Słaby zasięg? Zamiast narzekać, kibicuj operatorom


Nie ma rozwoju bez rozbudowy i poprawy infrastruktury telekomunikacyjnej. Powiedziałbym wręcz, że jest ona kluczowa, aby technologia poszła do przodu.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
58
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Słaby zasięg? Zamiast narzekać, kibicuj operatorom

Technologie gnają do przodu, a wraz z nimi pędzą też nasze wymagania. To, co kilka lat temu było w pełni akceptowalne i normalne, dzisiaj już nie wystarczy. To, co dzisiaj wydaje się wystarczające, w przyszłości będzie technologicznym emerytem. Dotyczy to także sieci komórkowych, które muszą być coraz szybsze i niezawodne, szczególnie pod kątem dostępu do Internetu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Powiedzmy to sobie wprost – jeśli chcesz korzystać z sieci uszytej na miarę potrzeb i wciąż rosnących wymagań, to nie obejdzie się bez rozwoju infrastruktury. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że jest ona pod wieloma względami kluczowa dla dalszego postępu.

Wszystko łączy się z siecią

Według ostatnich danych połączenie z Internetem ma na całym świecie około 5,05 mld ludzi. To 63,1 procent światowej populacji i liczba ta rośnie o mniej więcej 4 punkty procentowe rok do roku. Wśród tych, którzy mają dostęp do sieci aż 92,1 procent korzysta z niego za pośrednictwem telefonu komórkowego. Nic dziwnego, że wciąż rosną wymagania względem firm telekomunikacyjnych, a telefony to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Przecież z Internetem łączy się też całe mnóstwo innych urządzeń. Nie trzeba daleko szukać. Są to chociażby terminale płatnicze, za pomocą których płacimy przy dostawie jedzenia, a to tylko najprostszy przykład. Podobnych sprzętów jest dużo więcej.

Słaby zasięg? Zamiast narzekać, kibicuj operatorom

Według szacunków już dzisiaj z siecią łączy się około 13,1 mld urządzeń, czyli niemal dwa razy więcej niż jest ludzi na świecie. Do 2030 roku liczba ta wzrośnie do około 29,4 mld urządzeń. W miastach przyszłości będą to między innymi czujniki badające jakość powietrza i wody, sygnalizacja świetlna inteligentnie reagująca na sytuację na drodze, czy same samochody, które staną się przynajmniej częściowo autonomiczne i będą się ze sobą nawzajem komunikować. Może się wydawać, że to odległa przyszłość, ale już dzisiaj realizuje się ona na naszych oczach.

Nie zapominajmy też, jak dzisiaj korzystamy z Internetu. Pobieramy gry o pojemność grubo ponad 100 GB, oglądamy filmy 4K, a nie 720 czy 1080p, a często robimy to wszystko jednocześnie. Nikogo to już nie dziwi, a jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia. W grach online też oczekujemy pingu na poziomie zaledwie kilku milisekund. Oczywiście możemy robić to w domu, dzięki internetowi stacjonarnemu, ale nie każdy ma do niego dostęp. Poza tym granie to nie tylko komputer, PlayStation lub Xbox. To też Steam Deck, Nintendo Switch, tablet, czy telefon, których możemy używać w parku i na plaży.

Właśnie dlatego infrastruktura komórkowa przez cały czas musi się rozwijać. Dzisiejsze możliwości sieci 4G, chociaż wysokie w porównaniu z niedaleką przeszłością, są niczym w porównaniu z 5G, a w przyszłości 5G będzie wydawało się zaledwie zabawką w porównaniu do 6G. Jeśli chcemy, aby technologie się rozwijały, a za nimi cały świat i ludzkość, to nie obejdzie się bez ciągłego inwestowania i poprawiania infrastruktury.

Jak działa infrastruktura mobilna?

Nie jest żadną tajemnicą, że infrastruktura sieci komórkowych opiera się na stacjach bazowych (tzw. BTS-ach). W dużym uproszczeniu jest to zestaw urządzeń nadawczo-odbiorczych, które zapewniają dostęp do usług telekomunikacyjnych. Załóżmy, że chcemy do kogoś zadzwonić. W takim wypadku nasz telefon łączy się przez wbudowaną antenę ze stacją bazową. Taki sygnał zostaje przetworzony i wysyłany do tzw. sieci szkieletowej i dalej rdzeniowej, która łączy ze sobą stacje bazowe. Następnie sygnał trafia do stacji bazowej odbiorcy, a stamtąd na jego telefon. Cała komunikacja między telefonami lub innymi urządzeniami a antenami na stacjach bazowych odbywa się bezprzewodowo – za pomocą fal elektromagnetycznych. 

Słaby zasięg? Zamiast narzekać, kibicuj operatorom


Stacje bazowe mogą być montowane w różnych miejscach, np. na wolnostojących masztach, najczęściej z dala od miast, ale także na budynkach, także w centrum metropolii, a nawet wewnątrz budynków. Zwłaszcza w miastach może ich być w rzeczywistości dużo więcej, niż mogłoby się wydawać. Często są od siebie oddalone o zaledwie kilkaset metrów, dzięki czemu zapewniają dobry zasięg i stabilne połączenie pomimo tysięcy telefonów dookoła.

Orange nie korzysta wyłącznie z własnych masztów

Warto też wiedzieć, jak wygląda sama infrastruktura. Składa się ona z części konstrukcyjnej (maszty, wsporniki itp.), na której montowane są anteny i sprzęt aktywny (nadajniki itp.). Ta pierwsza część coraz częściej jest przez telekomy sprzedawana firmom trzecim, a następnie od nich wynajmowana. Pozwala to na pozyskanie dużych kwot na dalsze inwestycje.

Orange w tej kwestii współpracuje z innymi firmami  wykorzystując ich istniejące maszty, ale zleca też budowę nowych w modelu określanym jako Build&Lease. Oznacza to, że to partner Pomarańczowych zapewnia nowe lokacje, buduje, a następnie dzierżawi miejsca pod urządzenia. Na ten moment Orange korzysta z ponad 400 obiektów (infrastruktura pasywna) innych operatorów komórkowych oraz ponad 550 obiektów firm, które nie są operatorami komórkowymi. 

Taki system działania daje Orange wiele korzyści, z których najważniejszą jest uwolnienie się od działalności budowlanej i skoncentrowanie się na dostarczaniu usług telekomunikacyjnych. To inna firma bierze na siebie całą papierologię związaną z budową, w tym załatwianie wszystkich zgód formalnych. A tych jest niemało. Dla Orange to ogromna oszczędność nie tylko czasu, ale również pieniędzy, które mogą zostać przeznaczone na inne cele. Oczywiście korzystanie z infrastruktury pasywnej innych firm wiąże się z wyższymi kosztami utrzymania sieci, ale w dłuższej perspektywie jest dla Pomarańczowych opłacalne.

Słaby zasięg? Zamiast narzekać, kibicuj operatorom

Infrastruktura aktywna pod czujnym okiem Orange

Jednocześnie firma nadal w pełni zarządza aktywną częścią swojej infrastruktury, czyli samymi nadajnikami i antenami. To Orange, a nie jego podwykonawca ma wciąż bezpośredni wpływ na jakość świadczonych usług. Operator sam decyduje, jakie urządzenia, gdzie i kiedy zainstalować i w jaki sposób usprawnić swoją sieć. Dzięki temu w kluczowych kwestiach jest całkowicie niezależny od innych firm i partnerów.

A warto wiedzieć, że w najbliższych latach dojdzie do znacznego usprawnienia sieci. Orange podpisał już w tej kwestii umowę w z Nokią, która do 2025 roku wymieni sprzęt na stacjach bazowych na nowszą generację z większymi możliwościami. W ramach modernizacji zostanie też zbudowana sieć 5G, ale trzeba poczekać na rozpisanie przez UKE i rozstrzygnięcie aukcji częstotliwości, aby firma wiedziała jakim pasmem dysponuje. Bez tego nie da się już teraz zbudować odpowiedniej infrastruktury aktywnej, która znacząco różni się technologicznie od 4G LTE.

Czy jest się czego bać?

Ciągła rozbudowa infrastruktury telekomunikacyjnej oznacza też konieczność budowania nowych stacji bazowych, w tym także w centrach polskich miast. Wiele osób zastanawia się, czy stacja bazowa zlokalizowana np. na ich bloku może stanowić zagrożenie dla zdrowia. W końcu sieć komórkowa opiera się na falach elektromagnetycznych. Rzecz w tym, że fala fali nierówna. Są fale długie o małej częstotliwości (tzw. radiowe) wykorzystywane do łączności bezprzewodowej i fale krótkie o dużej częstotliwości. Te ostatnie to między innymi promieniowanie gamma, które w komiksach sprawiło, ze Bruce Banner stał się Hulkiem. Jednak nasze życie to nie komiks…

Warto wiedzieć, że wpływ fal elektromagnetycznych na ludzki organizm zależy od ich długości, częstotliwości i mocy. Fale o wysokiej częstotliwości są jonizujące, a więc mogą rozbijać wiązania w cząsteczkach organicznych i kumulują się w czasie, a przez to są szkodliwe. Częstotliwości wykorzystywane w telefonii komórkowej są jednak miliony razy mniejsze, niejonizujące. Są one używane także przez nasze routery Wi-Fi czy też skanery bezpieczeństwa na lotniskach. Nie ma żadnych dowodów na to, żeby fale elektromagnetyczne wykorzystywane w telefonii komórkowej w jakikolwiek sposób szkodziły naszemu zdrowiu.

Słaby zasięg? Zamiast narzekać, kibicuj operatorom

Ktoś może w tym miejscu przypomnieć, że Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem we własnej klasyfikacji umieszcza fale telefonii komórkowej w grupie 2B, czyli uznaje je za potencjalnie rakotwórcze. Trzeba jednak wiedzieć, że w tej samej kategorii mieszczą się: wyciąg z aloesu, suszenie prania czy kiszone warzywa, a przecież nikt na poważnie nie dyskutuje o tym, czy suszenie prania albo jedzenie ogórków kiszonych jest dla nas niezdrowe. Takie miejsce w klasyfikacji oznacza tylko tyle, że nie ma żadnych dowodów na szkodliwość telefonii komórkowej. Jedyny potwierdzony jej wpływ na nasze ciało to niewielki wzrost temperatury. Ale tu znowu należy się dodatkowe wytłumaczenie, bowiem przy takiej częstotliwości fal wzrost ten ogranicza się tylko do powierzchni skóry i nie ma żadnego negatywnego wpływu na nasze zdrowie. Między bajki można więc włożyć teorie o jajkach ścinających się w pobliżu stacji bazowych.

Różnice pomiędzy kuchenką mikrofalową a telefonem komórkowym są jednak dużo większe i zdecydowanie wykraczają poza to, że pierwsze urządzenie służy do podgrzewania jedzenia, a drugie co najwyżej do jego zamówienia na wynos. Kuchenki mikrofalowe wykorzystują bowiem ściśle określoną częstotliwość, wynoszącą dokładnie 2,45 GHz, której nie stosuje się w telefonii komórkowej.

- czytamy w publikacji „Przewodnik po 5G w pigułce” autorstwa resortu cyfryzacji, Instytutu Łączności i Collegium Medicum UJ.

Pamiętajcie też, że anteny na stacjach bazowych mają charakterystykę kierunkową. Ich działanie można porównać do latarni morskich. Stojąc pod taką latarnią w nocy będziemy w cieniu, chociaż wysoko nad nami znajduje się potężne źródło światła. Tak samo jest z sygnałem wysyłanym przez BTS-y.

Zamiast narzekać na zasięg, kibicuj operatorom – to od nich zależy Twój komfort życia

Nie oszukujmy się, większość z nas nie wyobraża już sobie świata bez swobodnego dostępu do Internetu i błyskawicznej komunikacji z bliskimi. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy telefon stał się najważniejszym sprzętem elektronicznym w naszym życiu. Czymże jednak by on był bez usług opartych na wydajnych sieciach komórkowych? 

Gdy wszystko działa, ogarnia nas beztroska i nie obchodzi nas, ani technologia, ani tym bardziej nasza zależność od tajemniczej infrastruktury. Marudzenie zaczyna się, gdy nagle wpadniemy w zasięgową dziurę na wsi czy w lesie. Wtedy przychodzi nieodłączne hasło „płacę – wymagam”.

Jeśli chcemy obserwować ciągły rozwój ludzkości, jeśli chcemy korzystać z szybkiego i niezawodnego internetu, jeśli chcemy mieć dobry zasięg telefonii komórkowej, jeśli chcemy kiedyś zamieszkać w nowoczesnym mieście przyszłości, albo mamy nadzieję, że zamieszkają w nim nasze dzieci czy wnuki, to nie obejdzie się bez rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej. Takie są po prostu fakty.

Materiał reklamowy na zlecenie Orange Polska