Ruchy pod Yellowstone. Nowe pomiary słynnego superwulkanu

Yellowstone było sławne na dużo wcześniej przed powstaniem słynnego serialu. Wszystko oczywiście przez wyjątkowe, barwne źródła pryzmatyczne czy aktywne formy geotermalne w postaci gejzerów. Oraz groźnym superwulkanem pod powierzchnią. Kiedy i gdzie może on wybuchnąć?

Bartłomiej Grzankowski (Grzanka)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Ruchy pod Yellowstone. Nowe pomiary słynnego superwulkanu

Jeszcze do niedawna superwulkan Yellowstone był dla branży filmowej bardziej (nomen omen) gorącym tematem niż nawet zmiany klimatyczne. Teraz sytuacja trochę się zmieniła, tym bardziej, że o ukrytym pod powierzchnią stanu Wyoming w USA obiekcie zrobiło się trochę ciszej. Badacze opublikowali jednak właśnie nowe dane, które przypominają, że superwulkan jest wciąż zagrożeniem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Co czyha w głębi?

Przez lata obserwacja superwulkanu napotykała na jeden problem – dokładne ustalenie jakiego rodzaju stopiony materiał znajduje się w wybranych miejscach pod powierzchnią i w jakiej ilości. W grę wchodziły bazalt, oraz dużo groźniejszy, bo bardziej wybuchowy ryolit. Tym razem zdecydowano zbadać się Yellowstone pod kątem przewodności prądu tych skał, ze względu na różnice występujące pod tym kątem w obu przypadkach. Wyniki dały zupełnie nowy wgląd na sytuację pod powierzchnią słynnego parku narodowego.

Na podstawie otrzymanych wyników powstała trójwymiarowa mapa stopionego materiału, która wskazuje zawartość konkretnego rodzaju magmy. W ten sposób badacze byli w stanie także wskazać, że istnieją dwa główne źródła stopionego materiału. Rozciągają się one od granicy płaszcza i skorupy ziemskiej do głębokości około 50 kilometrów w dół – opisuje portal arstechnica.com.

Według pomiarów wykonanych przez badaczy koncentracja stopionego materiału bazaltowego w tych głębiej położonych partiach jest poniżej poziomu niezbędnego do umożliwienia erupcji. Jeśli zaś chodzi o pokłady w zbiorniku bliżej powierzchni, który posiada też sporą część stopionego materiału skorupy ziemskiej, czyli ryolitu, to jest on na poziomie co najwyżej niecałych 500 kilometrów sześciennych. Jeśliby więc nawet doszło do erupcji, to jak na historyczne dokonania Yellowstone dość niewielkiej. Do tego nie zapowiada się, by do wybuchu miało dojść wkrótce. Przynajmniej nie w głównym obszarze obecnej kaldery.

Zmiany pod ziemią

To nie oznacza, że zagrożenia nie ma wcale, albo, że nie zwiększy się ono w przyszłości. Co ciekawe, największym problemem nie jest już najprawdopodobniej okolica obecnej kaldery. Choć wciąż sporo tam stopionego materiału, jest on zbyt rozproszony w litej skale. Tymczasem ruch płyty północnoamerykańskiej sprawiają, że położone na zachodzie kaldery baseny są odłączane od źródeł ciepła na rzecz obszarów po drugiej stronie.

Największym problemem może być więc teren położony na północnym wschodzie, który według tych pomiarów zawiera największą ilość materiału ryolitowego. Jako jeden z dwóch obszarów ma też bezpośrednie połączenie ze stopionym materiałem przemieszczającym się przez skorupę ziemską, co czyni go obecnie największym zagrożeniem pod kątem wybuchów na nadchodzące lata. Warto jednak pamiętać, że wyniki badania nie przekreślają innych erupcji, chociażby w razie wystąpienia nagłych i niespodziewanych zjawisk.