Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Xiaomi i Realme jako gorące punkty swoich prezentacji podczas targów MWC 2025 wybrały telefony z doczepionymi prawdziwymi obiektywami fotograficznymi. Firmy miały zgoła inne podejścia do swoich konstrukcji, ale równie nieużywalne.

Lech Okoń (LuiN)
9
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Potężny obiektyw doczepiony do telefonu? Ładne, ale bez sensu

Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że prezentacje Realme i Xiaomi to trochę efekt ściągania na kartkówce. Realme prezentując swój koncept fotosmarfonu postawił na coś, co już widzieliśmy w 2023 roku podczas prezentacji Xiaomi 12S Ultra. Zamiast modułu głównego aparatu, na wyspie aparatów umieszczona jest pod taflą szkła sama tylko calowa matryca, a by ta zaczęła działać konieczne jest przykręcenie prawdziwego fotograficznego obiektywu z użyciem dodatkowego łącznika.

Dalsza część tekstu pod wideo
Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Proponowane obiektywy dla Realme Ultra mają ekwiwalent ogniskowych 73 i 234 mm, ze światłosiłą odpowiednio F/1.4 i F/1.5. Podczas prezentacji użyto porównawczo iPhone’a 16 Pro Max, prawdopodobnie ze zmodyfikowanym oprogramowaniem (nie wyświetlała się większość ikon). Do tego telefon Apple aż takiego zoomu nie ma — potrzebne było cyfrowe przybliżenie z 5x do 10x. Nie zamierzam jednak tutaj kłócić się o warunki porównania — calowy sensor i duży, jasny obiektyw bez trudu powinny zmieść iPhone’a, to nie marketing, to fizyka.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Natomiast sam koncept, choć widowiskowy... pozostanie konceptem. Choć testerzy sprawdzali pojedyncze sztuki wcześniejszego Xiaomi 12S Ultra i podpinali do nich nawet obiektywy Leica po 170 tys. zł, to jednak trudno wyobrazić sobie, by miał kupić taki sprzęt zarówno zwykły zjadacz chleba, jak i zawodowy fotograf, który znacznie lepiej ulokuje swoje środki. Co warto podkreślić, mowa tutaj o obiektywach manualnych, z ręcznym sterowaniem przysłoną i ostrością. Szczególnie to ostatnie bez wizjera może być trudne w niektórych warunkach.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Nawet jeśli pokaz siły Realme miałby finalnie przekształcić się w produkt dostępny w sklepach, to jednak naprawdę potężny garb aparatu z wystawionymi na wierzch bebechami oraz mocowaniami nie pozwalają wierzyć ani w wygodę, ani w trwałość takiego rozwiązania. To nie telefon do wsadzania do kieszeni...

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Xiaomi zrobił to inaczej, ale czy lepiej?

U Xiaomi wyszło tym razem znacznie bardziej estetycznie. Do telefonu przyczepiamy nie tyle sam obiektyw, ile zupełnie oddzielny moduł aparatu. Przyczepia się on do pierścienia magnetycznego jak MagSafe w iPhone’ach, energię czerpie z baterii telefonu, a komunikuje się z tym ostatnim nie za pomocą 2 pinów zasilania, tylko optycznie, laserem.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Wewnątrz modułu znalazła się matryca 4/3”, jak te w bezlusterkowcach OM (dawny Olympus) czy Panasonic o rozdzielczości 100 Mpix. To trochę więcej niż wyżyny wspomnianych systemów (tam się zatrzymało na 80 Mpix w układzie Quad Bayer), a przetwarzanie sygnału wspierać ma AI, dając zakres tonalny aż do 16 EV. Zastosowany obiektyw ma ekwiwalent ogniskowej 35 mm przy F/1.4, co pozwala uzyskać ładnie rozmyte tła i zmieścić w kadrze tyle, co zwykły telefon na zoomie 1,5x.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

I co tutaj jest nie tak? Przede wszystkim to kolejny raz, gdy trzeba będzie potencjalnie zapłacić więcej za telefon z dodatkowymi złączami, by nasz ekstra płatny aparat mógł w ogóle działać. Nie wiemy też, jak długo wychodzić będą kompatybilne modele. Firmy Motorola czy LG obiecywały już kiedyś modułowe cuda na kiju i... nikt o nich już nie pamięta.

W efekcie skończyć możemy z fajnym aparacikiem w szufladzie, który nie będzie miał jak działać, bo nie wychodzą już do niego telefony. Problemem może być też punkt styku obiektywu i obudowy smartfonu. Tutaj wszystko zadziała w jedynie jednej pozycji obiektywu, którą szczęśliwie zapewni układ magnesów, ale dodatkowo musi być zapewniony styk z pinami zasilania oraz zachowana czystość i brak uszkodzeń optycznych łącznika laserowego na potrzeby komunikacji.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

I chociaż oczami wyobraźni widzimy nas wyciągających telefon z jednej kieszeni i aparacik z drugiej, a potem pyk, wszystko działa... W praktyce może być jeszcze trochę chuchania i przecierania nie tylko samego szkła czołowego, ale też telefonu i obiektywu w miejscach styków. Jakieś zużycie mechaniczne czy korozja i zaczną się problemy.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

To wszystko już było...

Warto też wspomnieć, że analogiczne konstrukcje (choć nie z tak dobrą, laserową komunikacją) już wychodziły ponad 10 lat temu i miały swoje rynkowe porażki. Na targach IFA w Berlinie Sony zaprezentował w 2013 (!) roku bezkorpusowe aparaty Sony DSC QX10 z matrycą 1/2.3” oraz DSC QX100 z calową matrycą prosto z popularnego kompaktu RX100 II. Oba urządzenia podłączaliśmy następnie do dowolnego telefonu z Androidem lub iOS. No i? No i niewiele kto o nich jeszcze pamięta, a jeśli ktoś z nich korzystał, to wręcz woli o nich nie pamiętać. Zdjęcia może i były dobre, ale parowanie z telefonem oraz ciągłe odczepianie i przyczepianie potrafiły zniechęcić każdego. Sam testowałem porównawczo QX10 przy okazji recenzowania... Nokii Lumia 1020. Tak, to było aż tak dawno temu :-). 

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

10 lat temu swoich sił próbował też Olympus, używając w Olympus Air A01 matrycy micro43, czyli takiej jak w nowym module Xiaomi. Tutaj jednak w urządzeniu był dodatkowo czytnik kart pamięci i mogliśmy przymocować dowolny obiektyw z całego systemu m43. Pomimo olbrzymich możliwości i wejścia do komercyjnej oferty w nie najgorszej cenie, również i ten produkt nie doczekał ani rekordów sprzedaży, ani też następcy.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Dla większości osób wystarczy aparat w telefonie, dla pozostałych są inne opcje

Duży sensor i obiektyw z dużym otworem przysłony pozwalają uzyskać lepszą separację planów i np. na portretach atrakcyjnie rozmyć tło. Jasna 35-tka czy 50-tka (mowa o ogniskowych w milimetrach) i zaczynamy czuć się jak prawdziwy fotograf. Marzenia o plastyce zdjęć z telefonu takich jak z lustrzanki są z nami nie od dziś i coraz bliżej telefonom do podobnych efektów. Jeśli jednak nawet z pomocą AI to dla nas wciąż za mało, warto zerknąć do... oferty aparatów fotograficznych. 

To już dawno nie są te brzydzące się smartfonów pudełka — praktycznie wszystko ma teraz łączność Wi-Fi, a zdjęcia z aparatu natychmiast mogą trafić na telefon, tam być obrobione i opublikowane na ulubionej platformie. Twórcy cyfrowi zakochali się w Canonie PowerShot G7X Mark III z calową matrycą i sami mamy ich kilka w redakcji, analogiczne konstrukcje ma w ofercie Sony, a już za chwilę na rynek powinien wejść nieco większy Canon PowerShot V1 z matrycą APS-C. A to wszystko tylko wierzchołek góry lodowej — naprawdę jest z czego wybierać i nie muszą to być wielkie urządzenia.

Nie trać czasu na te Xiaomi i Realme. Nie nadają się do używania

Aparat kompaktowy zdecydowanie nie będzie bardziej nieporęczny od urządzeń zaprezentowanych przez Realme czy Xiaomi — wspomniany G7X jest mniejszy niż obiektywy do Realme. Do tego aparat nie będzie potrzebował konkretnego modelu telefonu do swojego działania, czy w ogóle telefonu, będzie miał prostszą obsługę i własne zasilanie. No i za 10 lat zrobi równie dobre zdjęcia, jak teraz, a baterię w nim wymienimy sami, bez konieczności wizyty w serwisie.

Nie odkrywam tutaj aparatów cyfrowych na nowo — one nieustannie są ze mną pod ponad 20 lat. Uprzejmie donoszę natomiast, że te wynalazki Realme i Xiaomi to efekciarski Proof of Concept, czyli dowód, że coś da się zrobić... ale już niekoniecznie dowód, że warto w nie iść. Szoda Waszego zdrowia i pieniędzy na niewygodne półśrodki.

Co warto przy tym dodać, zarówno Realme, jak i Xiaomi zaprezentowały na targach w Barcelonie bardzo ciekawe smartfony bez udziwnień. Zamiast jednak do nich, kolejki dziennikarzy ustawiły się do tych foto-wynalazków.