nie będzie tak strasznie jak redakcyjny kolega to przedstawia i jakoś się z tym wynalazkiem dogadam. Jak nam wyszło? Zapraszam do lektury.

Zestaw - dlaczego tak mało?

Kwadratowe, biało-różowe pudełku, oprócz telefonu kryło dokanałowe słuchawki z kompletem wymiennych końcówek o różnej grubości, kabel microUSB oraz zasilacz sieciowy. Całości dopełniał zestaw makulatury, w skład którego wchodziła instrukcja szybkiego uruchamiania, broszurka informująca o tym, na jakie rodzaje wody i zamoczenia telefon jest odporny oraz wielojęzyczny opis tego, jak szkodliwy jest SAR i jak bardzo nieszkodliwy jest on w Xperii V. Standardowo, ale bardzo skromnie. Szczególnie na telefon, którego cena sugeruje najwyższą półkę pochodzenia. Trochę niedowierzając w to, co znalazło się w pudełku postanowiłem zasięgnąć języka u Sony, pytając o zestaw sprzedażowy. Okazało się, że prezentuje się on w dokładnie taki sam sposób.

Wygląd - słoooodko

Xperia V jest telefonem o całkiem słusznych wymiarach 129 x 65 x 10,7 mm, okraszonych bardzo dobrze dobraną masą 120 gramów. Wizualnie telefon nawiązuje do bardzo chwalonej swego czasu za swoją prezencję, Xperii Arc. Wszystko za sprawą wygiętej w łuk tylnej części obudowy. Urządzenie składa się z dwóch części. Podstawy, która jest korpusem i tyłem obudowy oraz nałożoną na nią powierzchnią z ekranem. Całość bardzo ładnie ze sobą kontrastuje szczególnie, że górna część telefonu jest idealnie czarna, podstawa natomiast trafiła mi się w kolorze... różowym. Luin zdecydowanie stwierdził, że wstydził się wyjąć Xperię V na ulicy. Muszę jednak przyznać, że jeśli światło nie pada pod kątem prostym na obudowę, to wydaje się być ona przyjemnie czerwona, co jest zaletą łukowatej konstrukcji. Nie mniej jednak ten róż czasami wyglądał niezręcznie. Zupełnie innego zdania jest płeć piękna. Panie piszczą z zachwytu i wynoszą telefon pod niebiosa, czego w sumie można się było spodziewać.

Przód telefonu pokryty jest szklaną taflą, jednak nie jest to Gorilla Glass. Odporność na zarysowania nie rzuca na kolana i dość szybko w górnym rogu pojawiły się niewielkie rysy. Przedni panel został zdominowany przez ekran o przekątnej 4,3 cala. Nad nim znajduje się napis Sony, dioda powiadomień, kamera do wideorozmów, głośnik rozmów oraz czujniki, światła i zbliżeniowy. Tradycyjnie już muszę się przyczepić do zmarnowanej powierzchni wokół ekranu. Bez najmniejszych problemów zmieściłby się wyświetlacz o przekątnej co najmniej 4,5 cala szczególnie, że zrezygnowano tutaj z dodatkowych przycisków na przednim panelu. Na prawym boku urządzenia umieszczono otwór zaczepu na smycz (u dołu) oraz przyciski regulacji głośności i zasilania/blokady ekranu (u góry). Na dolnej krawędzi znajduje się otwór mikrofonu, a na lewym boku znajdziemy gniazdo microUSB oraz dwa tajemnicze, świecące na złoto złącza. Nauczony doświadczeniem szukania zaczepu na smycz w Xperii E, tutaj od razu zajrzałem do instrukcji, która mówi, że jest to złącze służące do podłączenia telefonu do stacji dokującej. Na górnej krawędzi znajduje się jedynie gniazdo Jack 3,5 mm. Obydwa gniazda są szczelnie zakryte odpowiednimi zaślepkami. Tył obudowy, to od dołu, głośnik zewnętrzny, czujnik zalania, srebrny napis Xperia, dioda doświetlająca, obiektyw aparatu i otwór dodatkowego mikrofonu. Jak działa czujnik zalania, tego instrukcja nie wyjaśnia. Nie mniej jednak wydaje mi się, że pod wpływem zbyt wysokiego ciśnienia zwyczajnie odpadnie on od obudowy, sugerując zbyt głębokie umieszczenie w wodzie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News