Projektor XGIMI H1 pojawił się w oknach mojej przeglądarki w niezliczonej liczbie reklam. To ten, który uparcie chwalą azjatyckie sklepy i który zbiera aż tyle pozytywnych recenzji w sieci. Wszyscy wiemy jak działają systemy komentarzy – stwierdziłem, że nie zaryzykuję zakupu, póki nie sprawdzę sprzętu sam. I nawet nie musiałem długo czekać, bo polskie biuro prasowe producenta samo zaproponowało testy uzbrojonego w Androida modelu H1. Spojler alert – zakochałem się w tym sprzęcie.
Przeszło dekadę temu kupiłem swój pierwszy projektor. Już ten pierwszy bazował na diodowej lampie, znaku szczególnym nowej generacji sprzętu – pikoprojektorów. Maleństwo LG zdecydowanie niedomagało jasnością (100 ANSI Lumenów), ale byłem pewien, że prędzej sprzęt zrzucę z balkonu, niż przepali mu się lampa (żywotność lampy wynosiła nie 1,5 tys. lecz 20 tys. godzin). Niewątpliwym atutem była też mobilność – zdarzało mi się robić nocne seanse podczas biwaków, na prześcieradle rozciągniętym pomiędzy dwoma drzewami. Mijały lata, a przez moje ręce przechodziły projektory o różnych kształtach i rozmiarach, w tym nawet wbudowane w smartfon czy do niego doczepiane. I chociaż w dalszym ciągu chwalę sobie przenośne cacko zabierane w teren, od zawsze czułem niedosyt jasności (góra 700 ANSI lumenów) i rozdzielczości (maks. HD).
Odrębnym problemem zawsze był też dźwięk. O ile w przypadku telewizora nagłośnienie znajduje się w pobliżu sprzętu emitującego obraz (nasz TV), o tyle już projektor oznacza, że obraz i jego źródło dzielą metry. Przez długi czas albo skazany byłem na koszmarny dźwięk z projektora, albo na głośnik w okolicy projektora niedoskonale dbający o odwzorowanie dźwięku przestrzennego, albo na 5 metrów przewodu rozciągniętego w kierunku ekranu. Z ulgą przyjąłem obsługę Bluetooth Audio w LG PH550G (projektor, który Play dokładał gratis do LG G6), do którego podpinałem głośnik JBL-a. A gdyby tak wcisnąć taki głośnik do projektora?
Źródło zdjęć: wł