DAJ CYNK

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Przemysław Banasiak

Felietony

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile
Sztuczna Inteligencja szturmem zdobywa kolejną gałąź rynku. Tym razem mowa o grafice 2D. Artyści są przerażeni i rozpoczęli masowe protesty. Ale czy faktycznie jest się czego bać? Czy AI oznacza koniec sztuki?

W ostatnich miesiącach na popularności zyskało używanie AI do tworzenia grafik 2D. Nie jest to nic nowego, ale wcześniej nie było wykorzystywane na aż tak szeroką skalę przez tak wiele osób, łącznie z kompletnymi laikami. Aktualnie dwa najpopularniejsze rozwiązania to prawdopodobnie Midjourney oraz Stable Diffusion.

AI wcale nie kopiuje, a tworzy coś nowego od podstaw

Pierwsze jest płatne, ale dużo prostsze w użyciu. Drugie jest darmowe, ale trzeba umieć całość u siebie zainstalować (chociaż pojawiły się już skrypty to znacznie ułatwiające) oraz dysponować odpowiednio wydajnym komputerem. Najlepiej względnie nową kartą graficzną od NVIDII z dużą ilością pamięci VRAM. Nie musi być to układ dla profesjonalistów, wystarczy klasyczny GeForce i to nawet seria GTX, a nie RTX. Można to jednak robić też na starszym sprzęcie, tyle że wolniej.

Co dalej? To już zależy od tego co konkretnie chcecie stworzyć. Ale zasadniczo potrzebny jest wam „prompt”, czyli tekstowy opis spodziewanego efektu. Przydatny może być też „negative prompt”, czyli spis czego AI ma unikać. Do tego kilka ustawień jak używany model, liczba tworzonych grafik, ich rozdzielczość, skala z jaką Sztuczna Inteligencja ma się trzymać opisu (lub jak mocno może od niego odbiegać) itd. Zależnie od używanego programu można też wybrać konkretny styl czy używając dodatkowego skryptu poprawić twarz (np. zadbać o to, by ludzka postać nie miała zeza lub trzeciego oka).

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

No dobrze, ale skąd AI czerpie inspirację? Wpierw trzeba podkreślić, że mowa o programie i uczeniu maszynowym. Daleko temu do prawdziwej sztucznej inteligencji znanej z gier czy filmów. To nie jest Skynet z Terminatora. Po prostu skrypt używa wcześniej wyszkolonych modeli. Łączy ze sobą dziesiątki, setki, a czasami tysiące czy miliony różnych elementów i dopasowuje do siebie według naszych wytycznych. A skąd one pochodzą? No i tutaj zaczyna się kontrowersja.

Modele wykorzystywane przez AI (ale nie wszystkie) często uczyły się na publicznie dostępnych materiałach. Zdjęciach, obrazach, grafikach, szkicach, komiksach, mangach i anime. Zarówno tych pochodzących od wielkich artystów, jak i kompletnych amatorów. Uznanych twórców, którzy dawno są już martwi, jak i nadal obecnych wśród nas gwiazd. Ba – można nawet w promptcie (opisie) wskazać, że zależy nam na stylu konkretnej osoby czy że chcemy się wzorować na najpopularniejszych obecnie dziełach z danej platformy jak np. Artstation.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Tym samym doszło do patologii, gdzie wpisując w Google imię i nazwisko danego autora (np. Greg Rutkowski) dostaniemy dziesiątki wyników dzieł w jego stylu, ale wcale nie wykonanych przez niego. Po prostu konkretny styl osoby został doceniony przez użytkowników AI. Ale… no właśnie – czy to źle? Moim zdaniem nie do końca.

Świetnym przykładem na to może być podejście Jimmy’ego „Mr. Beast” Donaldsona, czyli jednego z najpopularniejszych twórców na YouTube (ponad 197 milionów osób śledzi jego twórczość, a materiały mają ponad 30 miliardów wyświetleń). Oczywiście nie wypowiadał się on na temat AI, ale jak najbardziej ma to przełożenie na poruszany temat.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Czy osoby, które robią tak zwane „shorty” lub „TikToki” będące po prostu wycinkami jego filmów, bez większej edycji i własnego wkładu, to coś złego? Pozornie – tak. Faktycznie – nie. To coś dobrego! Pozwala to bowiem na dotarcie do szerszej publiczności i zaznajomienie jej z twórczością artysty. Jeśli im się spodoba to sami trafią do źródła, o którym wcześniej mogliby nigdy nie usłyszeć. Jeśli ten styl nie będzie dla nich – żadna strata. I tak samo widzę to z AI i grafikami w „danym stylu”.

No tak! Ale AI nie wymaga żadnych umiejętności!

Błąd. Obsługa komputera czy pisanie promptów też wymagają pewnej wiedzy. Im lepszy opis, tym lepszy efekt. Artystów i style, które chcemy umieścić w opisie też trzeba znać. Do tego dochodzi postprocessing, czyli poprawianie w programie graficznym tego, co AI popsuło. Najczęstszym przykładem są dłonie i stopy, ale dotyczy to też drobiazgów jak np. pędzel leżący na stole czy kredki znajdujące się w piórniku.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Oczywiście nie jestem ignorantem. Osoba tworząca przy użyciu AI często nie zna się na technikach cieniowania, nie poznała tajników anatomii ludzkiego ciała i ma wiele innych braków względem osoby po Akademii Sztuk Pięknych. Ale… podobnie sprawa wygląda z wieloma ulicznymi czy internetowymi artystami, którzy są samoukami.

Ba, twórcy typowo cyfrowi często nie potrafią za grosz pracować z farbami czy pastelami. W końcu komputer wiele rzeczy drastycznie upraszcza (np. mieszanie kolorów), wybacza błędy (CTRL+Z) czy pozwala oszczędzić na bardzo drogich materiałach. A więc czy osoby tworzące na tablecie lub komputerze są gorsze od osoby z kartką papieru lub sztalugą? Moim zdaniem nie. Chociaż gdy technologia wchodziła na salony to można było obserwować podobne głosy niezadowolenia.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Wisienką na torcie może też być „zespół sawanta”, czyli – posługując się definicją z Wikipedii:

Zespół sawanta (fr. savant, uczony) – rzadko spotykany stan, gdy osoba z zaburzeniami rozwoju jest wybitnie uzdolniona (geniusz), co jest zazwyczaj połączone z doskonałą pamięcią. Zespół sawanta pojawia się w przybliżeniu u co dziesiątej osoby, u której zdiagnozowano zaburzenia ze spektrum autyzmu (co najmniej połowa osób z zespołem sawanta to osoby autystyczne) i u ok. 1/1400–1/2000 osób z niepełnosprawnością intelektualną lub uszkodzeniami mózgu.


Czy takiej osobie też można odmówić umiejętności, skoro taka się urodziła i niczego nie musi się uczyć, bo w mig łapie meandry artyzmu i tworzy coś lepiej niż artysta z wieloletnim dorobkiem i latami ćwiczeń?

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Pff, no dobrze. Ale AI nie tworzy nic nowego!

Przykro mi, ale Ty (i ja) też nie. Podobnie jak lwia część artystów, nawet tych najbardziej znanych. Opieramy się na schematach, powielamy otaczający nas świat i innych twórców. Oni zaś kopiowali jeszcze innych i tak dalej, i tak dalej.

Do tej pory w większości utworów literackich czy filmowych można wyróżnić "motyw drogi" zwany też „motywem wędrówki” lub „motywem podróży”. Ba, nawet same style, które teoretycznie się zmieniają, tak naprawdę znikają i pojawiają się w ściśle określonych przedziałach czasowych z ewentualnie lekkimi zmianami. Jeśli nie znacie się na sztuce to spójrzcie chociaż na otaczający Was świat i modę dotyczącą ubioru, mebli, architektury czy muzyki lecącej w radiu.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Nawet projektując nową postać, malując figurki czy tworząc pejzaż większości osób potrzebny jest jakiś wzór lub wzory. Czy to dla ogólnego pomysłu, podpatrzenia kolorystyki czy drobnych szczegółów. I nie ma w tym nic złego. Nie wierzycie? Spójrzcie jak pracują artyści. Nie trzeba nawet wychodzić w tym celu z domu. Wystarczy popatrzeć na gry – chociażby zdjęcie Tali'Zorah w Mass Effecie 3, które było tylko przerobionym stockiem, albo wejść na Twitcha do zakładki „Sztuka” i poobserwować artystów online. A co dopiero jak spojrzy się na tzw. photo bashing albo drewniane manekiny w sklepach.

Jesteś artystą, nie czujesz się przekonany i twierdzisz, że bredzę? Nie ma sprawy, każdy ma prawo do swojego zdania. Kiedy jednak ostatnio TY wymyśliłeś i stworzyłeś coś nowego. Całkowicie oryginalny styl? Nic? To może chociaż kolor, technika? Też nie? No właśnie. Otaczający nas świat jest skończony, nie ma nic złego w jego wykorzystaniu czy inspiracji.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile
AI zabierze nam pracę!

Tak, zgadzam się. Z pewnością część osób straci pracę. Ale w ich miejsce pojawią się nowe zawody i nowe miejsca pracy. Tak było już nie raz. Nie tylko w branży artystycznej (np. cyfryzacja), ale i w przypadku pojawiania się pierwszych samochodów (strajki dorożkarzy) czy robotów w fabrykach, które wykonują proste i powtarzalne czynności. Ktoś w końcu musi dopracowywać skrypty, szkolić nowe modele, odpowiadać za infrastrukturę czy tworzenie sprzętu do używania AI.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Ba, AI w grafice nie jest takie nowe. Po prostu wcześniej nie było aż tak popularne. Nie wierzysz? W przypadku projektowania logo dostępna od 2018 roku jest strona LogoAI, a od 2014 roku mamy Tailor Brands. To aż 8 lat! Czy w tym czasie ludzie się tym zajmujący zbankrutowali na rzecz Sztucznej Inteligencji? Nie! Powód jest prosty.

O ile wtórne, proste logo dla lokalnego sklepu czy pubu to nic złego, tak wielomilionowa korporacja nie może sobie na to pozwolić. Tym samym na rynku jest miejsce zarówno na proste grafiki tworzone przez AI czy studenta za pół ceny (ale z licznymi błędami) jak i profesjonalne, ale drogie rozwiązania. Dokładnie tak samo może być w innych gałęziach rynku. Nie wszędzie i nie do wszystkiego potrzeba grafiki typu "top of the top".

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

W tym nie ma za grosz radości z tworzenia!

Po pierwsze kim jesteś Ty by mówić komuś czy pisanie promptu do AI lub oglądanie efektów, jakie Sztuczna Inteligencja „wypluwa” daje mu radość czy nie? Nikt z nas nie ma prawa do oceniania drugiej osoby, tak długo jak jego działania nikogo nie krzywdzą. Każdy z nas czerpie radość z czegoś innego. Dla kogoś będą to godziny spędzone z gliną w warsztacie, dla kogoś innego sesja z aparatem, dla kogoś praca nad nową postacią na tablecie, dla kogoś gotowanie nowej potrawy itd.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Po drugie radość” czy „satysfakcja” nie napełnią Ci brzucha, nie opłacą rachunków i nie ubiorą oraz nie wyślą Twoich dzieci do szkoły czy na wakacje. Oczywiście z życia trzeba czerpać jak najwięcej. Ale to nie utopia. Czasami robimy coś bo musimy. Uwierzcie mi – ja pisząc pewne newsy czy akcje partnerskie na Telepolis też nie jestem zadowolony. Podobnie jak mój znajomy robiący wtórny tatuaż z wilkiem lub łapacz snów. Albo znajoma rysująca cycatą elfią czarodziejkę. Ale to robimy.

Czemu? Bo to nasza praca, za to nam płacą. Jak nie my, to ktoś inny to zrobi. Z samych ideałów nie da się niestety wyżyć. A jeśli Ty robisz tylko i wyłącznie to co lubisz i na tym zarabiasz, nie masz nawet chwili zwątpienia, zmęczenia czy niezadowolenia to gratuluję. Należysz do promila osób i życzę by dołączyli do Ciebie inni.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Sztuczna Inteligencja to zbytnie ułatwienie

Z wykorzystaniem AI wiele rzeczy można zrobić szybciej. Tym samym Artstation, Instagram, Twitter, Reddit i wiele innych platform zalały grafiki średniej jakości. Ba, nawet już wydano książkę dla dzieci – Alice and Sparkle, Ammaar Reshi. Daleko jej do ideału. Ale… czy to faktycznie coś złego? To po prostu wstępna ekscytacja (względnie) nowym rozwiązaniem. Z czasem to przycichnie, a na rynku pojawią się osoby specjalizujące w AI.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Elitarność jakiejś branży nie czyni jej lepszą, wręcz przeciwnie. Nie zgadzasz się? Jeszcze nie tak dawno nie byłbyś w stanie czytać mojego tekstu, ani tym bardziej kilka minut później obrażać mnie w komentarzach. Umiejętność czytania i pisania nie była bowiem tak powszechna. Ba – kaligrafia, malarstwo i inne gałęzie sztuki też były zarezerwowane dla wybranych. Tym samym wiele uzdolnionych osób nie miało szans rozwijać się w tym kierunku. Pytanie jakby potoczyła się historia, gdyby pewien Austriak z wąsem nie został, dwukrotnie, nieprzyjęty do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu?

Co więcej Ci sami artyści, którzy teraz tak ochoczo na AI psioczą używają go cały czas od dłuższego czasu. Wracamy tutaj bowiem do początku artykułu – omawiana "Sztuczna Inteligencja" to tak naprawdę uczenie maszynowe. A ono jest wykorzystywane od dawna przez wiele programów graficznych, z Adobe Photoshopem i funkcją „Fill” na czele.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile
Podsumowanie

Mógłbym pisać i pisać. Świat artystów jest pełen osobistości o skrajnie różnych poglądach. Tym samym branża i sieć pełne są lepszych i gorszych argumentów. Telepolis to jednak nie jest strona typowo artystyczna, a i sam wiem, że przydługich tekstów w obecnych czasach nikt nie chce czytać.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

Dzisiaj, pisząc to podczas wolnego dnia, chciałem tylko poruszyć temat „zagrożenia” jakie rzekomo niesie AI. Moim zdaniem ono nie istnieje. Oglądamy tylko sytuację identyczną do wejścia pierwszych aparatów cyfrowych i niezadowolenia fotografów wyspecjalizowanych w fotografii analogowej czy krzyków twórców „tradycyjnych” w kierunku artystów tworzących z wykorzystaniem komputerów. A wszyscy z nich nadal istnieją i ze sobą koegzystują.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

AI jak Midjourney, Stable Difussion i inne dostępne obecnie lub w przyszłości rozwiązania to tylko narzędzia. To od nas samych, ludzi i artystów, zależy jak zostaną one wykorzystane. Oczywiście mogą zostać nadużyte i branża stanie się patologiczna. Mogą jednak również zostać wykorzystane do mockupowania czy po prostu tworzenia tła, tekstur lub budynków. Zarówno przez twórców niezależnych, gdzie studio liczy 1-3 osoby a budżetu prawie nie ma, jak i duże firmy. Zwłaszcza, że firmy odpowiedzialne za AI słuchają artystów i pozwalają na usunięcie swoich dzieł z baz danych.

Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile

I wbrew pozorom nie piszę tego z wygodnego fotela. W sieci są też AI piszące już całe teksty na zadany temat – i to nawet felietony takie jak ten! – czy… programujące aplikacje. Ja jednak po pierwsze nie boje się przyszłości, po drugie jestem pewien swoich umiejętności, a po trzecie wreszcie nie straszne mi zmiany i adaptacja do otaczającego mnie świata. W końcu taka jest kolej rzeczy, a nikt z nas nie jest płatkiem śniegu.

PS Tak, tytuł jest zadziorny – ale takie właśnie na Was najlepiej działają. ;)
PPS Wszystkie grafiki w tekście, oprócz okładki Cosmopolitan, wygenerowaliśmy z pomocą AI.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis, Cosmopolitan