DAJ CYNK

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Poradniki


Nemesis: Lockdown to jedna z najlepszych planszówek w klimatach horroru. Przekonajcie się, dlaczego warto w nią zagrać.

W kosmosie nikt nie usłyszy Twojego krzyku. Za to Ty jesteś pewny, że coś usłyszałeś. Ciche szmery dochodzące z jednego z ciemnych korytarzy. Ostrożnie robisz kolejny krok i… przysiągłbyś, że coś poruszyło się w ciemności. Coś wysokiego na trzy metry, z wielkimi szponami i oślizłą skórą. Za Twoimi plecami zatrzasnęły się ciężkie metalowe drzwi. Jesteś zdany tylko na siebie i na łaskę bestii, z którą stoisz teraz oko w oko.

Hit z Polski

Nie, to nie scena z Obcego Ridleya Scotta. To fragment typowej rozgrywki w Nemesis, czyli grę planszową, w której przyjdzie nam wcielić się w załogę statku kosmicznego, nawiedzonego przez tajemniczych obcych. To aktualnie jedna z najwyżej ocenianych planszówek w klimatach horroru; tytuł kultowy, który na przestrzeni raptem kilku lat dorobił się olbrzymiej rzeszy fanów.

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Skąd taki olbrzymi sukces? Przede wszystkim stąd, że autorowi gry – Adamowi Kwapińskiemu – udało się stworzyć tytuł niezwykle klimatyczny, który doskonale oddaje atmosferę niepokoju i zaszczucia znaną z najlepszych horrorów. Zagrożenie czyha na każdym kroku – zarówno ze strony obcych, z którymi nie mamy szans w bezpośrednim starciu, jak i pozostałych członków załogi, którzy mają swoje sekrety i własne cele do zrealizowania. Być może rzeczywiście wszystkim zależy na tym, żeby bezpiecznie dostarczyć statek na Ziemię… ale czy na pewno? Może któryś z graczy (w naszej grupie jest to zwykle Bart – pozdrawiam!) tylko czeka na okazję, by wyrzucić resztę załogi przez śluzę powietrzną?

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween


Nie będę ukrywał, że absolutnie uwielbiam Nemesis. Napięcie, wzajemne oskarżenia, historie, które zostają z nami na długo po zakończeniu rozgrywki… no czego tu nie kochać? Jeśli jednak chcielibyście się na własnej skórze przekonać, jak wygląda najlepsza planszówka w klimatach horroru, to właśnie pojawił się na to nowy sposób. Nemesis doczekał się bowiem sequela pod postacią Nemesis: Lockdown, który niedawno trafił na sklepowe półki nakładem wydawnictw Awaken Realms i Rebel.

Więcej i lepiej

W dużym skrócie Nemesis: Lockdown to więcej tego samego. Dostajemy nową rasę obcych, nowych bohaterów, kilka nowych mechanik oraz nową lokację – marsjańską bazę. Nasz cel pozostaje jednak bez zmian. Musimy przeżyć i zrealizować sekretne zadanie, które otrzymaliśmy na początku rozgrywki. Jeśli po drodze uda nam się nie stracić zaufania kolegów, możemy zaliczyć to sobie jako specjalne osobiste osiągnięcie. 

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Trzon rozgrywki nie zmienił się znacząco względem poprzedniej części. W dalszym ciągu gra dzieli się na rundy przeplatane atakami obcych i innymi nieprzyjemnymi incydentami. W trakcie swoich tur gracze mogą wykonać dwie spośród długiej listy akcji. Do niektórych mamy dostęp przez cały czas -  w większości mówimy tu o podstawowych czynnościach, takich jak poruszanie albo podnoszenie ciężkich przedmiotów. Inne są bardziej sytuacyjne i wymagają zagrania odpowiedniej karty, posiadania właściwego przedmiotu lub znajdowania się w określonym pomieszczeniu.

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

A skoro wspomniałem już o poruszaniu, jest to prawdopodobnie jeden z najbardziej stresujących najfajniejszych elementów Nemesis: Lockdown. Żeby znaleźć sposób na przetrwanie i zrealizować nasz cel, będziemy musieli zwiedzić spory fragment stacji kosmicznej. Ale jest mały problem – na początku rozgrywki nie znamy układu pomieszczeń. Wiemy jedynie, gdzie znajduje się kilka najważniejszych pokoi, takich jak archiwum, a całą resztę bazy musimy odkryć na własną rękę.

Na całe szczęście na początku zabawy na planszy nie ma także kosmitów, ale to akurat może się szybko zmienić. Przechodzeniu do kolejnych pomieszczeń towarzyszą szmery. O tym, z której strony dochodzą, decyduje rzut kością. Jeśli to pierwszy szmer z danego korytarza, jesteśmy bezpieczni. Wystarczy położyć żeton we właściwej lokalizacji. Jeśli jednak żeton już tam był… czas na spotkanie z nowym kolegą! Każdy krok niesie więc ze sobą olbrzymie ryzyko, a z każdą minutą nasze szanse tylko i wyłącznie maleją.

Przyjaźń? Zaufanie? Nie ten adres

Brzmi stresująco? Bo jest! Nemesis: Lockdown gra na emocjach graczy bardzo skutecznie. Ryzyko przypadkowego spotkania z obcych tworzy niesamowity klimat zaszczucia, a niepewność, co do intencji naszych znajomych, dodaje całości szczyptę paranoi. Bo to wcale nie jest tak, że gra narzuca komukolwiek rolę zdrajcy. Wręcz przeciwnie. Na początku gry każdy gracz otrzymuje do wyboru dwa zadania. Jedno z nich zawsze będzie w założeniach nastawione na współpracę i pomoc innym graczom. Drugie jest nieco bardziej egoistyczne i może wymagać np. zagwarantowania, że dana postać nie przeżyje do końca rozgrywki. W pewnym momencie będziemy musieli wybrać, które z nich mamy zamiar zrealizować. Później nie ma już odwrotu.

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Dlaczego więc nie umówić się, że wszyscy wybierają zadania nastawione na współpracę i razem próbują pokonać obcych? Można, jak najbardziej. Tyle tylko, że wbicie kolegom noża w plecy jest zazwyczaj dużo prostsze, a Nemesis już od pierwszych chwil daje do zrozumienia, że w starciu z krwiożerczymi kreaturami z najgłębszych czeluści Marsa gracze bynajmniej nie są faworytami. 

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween


Zresztą nawet jeśli w danej rozgrywce nikt nikogo nie musi pozabijać, to jeszcze nie oznacza, że możemy naszym kolegom zaufać. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, żeby po zrealizowaniu celu zamknąć się w bezpiecznym bunkrze i zostawić resztę ekipy na pastwę potworów. Heroizm w Nemesis: Lockdown nie gwarantuje wygranej, podczas gdy bycie zdradzieckim tchórzem… cóż, „gwarancja” to bardzo mocne słowo, ale powiedzmy, że nasze szanse przeżycia są wtedy dużo większe. 

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Z drugiej strony sami zbyt dużo nie zdziałamy. Musimy współpracować, jeśli chcemy mieć jakiekolwiek szanse z przeciwnikami. Tyle tylko, że współpraca w Nemesis nie wynika z narzuconych ról, a z konieczności. Jak w życiu.

Jeśli dla kogoś jest to zbyt stresujące, zawsze można sięgnąć po tryb w pełni kooperacyjny, bo taki gra również oferuje. Pozbawiamy się jednak głównej rzeczy, która sprawia, że Nemesis i Nemesis: Lockdown są tak wyjątkowymi przeżyciami.

Kiedy gaśnie światło

A co różni Nemesis: Lockdown od poprzednika? Przede wszystkim kilka nowych mechanik, m.in. system światła i mroku. Nocni Łowcy, czyli rasa kosmitów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, preferują polowanie w ciemności. Otrzymują wtedy wyższe premie i zadają bardziej dotkliwe obrażenia. Najprostszym sposobem, by temu zaradzić, jest włączenie świateł w danym sektorze bazy, co drastycznie przechyla szanse zwycięstwa na naszą stronę. 

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween


Jest tylko jeden problem – zasilanie kompleksu zostało uszkodzone. Nie dość, że nie możemy zapewnić energii wszędzie tam, gdzie jest potrzebna, to na dodatek wraz z upływem czasu kolejne sektory w bazie pogrążają się w ciemności. Sprawne zarządzanie energią staje się więc jednym z naszych głównych priorytetów, zaraz obok realizowania własnych celów i unikania obcych.

Drugą interesującą nowością jest system planów awaryjnych. W trakcie rozgrywki towarzyszy nam limit czasu. Mamy dokładnie 15 tur na znalezienie sposób, by zrealizować nasz cel i przeżyć. Po tym czasie do stacji dociera „ekipa sprzątająca”, która ma się pozbyć zarówno kosmitów, jak i niewygodnych świadków. Kto dokładnie znajduje się na liście do „posprzątania”? To musimy ustalić. 

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Na początku rozgrywki losujemy jeden żeton planu awaryjnego, który obowiązuje podczas danej partii. Wskazuje on, jaki warunek trzeba spełnić, by przeżyć. Jest tylko jeden problem – nikt nie zna jego treści. Zamiast tego każdy z graczy otrzymuje po jednym żetonie z puli niewybranych planów awaryjnych, a kolejne można sprawdzić, jeśli trafimy do odpowiednich pomieszczeń bazy. Drogą eliminacji jesteśmy więc w stanie ustalić, kto na końcu gry podlega czystce, a kto przeżyje. Sami jednak nie jesteśmy w stanie uzyskać wszystkich wymaganych informacji. Musimy wymieniać się naszą wiedzą z innymi graczami… i mieć nadzieję, że żaden z nich nie będzie próbował nas okłamać.

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

To dwie najciekawsze moim zdaniem nowe mechaniki w Nemesis: Lockdown. W praktyce zmian i usprawnień w porównaniu z oryginałem jest więcej, ale jest to w pewnym sensie miecz obosieczny. Już poprzedni tytuł był grą skomplikowaną, z mnóstwem zasad i koniecznością regularnego wertowania instrukcji, żeby rozstrzygnąć sytuacje graniczne. W nowej odsłonie jest tego jeszcze więcej. W efekcie Nemesis: Lockdown zdecydowanie nie jest grą dla każdego. To tytuł dla zaawansowanych graczy, którzy wiedzą, na co się porywają.

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween

Ale wiecie co? Wszystkie te skomplikowane zasady mają sens. Nie tylko są logiczne w kontekście tego, co robimy w grze, ale przede wszystkim każda z nich pomaga budować napięcie i kreować historie, które będziemy wspominać tygodniami po zakończeniu gry, jeśli nie dłużej. Jasne, połowę instrukcji z Nemesis: Lockdown można by teoretycznie wyrzucić do kosza i nadal wylądować z grywalnym, prawdopodobnie bardziej przystępnym tytułem, ale to już nie byłby Nemesis, którego gracze tak pokochali.

Niezapomniane przeżycie

Jak już wspomniałem, oryginalne Nemesis kocham i tak samo pokochałem Nemesis: Lockdown, a mówię to jako osoba, która na co dzień preferuje nudne planszówki o liczeniu punktów i wymienianiu zboża na kamień. Tytuły Adama Kwapińskiego dostarczają jednak emocji, których pozazdrościć mógłby niejeden konsolowy survival horror. To przeżycie jedyne w swoim rodzaju i zarazem doskonała propozycja na nadchodzące Halloween.

Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween


A którą wersję lepiej kupić: Nemesis czy nowszy Lockdown? W ciemno poleciłbym pewnie ten pierwszy jako grę mimo wszystko bardziej przystępną i nieco tańszą. Jeśli jednak wiecie, z czym macie do czynienia i nie przeraża Was dodatkowa porcja mikrozasad, obydwa tytuły będą doskonałym wyborem i śmiało można sięgnąć po ten, który bardziej przekonuje Was klimatem. Jeśli chodzi o mnie, to zostaję na Marsie i będę próbował naprawić to przeklęte zasilanie awaryjne, zanim coś oślizgłego wyskoczy na mnie z ciemności.

Egzemplarz recenzencki otrzymany od firmy Rebel.

Zobacz: Najlepsze planszówki dla początkujących – część 2
Zobacz: Horrified - strasznie dobra gra dla fanów horrorów
Zobacz: Najlepsze planszówki dla początkujących – część 1

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne