DAJ CYNK

10 najgorętszych telefonów 2012 roku

Lech Okoń (LuiN)

Felietony

8. Sony Xperia S - do widzenia Ericssonie, witaj nowy designie

Nie ma już Sony Ericssona, został sam Sony. W styczniu 2012 roku światło dzienne ujrzał pierwszy smartfon z samotnym logo Sony - Xperia S i jeśli wierzyć hasłom marketingowym, nie jest to już przedstawiciel starych Xperii, lecz nowej linii Xperia NXT. Stylistycznie telefon dość mocno odcina się od dotychczasowych produktów Sony Ericssona, atakując rynek charakterystycznym paskiem przeźroczystego plastiku, przecinającym dół obudowy urządzenia. Efekt jest ciekawy, choć pomysł nie do końca jest nowy - pewnie wiele osób pamięta nieudany eksperyment o nazwie Xperia Pureness. To, co jest zupełnie nowe w linii Xperia NXT, to dwurdzeniowy procesor taktowany zegarem 1,5 GHz i dwa razy więcej pamięci RAM niż do tej pory - cały jeden gigabajt. W połączeniu z 4,3-calowym ekranem HD, aparatem 12 Mpix i baterią 1750 mAh dostajemy bardzo mocną kombinację pożądanych cech smartfonu.



A przynajmniej mocną jak na styczeń 2012 roku, bo po Mobile World Congress 2012 alternatyw, w tym nawet 4-rdzeniowych, trochę nam przybyło. Póki co jednak Sony mówi czterem rdzeniom stanowcze nie, przynajmniej do 2013 roku. Firma wejdzie w konstrukcje 4-rdzeniowe dopiero gdy pojawią się baterie zdolne podołać ich apetytowi na energię, lub na rynek trafią bardziej energooszczędne procesory 4-rdzeniowe. Brzmi to logicznie, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę to, jak Sony radzi sobie z dwoma rdzeniami…

Choć w 2012 roku Sony zdążył wydać następcę modelu S, wykorzystany w promocji nowego Bonda model Xperia T, to jednak właśnie S-ka najbardziej odcisnęła się na portfolio firmy. Charakterystyczny pasek przeźroczystego plastiku i minimalistyczna, kanciasta obudowa trafiły do znacznie tańszych modeli Xperia P czy Xperia U, które spodobały się szczególnie płci pięknej. Firmie udało się pokazać coś nowego po rozwodzie z Ericssonem i po chwilowym zawahaniu wraca optymizm. Jeśli Sony szybko wypuści swój pierwszy smartfon z ekranem FullHD (i nie okaże się on bublem), być może w przyszłorocznym zestawieniu znajdziemy Xperię na podium. Trzymam za to kciuki.

Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.
Zobacz: test telefonu.

7. Samsung Galaxy Beam - światełko w tunelu

Projektor w telefonie? Brzmi to jak jakieś science fiction, szczególnie biorąc pod uwagę energochłonność współczesnych smartfonów. Najpierw Samsung pochwalił się wyposażonym w projektor modelem I8520, który pojawiał się na rozmaitych konferencjach, ale ostatecznie nie trafił do sprzedaży. Gdy już wydawało się, że koreański producent wybił sobie z głowy telefony z projektorem, na rynek trafił nagle Samsung I8530 Galaxy Beam. Dużo szybszy, smuklejszy (mimo większego ekranu) i co tu dużo mówić, znacznie ładniejszy od pierwowzoru. Kontekście wbudowanej nietypowej "latarki" Galaxy Beam jest urządzeniem nowatorskim, którego nie da się porównać do żadnego telefonu na rynku.

Samsung Galaxy Beam jest telefonem niezwykłym, ale przy okazji dość drogim. Rozważając jego zakup należy wziąć pod uwagę trzy kwestie - dwie bardzo pozytywne i jedną nie do końca satysfakcjonującą. Przede wszystkim dostajemy niesamowity gadżet - wbudowany pikoprojektor, który uprzyjemnić może zimowe wieczory, niepogodę na wyjazdach czy uratować życie w roli wyjątkowo mocnej latarki. Druga kwestia to bardzo dobra bateria, rzecz przydatna każdemu biznesmenowi, gadułom czy osobom zmęczonym codziennym podpinaniem telefonu do ładowarki. Mało tego, w zestawie dostajemy dwie takie baterie i poręczną, zewnętrzną ładowarkę. Te dwa pozytywy zestawić trzeba z dość przestarzałą już specyfikacją, która pasuje do porządnego smartfonu ze średniej półki, ale już nie do urządzenia za około 2 tys. zł.

Jedno jest pewne, wybierając smartfon ze średniej półki i dokupując do niego kieszonkowy projektor nie zapłacimy mniej, dostaniemy gorszą baterię, a projektor jako samodzielne urządzenie nie da nam np. możliwości szybkiego uruchomienia serwisu YouTube na ścianie salonu. Specyfikacja Beama nie jest przy tym aż tak zła, by nie można było mówić o komforcie użytkowania. Spotkałem się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat Galaxy S Advance, a tu przecież mamy tę samą wydajność. Z pragmatycznego punktu widzenia, dopłacenie do Beama dla samej tylko lepszej baterii ma już sens. A dodatkowy piko-gadżet w postaci projektora, nawet jeśli komuś się nie przyda, to i nie zaszkodzi :-). Mnie Beam (świetliście) do siebie przekonał.

Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.
Zobacz: test telefonu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News