Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Dobiegając do końca drugiego dziesięciolecia XXI wieku możemy nosić w plecaku potężny komputer o wymiarach nie odbiegających znacznie od tabletu. Asus modelem ZenBook UX433F znacznie podnosi poprzeczkę innym producentom. Jak przystało na wizjonera nie ustrzegł się drobnych potknięć.

Redakcja Telepolis
8
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Ultrabooki szturmem wdarły się do mojego zawodowego życia. Gdzie nie spojrzę, znajomi dziennikarze na konferencjach i targach, umęczeni uprzednio noszeniem kilogramów sprzętu z ulgą przesiadają się na lekkie i poręczne, a przy tym nadal wydajne maszyny. Serii ZenBook UX przyglądałem się już od pewnego czasu. Ostatecznie w domu zawitał wcześniejszy model (UX430). Z nieukrywaną ciekawością podjąłem się zatem sprawdzenia jego najnowszego wcielenia.

Dalsza część tekstu pod wideo
Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Specyfikacja:

  • aluminiowa obudowa o wymiarach 15,9 x 319 x 199 mm, waga 1,19 kg,
  • matowy ekran IPS NanoEdge o przekątnej 14 cali, rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli,
  • procesor Intel Core i7-8565U (4 rdzenie, taktowanie 1,8 - 4,6 GHz),
  • 16 GB pamięci (LPDDR3, 2133 MHz, dual channel),
  • grafika Intel UHD Graphics 620 + Nvidia GeForce MX150,
  • dysk SSD M.2 512 GB (Intel SSDPEKNW512G8),
  • porty: 1x USB 3.1, 1x USB- C, 1x HDMI, 1x USB 2.0, czytnik microSD, Jack 3,5 mm,
  • podświetlana klawiatura, NumberPad (touchpad z funkcją klawiatury numerycznej),
  • 3-komorowy akumulator o pojemności 50 Wh,
  • Windows 10 Home
  • cena testowanej wersji: 5399 zł

W opakowaniu poza komputerem i zasilaczem znajdziemy również wygodne kopertowe etui, które chroni urządzenie podczas transportu oraz przejściówkę USB umożliwiającą podpięcie do komputera kabla Ethernet (uwierzcie mi na słowo, że taka możliwość połączenia w warunkach konferencji czy targów branżowych z przeładowanym Wi-Fi to komfort).

Jako posiadacz UX430 mniej więcej wiem, czego mogę się po ultrabookach Asus spodziewać. Smukła wykonana z aluminium konstrukcja okazuje się być jeszcze lżejsza i bardziej kompaktowa, zbliżona rozmiarami do kartki papieru formatu A4. UX433 to już niemal przerośnięty duży tablet. Nawet na mnie dalsza redukcja wagi (do 1,19 kg) i gabarytów wywarła duże wrażenie.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Sprzęt pewnie spoczywa na czterech gumowych nóżkach, a otwarcie zachodzącej na krawędź klapy maksymalnie pod kątem 145 stopni jednocześnie podnosi tył ultrabooka o 3 stopnie. W ten sposób mamy nieco lepszą pozycję do pisania, a system chłodzenia pobierający powietrze od spodu ma więcej przestrzeni.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Głośniki marki Harman Kardon są umieszczone na spodzie (od strony użytkownika) i to też wpływa na ich pracę. Niestety powierzchnia klapy (zamiennie nazywana będzie przeze mnie pokrywą lub po prostu ekranem) palcuje się bardzo łatwo i do tego trzeba się po prostu przyzwyczaić. Mimo wszystko nie sposób odmówić jej elegancji (ostatecznie odciski mogą świadczyć o tym, że sprzęt jest intensywnie używany).

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Zdecydowanie na plus warto zaliczyć możliwość otwarcia pokrywy jednym palcem, na co pozwala wcięcie w podstawie. O dziwo, spód mimo niskiej wagi nie podąża za klapą, pewnie pozostając na podłożu, co zawdzięcza doskonałemu wyważeniu całej konstrukcji. Obudowa nie poddaje się łatwo naciskaniu i wyginaniu, zatem powinna wytrzymać nawet ekstremalne warunki transportu (oczywiście w granicach rozsądku).

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

W tej półce cenowej nie ma jednak mowy o oszczędzaniu na materiałach. Ich spasowanie również nie budzi moich zastrzeżeń.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Producent zdecydował się na kilka zmian względem UX430. Jedne z nich odbieram jako naturalny krok w przód. Warto w tym kontekście wymienić przesiadkę z microHDMI na pełnowymiarowe gniazdo tego standardu (na lewej krawędzi). Krokiem w tył w mojej skromnej opinii wydaje się przesiadka z gniazda kart pamięci SD na standard microSD (na krawędzi prawej). 

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Użytkownikom smartfonów takie rozwiązanie z pewnością się spodoba. Posiadacze większych aparatów cyfrowych oraz kamer zmuszeni będą do szukania tajemnych sztuczek umożliwiających wygodny transfer danych z nośnika SD do pamięci ultrabooka. Kolejna dyskusyjna kwestia to port USB-C (na lewej krawędzi) pozbawiony wsparcia dla standardu Thunderbolt i możliwości ładowania baterii komputera. Najbliższa konkurencja (Dell XPS 13, Lenovo Yoga C930 czy HP Spectre 13) już to ma.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Testowanie klawiatury w ultrabookach to karkołomne zadanie. Na co dzień pracuję na stacjonarnym pececie z pełnowymiarową klawiaturą, a przyzwyczajenia robią swoje. W terenie jestem skazany na operowanie na bardzo małej przestrzeni, gdzie siłą rzeczy precyzja klikania musi być wyższa. UX433 robi co może, żeby to doświadczenie było nadal płynne i przyjemne.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Doceniam dość wysoki skok klawiszy, trzy stopnie podświetlenia, odpowiednio duże odstępy i ogólnie cichą pracę wyspowej klawiatury w tym modelu. Podstawa nie ugina się pod typowym naciskiem. Klawiszy kursorów kierunkowych (góra, dół) jak dla mnie nie da się jednak wygodnie używać. Są po prostu zbyt małe i za bardzo ściśnięte ze sobą. Na próżno szukać tu też skanera odcisków palców, jaki mamy w UX430.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

ASUS oferuje nam za to dodatkową wirtualną klawiaturę numeryczną NumerPad, która pojawia się jako podświetlana warstwa na touchpadzie. Wystarczy przytrzymać niewielki przycisk w prawym górnym rogu gładzika. Sprytna i efektowna sztuczka, ale niestety w praktyce jej działanie pozostawia nadal wiele do życzenia. Intensywnego podświetlenia nie da się regulować, więc w ciemniejszych pomieszczeniach klawiatura mocno doświetla otoczenie. Oczywiście brak tu też precyzji zwykłej fizycznej klawiatury numerycznej, której dotykowa wersja (bez funkcji reakcji na ten dotyk) nie jest w stanie na razie zastąpić.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Poza tym sam touchpad nie sprawiał mi jakichkolwiek problemów. Jest nieco węższy od tego jaki znajdziemy w UX430. W wielu przypadkach mogłem na nim swobodnie pracować bez konieczności korzystania z myszki. Do płynności przesuwania palcem i klikania obu klawiszy na dolnej krawędzi nie mam żadnych uwag.

Co zrobiono w przypadku ekranu UX433 pokazuje wyraźnie, w którą stronę będzie zmierzać cały rynek ultrabooków. ASUS stoi obecnie na pozycji lidera w kwestii drastycznego odchudzania ramek. Dzięki temu w komputerze wskazującym na obecność panelu o przekątnej 13,3 cala udało się upchnąć 14. Stosunek ekranu do powierzchni pokrywy to aż 92 proc. 

Nie bez powodu producent określa to rozwiązanie mianem NanoEdge (grubość ramki po bokach to zaledwie 2,9 mm, na górze 6,1 mm, a na dole 3,3 mm). Mimo redukcji obramowania nad ekranem udało się upchnąć kamerę. Matowa matryca o rozdzielczości FHD (1920 x 1080 pikseli) nie jest niestety dotykowa. To jedna z niewielu rzeczy jakich mi w tym komputerze czasem brakowało. Windows 10 jest już na tyle rozwinięty pod kątem obsługi dotykowej, że aż o taką funkcję się prosi.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Ekran nowej propozycji Asusa niewątpliwie przyciąga uwagę swoimi ograniczonymi do minimum ramkami. Do komputera trafiła 14-calowa matryca IPS LCD AUO B140HAN03.2 o rozdzielczości 1920 x 1080. Według deklaracji producenta, panel ten oferuje odświeżanie 60 Hz, jasność 300 nitów, kontrast 800:1 i podświetlenie WLED o żywotności 15 tys. godzin. I rzeczywiście, w centrum ekranu udało się uzyskać 304 nity, natomiast wszędzie poza nim było ciemniej.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Różnica jasności na dole ekranu była już odczuwalna, bo sięgała prawie 20% w prawym dolnym narożniku. 92% pokrycia gamy kolorów sRGB, 68% AdobeRGB i 63% pokrycia NTSC to wyniki dosyć przeciętne w tym segmencie cenowym. Średnie Delta E to natomiast imponujące 0,52, ale nawet po kalibracji zauważalna jest niebieska dominanta z odchyleniem na poziomie 4,5 (przyjmuje się, że wartości DeltaE ponad 2 są już zauważalnymi przekłamaniami kolorów). Reasumując, ekran jest wybitny gdy chodzi o jego bezramkową formę, nie urzeka jednak niczym więcej. Ot średniaczek na tłocznym rynku laptopów.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

 

Konfiguracja UX433 jaka dotarła do testów teoretycznie pozwala nieco zaszaleć, o ile będziemy pamiętać, do czego ten sprzęt tak naprawdę ma służyć. Przeglądanie sieci na kilkunastu kartach, otwieranie wielu aplikacji jednocześnie, dokumentów, edycja zdjęć, nawet montaż wideo materiałów w jakości Full HD - da się to na tym maleństwie ogarnąć. Oczywiście przyrost mocy względem poprzednika nie jest spektakularny, aczkolwiek to zawsze jakiś przyrost. 

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Warto osobno poruszyć temat uruchamiania gier. O ile samo używanie tego typu komputera do grania używam za nieporozumienie, to znajdą się na pewno tacy, którzy będą tego próbować. Zachęcać do tego może dodatkowe GPU w postaci MX150 od Nvidii, które poradzi sobie z rozsądnie ustawionymi parametrami w większości współczesnych średnio wymagających gier. Nie szalejmy z rozdzielczością, ilością szczegółów, a będzie dobrze. Wygodne 25 do 30 kl. na sekundę macie jak w banku.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Przygotujcie się jednak na jeden efekt uboczny - wentylator UX433 zaczyna mocno sygnalizować swoją obecność, tym bardziej jeśli gracie bez słuchawek. W pewnym momencie szum staje się dokuczliwy. Obudowa zaczyna się nieprzyjemnie nagrzewać, co po pewnym czasie da się odczuć pod palcami (szczególnie w rejonie klawiszy WSAD), bo znajdują się one tuż nad układem CPU. Strumień rozgrzanego powietrza jest wydmuchiwany z tyłu, ale ze względu na zakrzywienie pokrywy wędruje do góry wzdłuż ekranu. Sprawdziłem to na własnej skórze. Da się tak grać, ale po co siebie (i komputer) tak męczyć? Reasumując: zjazd z rozdzielczością i szczegółami + zjazd do mniej wymagających tytułów (CS:GO, Fortnite).

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

 

Podanie jednego czasu pracy na baterii jest trudne. Scenariuszy użycia jest tak wiele, a dodatkowe mechanizmy oszczędzania energii powodują, że osiągnięte wyniki mogą się od siebie skrajnie różnić. Jeden z testów PCMark jakie przeprowadziłem wykazał nieco ponad 4 godziny pracy pod nieustannym średnim obciążeniem. Wskaźnik baterii zatrzymał się mniej więcej poziomie 20 proc. gdzie automatycznie włączyła się systemowa funkcja oszczędzania, więc podejrzewam, że okolice 5 - 5,5 godziny są do osiągnięcia. Naładowanie akumulatorów do pełna zajmuje mniej więcej 2,5 godziny.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Z drugiej strony przekonałem się, że mogę spokojnie zabrać UX433 na cały dzień na miasto i korzystać z niego do wieczora bez konieczności sięgania po ładowarkę. Oczywiście nie pracuję na nim non stop, nie zawsze korzystam z Wi-Fi, wyłączam podświetlenie klawiszy, redukuję jasność ekranu, etc. Sposobów jest mnóstwo, a efektem końcowym może być nawet 9 - 10 godzin niezakłóconej pracy.

Mimo kilku niedociągnięć, UX433 ogólnie oceniam jako udany progres względem UX430. Redukcję wymiarów i wagi przy jednoczesnym wzroście wydajności docenia każdy z nas. Zakochałem się w tym praktycznie bezramkowym ekranie, aczkolwiek nie uszedł mojej uwadze sprytny zabieg zawinięcia nieco grubszej dolnej ramki za podstawą. Producentowi nie można odmówić tu pomysłowości.

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

W roli sprzętu dla pracujących w terenie UX433 sprawdzi się doskonale. Można powiedzieć, że względem poprzedniej generacji po prostu dojrzał. Z chłopaka przeistoczył się z mężczyznę. Jest teraz bardziej wytrzymały na trudne warunki i lepiej komunikuje się ze światem zewnętrznym. Do tego zaktualizował garderobę. Nadal jest tu nad czym pracować, ale to zdecydowanie droga w dobrym kierunku. Brawo, Asus!

Ocena końcowa 8/10

Wady:

  • brak dotykowego ekranu
  • gniazdo USB-C bez ładowania 
  • brak wsparcia dla Thunderbolt
  • brak czytnika linii papilarnych

Zalety:

  • niska waga i małe gabaryty
  • wysoka jakość wykonania
  • wąskie ramki dookoła ekranu
  • dobra wydajność
  • wydajny akumulator