DAJ CYNK

Naukowcy alarmują: satelity Starlink zniszczą warstwę ozonową

Anna Rymsza

Kosmos

Starlink zniszczy warstwę ozonową

Satelity Starlink i innych megakonstelacji zagrażają warstwie ozonowej. Mamy kolejny poważny problem.

Satelity Starlink Elona Muska nie są szkodliwe, gdy znajdują się na orbicie i pracują normalnie. Mogą jednak stanowić poważne zagrożenie, gdy nadejdzie czas na deorbitację i spalenie urządzeń w atmosferze Ziemi. SpaceX umieścił na orbicie już ponad 6 tysięcy satelitów Starink. Amazon przygotowuje się do budowy podobnej megakonstelacji. Ogromne znaczenie ma fakt, że satelity te są coraz cięższe.

Zobacz: Amazon robi internet satelitarny. Starlink dostanie konkurenta

Tlenki glinu w atmosferze

Spalanie nieużywanego sprzętu (i śmieci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej) w górnych warstwach atmosfery brzmi jak świetny pomysł na pozbycie się złomu, ale proces ten nie odbywa się bez konsekwencji. Satelity Starlink mają w swojej konstrukcji dużo aluminium, przez co podczas spalania emitują ogromne ilości tlenku glinu do atmosfery naszej planety.

Tlenki glinu mają negatywny wpływ na warstwę ozonową. Zaburzają jej równowagę i skłaniają tlen z cząsteczek O3 do reakcji z innymi pierwiastkami, w szczególności z chlorem. Naukowcy szacują, że będzie to około 30 kg związku na jednego satelitę. Tylko w 2022 roku deorbitowane satelity mogły wprowadzić około 17 ton tlenku glinu do atmosfery Ziemi. 

Naukowcy ostrzegają, że tlenki glinu mogą pozostawać w atmosferze przez dziesięciolecia. Jednocześnie zwracają uwagę na to, że dopiero od niedawna środowisko naukowe przygląda się tym zjawiskom. Jednocześnie apetyt na wszechobecny internet rośnie i bez satelitów komunikacyjnych nie da się go zaspokoić.  Elon Musk ma zgodę, by umieścić na orbicie kolejnych 12 tysięcy Starlinków, Jeff Bezos będzie się z nim ścigał. My zaś dostaniemy 650 proc. wzrost stężenia tlenku aluminium w atmosferze w porównaniu do naturalnego poziomu tego związku.

Po co nam warstwa ozonowa?

Warstwa ozonowa jest naszym naturalnym filtrem UV. Bez niej do powierzchni planety będzie docierać więcej promieniowania ultrafioletowego z naszej najbliższej gwiazdy – Słońca. My tego promieniowania nie widzimy (widzą je niektóre zwierzęta, w szczególności ptaki) i nie czujemy, choć obserwujemy jego wpływ na nasz organizm przez opalanie się.

W dużych dawkach promieniowanie UV może powodować oparzenia „słoneczne”, a nawet raka skóry. Dla innych organizmów żywych również nie jest obojętne. Rośliny nieprzyzwyczajone do większych dawek promieniowania ultrafioletowego mogą obumierać, co stanowi zagrożenie zarówno dla rolnictwa i dostaw żywności, jak i dla naszych cennych lasów.

Badanie, o którym mowa, zostało opublikowane w magazynie Geophysical Research Letters.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: SpaceX

Źródło tekstu: The Independent, Geophysical Research Letters