DAJ CYNK

Test Tronsmart Element T6 Max - 60W za 400 zł

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

2 kilogramy muzyki

Tronsmart Element T6 Max to kawał sprzętu. Z jednej strony jest niewielki, z drugiej zaś ciężki, metalowy i naprawdę solidnie wykonany. Design łączy wszystko co najlepsze na rynku i bez cienia wątpliwości na T6 Maksa patrzy się z przyjemnością. Do tego stopnia przyjemnie, że używam go czasem w charakterze rekwizytu przy zdjęciach telefonów. Właściwie jedynym zarzutem z mojej strony jest wielgaśne logo marki, przerywające dostojny minimalizm. Z racji swojej masy i dosyć jednak dużej średnicy, głośnik nie jest wygodny do przenoszenia w jednej ręce. To z zdecydowanie sprzęt z segmentu bardziej domowego, niż w pełni mobilnego. Taki trochę mebel, który radzi sobie zarówno z prądem, jak i bez prądu. Choć jak nie będzie nam już szkoda urokliwej obudowy, to pewnie po czasie wpakujemy go w worek pełniący rolę etui i zabierzemy na wakacyjne imprezowanie poza domem.

Tronsmart Element T6 Max - logotyp

Na górze urządzenia znajdziemy błyszczący panel z podświetlanymi, dotykowymi przyciskami sterowania. Wygląda to może ładnie, ale praktyczne nie jest. Co chwila rozłączałem Bluetooth próbując przesunąć czy chwycić głośnik. O wiele bardziej wolę ogumowane przyciski u konkurencji czy matowy plastik w Sonosach - ale wróć, rozmawiamy o sprzęcie za 400 zł. OK, nie mam uwag.

Tronsmart Element T6 Max - panel sterowania

Znajdziemy tutaj regulację głośności (dłużej przytrzymane przyciski zmieniają utwór), przycisk parowania z Bluetoothem, który dłużej przytrzymany włącza tryb łączenia ze sobą 2 głośników. Jest pole parowania przez NFC, jest przycisk mikrofonu (przyciśnięcie przez 3 s wywołuje asystenta z telefonu, a jednokrotne odbierze połączenie), mamy też wreszcie przycisk centralny - do włączania/pauzowania muzyki, a przyciśnięty przez 2 sekundy zmienia tryb pracy equalizera.

Z tyłu na dole budowy znajdziemy dużą, gumową zaślepkę osłaniającą złącze JACK 3,5 mm, wejście opcjonalnego zasilacza i złącze USB-C, którym też możecie naładować sprzęt. Nie wiem po co dwie ścieżki ładowania, ale w sumie lepiej mieć ich więcej niż mniej. Początkowo narzekałem, że zaślepkę trzeba ściągać by dostać się do przycisku zasilania. Później spostrzegłem, że zaślepka może tenże wciskać bez ściągania jej - punkt dla Tronsmarta.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł

Źródło tekstu: wł