DAJ CYNK

Naukowcy alarmują. Idzie coś gorszego niż globalne ocieplenie

Patryk Łobaza (BlackPrism)

Nauka

Wszystko wskazuje na to, że jeden z ważniejszych dla klimatu prądów morskich może w końcu przestać istnieć. Jakie będzie to miało skutki dla planety?

Można odnieść wrażenie, że debata publiczna dotycząca zmian klimatycznych jest zero-jedynkowa. Z jednej strony mamy osoby, które przekonują, że Ziemia lada chwila zamieni się w piekło, a z drugiej całkowitych denialistów. Zwykle mówi się o nadchodzących zmianach klimatycznych jako o niekończącej się fali upałów, jednak możliwe, że finalnie ludzkość w pewnym momencie odczuje spadki temperatury, choć jest to dobra wiadomość. Winny tej sytuacji może być Golfsztrom, a właściwie jego brak.

Koniec Golfsztromu oznacza niższe temperatury?

Na początek warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czym właściwie jest Golfsztrom? Woda w morzach i oceanach stale się porusza, a jednym z częstszych przyczyn tego zjawiska jest wiatr. W niektórych miejscach wspomniane ruchy są na tyle duże i niezmienne, że powstają tam tzw. prądy morskie, a jednym z nich, choć nie jedynym, jest właśnie Golfsztrom. 

Prądy morskie mają bardzo duży wpływ na klimat terenów lądowych w pobliżu. W zależności od tego, czy niosą wodę chłodniejszą, czy cieplejszą od otaczającej, mogą podnosić lub obniżać temperaturę na lądzie. Wspomniany Golfsztrom transportuje ciepłe wody, podnosząc jednocześnie temperaturę pobliskich terenów. Prąd morski znajduje się u wschodniego wybrzeża Ameryki Południowej i bierze swój początek z Prądu Florydzkiego oraz Prądu Antylskiego, oraz porusza się w kierunku północno-wschodnim do wybrzeży Nowej Fundlandii w Kanadzie, gdzie zakręca na południowy wschód.

Fot. The Conversation

Najnowsze badania wskazują, że Golfsztrom zwalnia. Aktualnie porusza się z najmniejszą prędkością od setek lat. W dzienniku The Conversation pojawiła się analiza najnowszych badań, która wskazuje, że w ciągu najbliższych stu lat najprawdopodobniej prąd całkowicie się zatrzyma. Wykorzystując najnowsze modele klimatyczne Ziemi, przeprowadzono symulację przepływów świeżej wody aż do osiągnięcia punktu zwrotnego. Przyczyną takiego rozwoju wypadków jest topnienie lodowców i coraz większy dopływ świeżej wody, osłabiający prąd morski.

Jak się okazuje, bez prądu transportującego ciepłą wodę, w wielu miejscach może dojść do obniżenia średniej temperatury. Jednym z najbardziej dotkniętych zmianami kontynentów będzie Europa. Symulacja wykazała, że w ciągu dekady od zatrzymania się Golfsztromu, temperatura na Starym Kontynencie ulegnie zmniejszeniu średnio o 3 stopnie Celsjusza. W niektórych częściach Norwegii może dojść do obniżenia średniej temperatury nawet o 20 stopni Celsjusza. Warto jednak mieć na uwadze, że taki rozwój sytuacji doprowadziłby w innych regionach Ziemi do wzrostu temperatury. Dotyczy to szczególnie lądów na południowej półkuli. 

Warto zaznaczyć, że samo zatrzymanie się Golfsztromu nie jest przesądzone, choć jego zachowanie budzi obawy. Pojawiły się już badania, że może to nastąpić nawet w 2025 roku, jednak wielu naukowców podchodzi do tego sceptycznie. Najczęściej badania potwierdzające ten pogląd są oparte na obliczeniach matematycznych, jednak eksperci zauważają, że podstawy fizyczne są wyjątkowo chwiejne, gdyż opierają się na założeniu, że przewidywania pokazane przez uproszczone modele poprawnie opisują rzeczywistość. W samych badaniach pojawia się wiele niewiadomych, więc nie ma pewności co do ich wyniku. Zgadzają się jednak, że jest to problem, którego nie można zignorować i jeżeli nastąpi zatrzymanie cyrkulacji wody w Oceanie Atlantyckim, to skutki tego będą katastrofalne.

Zobacz: Alzheimer znowu zaskakuje. To pierwszy taki przypadek
Zobacz: ChatGPT pisze prace za studentów? Rząd już się za nich zabrał

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: The Conversation