DAJ CYNK

Test ultrabooka Huawei Matebook X Pro

orson_dzi (Arkadiusz Dziermański)

Testy sprzętu

Wyświetlacz



Huawei MateBook X Pro wyposażony został w spektakularny, niemal bezramkowy (91% pokrycia) ekran LTPS o rozdzielczości 3000 x 2000 pikseli. Przy przekątnej 13,9 cala daje to zagęszczenie pikseli na poziomie aż 260 punktów na cal, a więc na poziomie Retiny w tabletach Apple'a. Proporcje wyświetlacza idealnie nadają się do oglądania zdjęć z lustrzanki (te same proporcje), a deklaracja 100% pokrycia gamutu sRGB oraz 450 nitów jasności to kolejne aspekty sprawiające, że na urządzenie łakomie zerkać mogą fotografowie i graficy.

Aż tak dobrze jednak nie jest z kolorami - w naszych testach ekran komputera zaoferował po kalibracji 95% pokrycia przestrzeni barwowej sRGB. To wciąż imponujący wynik, ale o te kilka długości przed perfekcją i daleko za AdobeRGB (70%). Co jednak należy zaznaczyć, odchylenia odwzorowania kolorów trzymane były w ryzach - średnie DeltaE to jak najbardziej akceptowalne i w profesjonalnych zastosowaniach 0,82. Największym problemem (tradycyjnie dla podświetlenia ledowego) okazał się kolor jasno niebieski (#0582a2), z DeltaE na poziomie 7,06, następny w kolejce był miękki cyan (#58b9a6), z już akceptowalnym odchyleniem DeltaE 1,17. Z kolorami jest naprawdę nieźle i świadomy drobnych, "niebieskich" ograniczeń użytkownik spokojnie może tworzyć na Huaweiu profesjonalne treści graficzne czy wideo.

Maksymalna jasność ekranu, wartości w nitach

Z kolei 450 nitów okazało się nawet nie tyle przechwałką, co skromnością producenta. Szczytowe wartości pomiarów bliższe były 500 nitom (492), a różnice w podświetleniu matrycy względem centrum nie przekraczały 3% i były trudne do zarejestrowania gołym okiem. Co warto dodać, przy minimalnym podświetleniu, dostajemy równomierne 5 nitów - raj dla nocnych marków pracujących w ciemnościach.

Gamut kolorów

Nie można też pominąć faktu, że ekran jest dotykowy. Chociaż funkcja ta wydawać może się dla wielu osób zbędna, już po kilku chwilach przyzwyczajamy się do niej. A to przewijamy nagle strony palcem, a to od niechcenia zatwierdzamy włączenie kolejnego odcinka serialu na Netfliksie. Nie przeszkadza ta funkcja, a wiele osób wręcz stwierdzi, że pomaga. Szczególnie, że dotyk działa perfekcyjnie, jak w smartfonie.

Dotykowy ekran to jednak z założenia błyszcząca matryca i zbierające się odciski palców, liczyć więc musimy się z tym, że bez częstego przecierania się nie obejdzie. Szczęśliwie natomiast jest tak jasno (blisko 500 nitów) i tak kontrastowo (1:1500), by nie martwić się o czytelność poza pomieszczeniami.



Warto przypomnieć, że mamy do czynienia z ekranem 3000 x 2000 pikseli i przekątnej 14", podczas gdy dla monitorów 28" wciąż zalecana rozdzielczość to 2560 x 1440 pikseli. Zapasu jest aż nadto i wymaga on od nas odpowiedniej konfiguracji interfejsu oraz ustawienia skalowania. System zaleca ustawienie skalowania na poziomie 200%, ale przy 175%, jeśli lubimy mieć dużo elementów na ekranie, też jest wygodnie. Możliwość zmieszczenia wielu elementów przydaje się przy pracy na co najmniej dwóch oknach jednocześnie, co jest w przypadku Matebooka X bardzo wygodne (ps. LuiN pracował na 150%, ale to freak ;-).
 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News