DAJ CYNK

Apple iPhone 15 Pro Max po 8 miesiącach. Zachwyty i rozczarowania

Lech Okoń

Testy sprzętu

Apple iPhone 15 Pro Max po 8 miesiącach. Czy nadal warto?

iPhone’a nie kupuje się specyfikacją. To doświadczenie. Jedni znajdują tutaj magię, inni pragmatyczny spokój — działa i nie denerwuje. Czy warto kupić Apple iPhone 15 Pro Max w 2024 roku?

Nie będzie to typowy test. Bardziej zestawienie oczekiwań vs realne życie. Nie przedłużając zacznijmy od najważniejszego:

Bateria w Apple iPhone 15 Pro Max - jest niedosyt

Używam 15 Pro Maksa od 19 września 2023 roku, dzięki uprzejmości polskiego oddziału Apple. A więc trafił do mnie trzy dni przed sklepową premierą. W chwili pisania tego tekstu upłynęło 8 miesięcy i 12 dni — dokładnie 255 dni. W tym czasie korzystałem ze zoptymalizowanego ładownia, na zmianę przez MagSafe i przewodem USB-C.

W osiem miesięcy maksymalna pojemność akumulatora spadła do 88%, a liczba pełnych cykli ładowania wyniosła 333. Wynika z tego, że telefon ładowałem średnio 1,31 razy na dobę. Patrząc na ostatnich 10 dni, moja średnia aktywność użytkowania to jednak aż 9h i 54 minuty na włączonym ekranie oraz 3h i 15 minut pracy w tle na dobę. Daje to średni czas na ekranie na poziomie 7,5 godziny dla jednego cyklu ładowania.

W mojej ocenie średnie czasy są krótsze niż na 14 Plus i 14 Pro Max. Zużycie energii intensywnie rośnie w roamingu, zdarzało się też na początku, że jakaś mniej udana aktualizacja oprogramowania skracała czas pracy. Od kilku miesięcy jest on jednak stabilny. Jeśli nie masz telefonu praktycznie cały czas w rękach (u mnie to efekt pozbycia się iPada), bez problemu telefon wystarczy na jeden dzień pracy z okładem. Jednak dla tzw. „heavyusera” korzystanie z 15 Pro Max to wciąż borykanie się niedostatkiem energii. U mnie telefon jest podpięty do stojaka z MagSafe przy ekranie komputera, ale iPhone sam w sobie to też mój kieszonkowy komputerek, w którym jestem w stanie zarówno tworzyć szkice tekstów na portal, jak i być na bieżąco ze wszystkimi sprawami redakcyjnymi. A już w podróży komputer często muszę wyciągać jedynie do pracy na zdjęciach z aparatu i excelach. Czy mógłbym robić to samo pod Androidem? Zdecydowanie tak, choć ze zmianą niektórych przyzwyczajeń.

Nowe złącze ładowania — taki iPhone 15 Pro Max daje się lubić

Apple iPhone 15 Pro Max - złącze ładowania

Jakkolwiek głupio może to brzmieć dla miłośnika Androida, w moim odczuciu największym przełomem serii 15. Apple’a jest wprowadzenie złącza USB-C. Uwalnia ono użytkownika od większej liczby trosk, niż może sobie wyobrażać. Mniej rodzajów przewodów na wyjazdach, większa szansa, że ktoś znajomy ma kompatybilną ładowarkę, a do tego też wyższe transfery plików dla tych, co wolą trzymać kopie zapasowe zdjęć i filmów na dysku twardym, a nie w chmurze. Większość moich znajomych ze starszymi wersjami iPhone’ów mówi „mam tyle kabli w domu i MagSafe na każdym kroku, nie potrzebuję nowego złącza”. Gdy jednak przesiadają się na 15-stki, natychmiast zmieniają zdanie. To jak o jedną troskę mniej.

Aparat — niezawodny i nie zaparowuje

Zdjęcia z Apple iPhone 15 Pro Max są topowej jakości niezależnie od warunków. Oczywiście, jeśli je porównywać do tych z innych telefonów. Doceniam fakt, że kolory z każdego z aparatów są jednakowe, doceniam też, że 2-krotny zoom cyfrowy faktycznie skutecznie korzysta z dodatkowych pikseli i trudno go odróżnić od zoomów optycznych.

Apple iPhone 15 Pro Max - aparat

Przybliżenie 5X jest zaskakujące, niemal pozbawione wad. Kaskadowy zoom peryskopowy okazał się wielkim sukcesem, a nie niebezpiecznym eksperymentem. Choć jakieś tam flary występują, nie spodziewałem się aż tak genialnej pracy i tak dobrej korekty wszelkich zniekształceń. To nie jest tylko telefon, którym można robić zdjęcia, to sprzęt, którym zdecydowanie chce się robić zdjęcia.

Apple iPhone 15 Pro Max - zoom 5x

By jednak nie było za słodko, sporadycznie iPhone potrafi przegiąć z trybem HDR i przeostrzyć zdjęcia, nakładając na gładkie powierzchnie ciemne artefakty, przez co ma się wrażenie z zabrudzonego kadru. W zdecydowanej jednak większości przypadków zdjęcia z 15 Pro Max są spektakularne, a istotną przewagę prezentują co najwyżej telefony Huaweia i Honora. Zresztą, sami zobaczcie jak 15 Pro Max poradził sobie z Samsungiem, Pixelami i P60 Pro w tym artykule.

W dalszym ciągu jednak zdjęcia z przedniego aparatu nie są jakieś porywająco korzystne na tle konkurencji. Nie ma tutaj równie szerokiego kąta jak u bezpośrednich, androidowych przeciwników, a odwzorowanie tonacji kolorów skóry bywa zawodne — twarz raz jest pomarańczowa, raz z różową dominantą, wszelkie przebarwienia skóry są wzmacniane, a poziom szumu jest wysoki niezależnie od warunków. Choć iPhone bywa bardziej realistyczny niż azjatyccy przeciwnicy, na koniec dnia moi znajomi woleli selfies z Samsunga czy Huaweia i to bez włączania jakichś agresywnych filtrów w aparacie.

Z bajerów aparatu, oprócz nowego zoomu, w użyciu często miałem możliwość przekształcenia każdego wykonanego zdjęcia w portret już po jego wykonaniu. Wystarczy wejść do edytora i mamy to. To duża beztroska.

Kamera — gdy już wydawało się, że Apple’a doganiają inni, firma znów zdystansowała rynek

Żaden telefon nie ma aż tak dobrej stabilizacji obrazu, jak iPhone 15 Pro Max. Już w standardowych trybach jest ona świetna, a w trybie sportowym — magiczna. Chyba najbardziej zmiótł mnie z nóg fakt, że świetnie ustabilizowane ujęcia można robić nawet z użyciem zoomu 5x. W kadrze widać jak wszystko się trzęsie, a po chwili mamy idealnie płynną, niczym dronową sekwencję. Top-opcja do kręcenia wideo na socjal media to dla mnie obecnie iPhone 15 Pro / Pro Max lub DJI Osmo Pocket 3 (ale to już nie telefon).

Funkcje, z których nie korzystałem

Jest tego trochę. Przede wszystkim nie było mi po drodze ze spektakularnymi grami wykorzystującymi w pełni chip Apple A17 Pro uzbrojony w 6-rdzeniowe GPU klasy konsolowej. Powód był prozaiczny — telefon gotował się w tych najbardziej wymagających tytułach i temperatura obudowy szybko wykluczała komfortową grę. Sporo natomiast grałem w RTS-y sieciowe (z prostą grafiką) i tutaj doceniłem chłodną dla odmiany pracę nawet przy kilkugodzinnych rozgrywkach oraz jednak niezły czas pracy w nieskomplikowanych graficznie grach.

Przycisk czynności w Apple iPhone 15 Pro Max

Przycisk czynności — zastąpił przesuwany wyłącznik dźwięku, kluczową funkcję dotychczasowych iPhone’ów. Teraz można tutaj wybrać jedną z dziewięciu czynności: tryb cichy, tryb skupienia, aparat, latarka, notatka głosowa, tłumacz, lupa, skrót i dostępność. I byłoby genialnie, gdyby funkcje te były dostępne z jakiegoś wysuwanego menu czy też pojawiły się opcje dwukliku itp. dla aktywowania więcej niż jednej opcji. Ale nie, Apple pozwala wybrać tylko jedną funkcję i koniec. Przyzwyczajony do dotychczasowej wygodny pozostawiłem więc funkcję tryb cichy.

USB 3 - czyli szybsze przesyłanie plików. Nadzieję tutaj wiązałem głównie z możliwością podłączenia dysku twardego i kręcenia tą metodą materiałów wideo w ProRes 4K 60 fps. Ale jednak nie, te pliki były tak ogromne, że kompletnie nie nadawały się do przesyłania ich przez internet do montażu. Słabe hotelowe Wi-Fi czy ograniczony pakiet roamingowy to jednak zasoby pod tradycyjnie skompresowane pliki wideo. Choć nie mówię, że profesjonaliści nie zrobią pożytku z nowej funkcji iPhone’ów Pro.

Wideo ProRES na Apple iPhone 15 Pro Max

Tytanowa obudowa — chociaż to wypożyczony telefon, a nie ulokowane ciężko zarobione pieniądze, z iPhone’a 15 Pro Max i tak korzystałem z użyciem etui ochronnego i szkła na ekranie. Warstwę tytanu obudowy oglądałem jedynie podczas czyszczenia i dezynfekcji telefonu, szczególnie gdy miał pozować do zdjęć. Tak już mam — bardzo dbam o telefony. Trzeba natomiast oddać Apple’owi, że nowy iPhone jest minimalnie lżejszy dzięki zastosowanym materiałom... ale to nadal kloc.

Etui z tkaniny FineWoven — Apple idealnie trafił w mój gust, etui przybyło w kolorze głębia oceanu. Zaczęło się jednak strasznie brudzić już po tygodniu, a po dwóch rysować i mechacić. Powiem krótko — to nieporozumienie. W cenie jednego tkaninowego etui można jednak kupić kilka markowych, trwalszych alternatyw, a oferta dla iPhone’ów jest zdecydowanie najbogatsza na rynku.

Funkcje, z które okazały się bardziej przydatne niż sądziłem

Chyba największym zaskoczeniem było dla mnie to, jak często przesyłam pliki z użyciem AirDropa i paruję urządzenia przez zetknięcie ze sobą dwóch iPhone’ów górą ich obudów. To właśnie tak najczęściej przesyłałem zdjęcia na różnego rodzaju wydarzeniach do świeżo poznanych osób, bez konieczności zbierania wszystkich kontaktów czy łapania się na social mediach. Tą ścieżką można też wymieniać się wizytówkami, ale nie miałem takiej sytuacji.

Apple iPhone 15 Pro Max - tryb zegara

Bezgranicznie zakochałem się w Always On Display w wydaniu Apple’a. Gdy tylko wyłączyłem uparte wyświetlanie tapety przy wygaszonym wyświetlaczu, na ekranie pojawiały się wyłącznie data, godzina, powiadomienia i widżety. Tych ostatnich stale w użyciu miałem trzy: Urodziny z Facebooka, kółeczko z prawdopodobieństwem opadów i drugie z zakresem temperatur. Zerkam na telefon i wszystko wiem.

Doceniam automatyczne wycinanie obiektów ze zdjęć i możliwość wklejania ich zarówno do wiadomości, jak i do edytorów graficznych. Jeszcze do niedawna nie wyobrażałem sobie takich zabaw bez użycia komputera, teraz to ekstremalnie wręcz proste i skuteczne. To taki trochę przedsmak AI-owych nowości, które za chwilę powinny trafić do nowych iPhone’ów.

I powiem Wam, że w sumie to by było tyle z nowości. Reszta to bardziej dotychczasowe przyzwyczajenia, takie jak działający perfekcyjnie Apple Wallet — zarówno do płatności, kart klubowych, jak i kart pokładowych w samolotach. Proste kopiowanie schowka na komputery Mac, doskonała współpraca z Apple TV i Apple AirPods Pro 2 (teraz też z USB-C) czy wspólna galeria zdjęć i filmów z telefonu prosto na komputerze.

Czy warto kupić Apple iPhone 15 Pro Max?

Przez 8 miesięcy Apple iPhone był dla mnie przyjacielem, z którym nie rozstawałem się ani na chwilę. To jeden z najdoskonalszych smartfonów, jakie istnieją, szczególnie z perspektywy twórców internetowych operujących na plikach wideo. Zarówno jakość zastosowanych mikrofonów, jak i stabilizacji wideo dają pewność, jakiej nie znajdziecie nigdzie indziej.

Apple iPhone 15 Pro Max kontra piksele

Do rozwiązań innych marek stale jednak sięgałem. W podróży doceniałem rozkładany ekran Samsunga Galaxy Z Fold5, a w codziennej pracy nieustannie brałem w obroty telefony z Androidem, bo bez nich nie byłem w stanie przetestować słuchawek obsługujących dźwięk wysokiej rozdzielczości.

Choć Apple ma formaty Lossless w Apple Music, to jednak nie potrafi ich odtwarzać na słuchawkach podłączonych do iPhone’ów przez Bluetooth. Jest to o tyle dziwne, że Apple AirPods Pro 2 gen2 (ze złączem USB-C) łączą się z goglami Apple Vision w trybie dźwięku wysokiej rozdzielczości. Technologia więc już jest, ale dziwnym trafem nie na iPhone’ach. I żeby nie było, Apple potrafi wycisnąć bardzo dobrą jakość dźwięku przez AAC, ale da się spokojnie usłyszeć przewagę Androida i to niezależnie od użytej aplikacji z muzyką wysokiej rozdzielczości.

Apple iPhone 15 Pro Max nie wysyła dźwięku HiRes na słuchawki

No i są te nieszczęsne selfies, które mają dużo ziarna, relatywnie wąski kąt i dziwne zaburzenia kolorystyczne — częściej słyszałem „ale ładne zdjęcie“, gdy zrobiliśmy sobie grupowe selfie innym telefonem niż iPhone. Produkt Apple’a jest w tej materii bardzo reporterski i surowy.

Wszystko to wyżej to jednak osobiste preferencje, które wcale nie muszą zaburzać percepcji telefonu u innych osób. Całościowo telefon to wyjątkowo mocne 9/10, a jedyna obiektywna wątpliwość to akumulator. Jeśli po 8 miesiącach (ekstremalnie aktywnego) korzystania z telefonu widzę na nim 88% pierwotnej pojemności akumulatora, to już ledwie po roku będzie prawdopodobnie nadawał się do wymiany akumulatora. Szansa na to, że uzyskam reklamowane 1000 cykli baterii, zanim jej pojemność spadnie do 80%, jest właściwie żadna. Producent zaleca wymianę akumulatora, gdy stan baterii spadnie poniżej 80%, a usługę wycenia na 499 zł.

To brać, czy nie? 

Prawdopodobnie, zanim ktoś usiadł do przeczytania moich doświadczeń z produktem Apple’a, miał już podjętą decyzję, więc co ja mogę :-). Jeśli tylko budżet na to pozwala, iPhone 15 Pro Max jest bardzo trafnym wyborem, szczególnie że przy tej generacji ceny dosyć szybko zaczęły topnieć. Choć na stronie Apple’a nadal zaczynają się od 7199 zł, to już w sklepach autoryzowanych partnerów bez trudu dostaniecie Apple iPhone 15 Pro Max za nieco ponad 5500 zł. Stosunek ceny do jakości stał się więc niespodziewanie bardzo korzystny, nawet na tle telefonów, które trafiły na rynek już po wrześniowej premierze serii iPhone 15 w 2023 roku.

Apple iPhone 15 Pro Max - w niebieskim etui

Jeśli jednak 256 GB pamięci wewnętrznej to dla Ciebie za mało, nadal musisz liczyć się z bardzo dużym wydatkiem. Do wariantu 512 GB trzeba dopłacić blisko 1500 zł (ceny od 6950 zł) i kolejny przeszło tysiąc do opcji 1 TB (ceny od 8099 zł). Sam bym sobie raczej nie pozwolił na taką rozrzutność... z drugiej jednak strony, nawet dla relatywnie małego influencera, to raptem 2-3 współprace komercyjne i ma niezawodne narzędzie do pracy.

Sprawdź aktualną promocję na Apple iPhone 15 Pro Max w:
👉 RTV Euro AGD
👉 OleOle!
👉 x-kom
👉 Media Markt
 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Lech Okoń - Telepolis.pl