Huawei Mate 40 Pro po 4 miesiącach - warto go kupić w 2021 roku?
Czy smartfon za blisko 5000 zł bez usług Google w ogóle ma sens? Spędziliśmy pół roku z Huaweiem Mate 40 Pro, żeby się o tym przekonać.
Od czasu odcięcia od usług Google smartfony Huawei mają mocno pod górkę na zachodnich rynkach. Nie przeszkodziło to jednak producentowi dostarczyć nam modelu Mate 40 Pro, czyli jednego z najciekawszych flagowców zeszłego roku. Czy może się równać z konkurentami, którzy nie musieli zmagać się z przeciwnościami natury politycznej? I czy po blisko pół roku coś się w tej kwestii zmieniło?
No dobra, ale dlaczego ktoś w ogóle miałby się Matem 40 Pro zainteresować? Powód jest prosty – kiedy smartfon zadebiutował w październiku zeszłego roku, był jednym z najwydajniejszych i najlepiej wyposażonych urządzeń na rynku. Topowa była zarówno wydajność oferowana przez procesor HiSilicon Kirin 9000, jak i poczwórny aparat z głównym modułem o rozdzielczości 50 MP oraz peryskopowym tele. Wiele emocji budziły właśni możliwości fotograficzne ostatniego flagowca Huaweia, które pod wieloma względami miały dystansować konkurencję.



Niestety nad słuchawką od samego początku wisiało widmo amerykańskich restrykcji oraz braku usług Google. I tu pojawia się najważniejsze pytanie: czy w przypadku takiego „wybrakowanego” smartfona można wybronić kwoty co najmniej 4629 zł, które przyjdzie nam za niego zapłacić? Postaramy się na nie odpowiedzieć.
Obudowa | Szkło (przód i tył) Aluminium (boki) |
Ekran | OLED, 1344 × 2772, 6,76 cala zakrzywione krawędzie, czarna ramka odświeżanie 90 Hz |
SoC | HiSilicon Kirin 9000 5G (1x Cortex-A77 3,13 GHz, 3x Cortex-A77 2,54 GHz, 4x Cortex-A55 2,05 GHz, litografia 5 nm) Mali-G78 MP24 |
Pamięć | 8 GB RAM 256 GB UFS 3.1 |
Akumulator | 4400 mAh szybkie ładowanie 66 W, ładowanie bezprzewodowe 50 W bezprzewodowe ładowanie zwrotne 5 W |
Łączność | sanki na dwie karty nanoSIM dwuzakresowe Wi-Fi 6 Bluetooth 5.2, USB 3.1 OTG (USB-C), port podczerwieni, NFC |
Co w zestawie?
Zawartość zestawu handlowego oferowanego wraz z Huawei Mate 40 Pro nie rozczarowuje. W pudełku oprócz smartfona znajdziemy oczywiście dokumentację i kluczyk na kartę SIM, ale także szereg akcesoriów często pomijanych nawet w segmencie premium: etui, słuchawki (na USB-C) oraz ładowarkę o mocy 66 W.
Wygląd
W designie Huawei Mate 40 Pro widać wyraźną kontynuację wzorców zapoczątkowanych przy okazji debiutu poprzednika. Choć wygląd urządzenia nadal należy do tych bardziej stonowanych, tak za sprawą kilku charakterystycznych akcentów wyróżnia się spośród konkurencji i posiada własną tożsamość.
Z przodu uwagę przykuwa przede wszystkim zakrzywiony po bokach wyświetlacz, dzięki którym urządzenie sprawia wrażenie całkowicie bezramkowego. Krzywizna jest dość wyraźna, co nie każdemu przypadnie do gustu, ale do tego jeszcze wrócimy. Warto także odnotować obecność stosunkowo dużego otworu na podwójny aparat do selfie w rogu ekranu.
Wspomniałem o zręcznym wykorzystaniu akcentów stylistycznych. Chyba nigdzie nie jest to widoczne tak dobrze, jak na pleckach urządzenia. Mam tu na myśli okrągła wyspę na aparat, która nie tylko prezentuje się intrygująco, ale także nawiązuje wyraźnie do modelu Mate 30 Pro. Jest też według mnie o wiele bardziej estetyczna niż analogiczne elementy u konkurencji. Nieco ogranicza to także efekt kołysania się urządzenia na blacie związany z tym, że sama wyspa wystaje nieznacznie (ok. 2 mm) poza obręb obudowy.
Do gustu przypadło mi również wykończenie naszego testowego sampla. Na tylnej ściance mamy bowiem do czynienia z białym matowym szkłem, co już samo w sobie wygląda całkiem atrakcyjnie. Do tego dochodzi jednak delikatny tęczowy połysk, który przykuwa wzrok, a jednocześnie pozostaje na tyle subtelny, by nie popaść w kicz. Warto także wspomnieć, że takie wykończenie dość dobrze maskuje odciski palców, które urządzenie zbiera bardzo chętnie.
Po bokach urządzenia znajdziemy aluminiową ramkę; z lewej i prawej raczej symboliczną, a bardziej wyraźną u góry oraz u dołu. Jest ona wykończona na połysk i dostosowana kolorystycznie do reszty urządzenia.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie po bokach elementów, raczej bez większych zaskoczeń. Najciekawiej jest u góry, gdzie poza mikrofonem znajdziemy grill dedykowanego głośnika multimedialnego oraz port podczerwieni.
Z lewej mamy przyciski zasilania i regulacji głośności. Są metalowe, mają wyczuwalny skok i umieszczono je na takiej wysokości, że pozostają łatwo dostępne. Niestety są trochę są też w mojej ocenie nieco zbyt wąskie, więc korzystanie z nich bez etui może być nieco niewygodne. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na to, że przycisk zasilania jest czerwony – to dodatkowy akcent charakterystyczny dla flagowców Huawei.
U spodu mamy drugi głośnik multimedialny port USB-C oraz tackę na dwie karty nanoSIM lub nanoSIM i Nano Memory, czyli autorski standard kart pamięci producenta.
Z lewej strony nie znajdziemy nic wartego uwagi.
Wykonanie
Urządzenie, przynajmniej w otrzymanej przez nas do testów wersji, z obydwu stron pokryte zostało szkłem. Producent nie podaje czy mamy tu do czynienia z Gorilla Glass, ale że zastosowany materiał na co dzień spisuje się dobrze i nie rysuje się, to z perspektywy użytkownika nie ma to raczej znaczenia. Po bokach mamy z kolei aluminiową ramkę.
Dobór materiałów jest więc adekwatny do ceny urządzenia, podobnie zresztą jak spasowanie poszczególnych elementów. Całość sprawia bardzo dobre wrażenie, utwierdzając użytkownika w przekonaniu, że korzysta ze sprzętu klasy premium. Dodatkowo pochwalić należy fakt, że urządzenie jest pyło- i wodoszczelne, co potwierdza certyfikat IP68.
Wygoda
Huawei Mate 40 Pro posiada wyświetlacz o przekątnej 6,76”, więc siłą rzeczy do małych smartfonów nie należy. To z kolei oznacza, że jego obsługa jedną ręką może sprawiać trudności. Na całe szczęście urządzenie jest dobrze wyważone, a obudowa, choć szklana, nie jest przesadnie śliska, dzięki czemu ryzyko przypadkowego upuszczenia telefonu jest raczej niewielkie. Mimo to warto korzystać z dołączonego do zestawu etui, które dodatkowo poprawia chwyt.
Warto mieć na uwadze, że zakrzywione krawędzie tutejszego wyświetlacza wymagają chwili przyzwyczajenia, szczególnie jeśli nie mieliśmy do czynienia z tego typu rozwiązaniem w przeszłości. Muszę jednak przyznać, że wyjątkowo nie sprawiały mi one tutaj większych problemów. Telefon skutecznie filtruje przypadkowe dotknięcia, a i gesty w pobliżu krawędzi rejestrowane są w większości poprawnie.
Wyświetlacz
Wyświetlacz w Huawei Mate 40 Pro to jednostka OLED o przekątnej 6,76” i nietypowej rozdzielczości 1344x2772. Może się ona pochwalić obsługą standardu HDR10, odświeżaniem na poziomie 90 Hz oraz zakrzywionymi krawędziami, które nawet dziś są czymś, co mocno wyróżnia telefon na tle konkurencji.
Jasność maksymalna |
Temperatura bieli |
Kontrast | Błąd ΔE |
Ręcznie: 484,8 cd/m² Auto: 738 cd/m² |
6737K | n/d | Średni: 0,97 Maksymalny: 3,93 |
Jak przystało na nowoczesnego flagowca, tutejszy ekran może się pochwalić bardzo dobrymi parametrami. Jak przystało na matrycę OLED, mamy tu do czynienia z perfekcyjną czernią i nieskończonym kontrastem. Wrażenie robi natomiast jasność maksymalna – nasze pomiary wykazały, że w trybie automatycznym osiąga blisko 740 nitów. Jak łatwo się domyślić, czytelność na zewnątrz nie stanowi w takiej sytuacji najmniejszego problemu. Rozpraszać mogą jedynie refleksy i niewielkie przekłamania obrazu w pobliżu krawędzi, ale taki trochę urok zakrzywionych wyświetlaczy.
Wyświetlane kolory prezentują się bardzo dobrze. W zależności od wybranego profilu możemy się cieszyć albo żywymi, mocno nasyconymi odcieniami, albo nieco przygaszonymi, ale za to bardzo bliskimi poprawnej kalibracji w ramach palety sRGB (maksymalny błąd ΔE na poziomie 3,93).
Wydajność
Sercem Huawei Mate 40 Pro jest procesor HiSilicon Kirin 9000 5G. To ośmiordzeniowa jednostka, na którą składa się pojedynczy rdzeń Cortex-A77 o taktowaniu 3,13 GHz, trzy Cortexy-A77 o taktowaniu 2,54 GHz oraz cztery Cortexy-A55 o taktowaniu 2,05 GHz, a także układ graficzny Mali-G78 MP24; wszystko wykonane w litografii 5 nm. Całość uzupełnia 8 GB RAM oraz 256GB pamięci UFS 3.1.
Wydajność ogólna
|
AnTuTu V8
|
Geekbench 5 |
PC Mark Work 2.0
|
Przesył danych (MB/s) |
AI Benchmark
|
||
Jeden rdzeń
|
Wszystkie rdzenie
|
Zapis losowy [MB/s]
|
Transfer PC->Tel [MB/s]
|
||||
Asus ROG Phone II | 503344 | 3617* | 11292* | 13612 | 42.9 | ||
Asus Zenfone 6 | 452776 | 3441* | 10271* | 9481 | 26 | 41.4 | |
Huawei Mate 40 Pro | 689188 | 1016 | 3743 | 12839 | 280 | 102 | 216.9 |
Huawei Mate Xs | 475980 | 3886* | 12307* | 8816 | n/d | 126,8** | |
Huawei P40 | 487243 | 3886* | 12422* | 10364 | n/d | 34 | |
Huawei P40 Pro | 502641 | 3914* | 12806* | 10490 | 104.1 | 41.3 | 81.1 |
Huawei P40 Pro+ | 527015 | 3945* | 12837* | 11408 | 126.3 | 42.4 | |
LG V60 ThinQ | 509555 | 917 | 3306 | 10496 | 145.2 | ||
Motorola Edge | 307001 | 590 | 1915 | 8648 | |||
Motorola RAZR 5G | 622 | 1899 | 7399 | 138 | |||
OnePlus 8T | 580056 | 895 | 3139 | 9629 | 227.1 | 207,7** | 74.7 |
OnePlus Nord | 318739 | 613 | 1950 | 8530 | 22.6 | 33.6 | |
Oppo Reno4 Pro 5G | 324649 | 598 | 1769 | 16.1 | 42.8 | ||
Samsung Galaxy Note10 Lite | 312786* | 3587* | 9081* | 6041 | 39.3 | ||
Samsung Galaxy Note20 Ultra | 536191 | 953 | 2937 | 10982 | 36.3 | 42.5 | |
Samsung Galaxy S20 FE 5G | 579980 | 896 | 3219 | 13430 | 37.5 | 41.2 | |
Samsung Galaxy S20+ | 519410 | 922 | 2853 | 10803 | 35.4 | 238,9** | |
Samsung Galaxy S21 Ultra | 652312 | 1096 | 3505 | 14315 | 286.5 | 264,4** | 168.9 |
Samsung Galaxy Z Fold2 5G | 618007 | 984 | 3251 | 13647 | 45.6 | 255,1** | 84.6 |
Sony Xperia 1 II | 555545 | 905 | 3304 | 10204 | 30.6 | 38.4 | |
Xiaomi Mi 10T Pro 5G | 591643 | 913 | 3390 | 10616 | 241.3 | 78.2 | |
Xiaomi Poco F2 Pro | 573920 | 920 | 3450 | 10125 |
Stwierdzenie, że taka konfiguracja zapewnia wysoką wydajność, byłoby gigantycznym niedopowiedzeniem. W momencie premiery Kirin 9000 był najwydajniejszym układem mobilnym na rynku (w każdym razie dostępnym dla smartfonów z Androidem), a i po prawie pół roku od premiery idzie w testach benchmarkowych łeb w łeb z tegorocznymi flagowcami innych producentów. Wszystko działa w związku z tym szybko i responsywnie, wliczając w to nawet najbardziej wymagające gry na Androida, które z powodzeniem wykorzystują potencjał wyświetlacza 90 Hz. To znaczy, o ile zainstalujemy je z zewnętrznych źródeł, bo w sklepie AppGallery zbyt wielu ich nie znajdziemy.
Wydajność w grach
|
3D Mark | GFXBench offscreen |
Maksymalna temperatura obudowy [°C]
|
|||
Wild Life
|
Wild Live Stress (Stability)
|
Sling Shot Extreme (Vulcan)
|
Aztec Ruins 1440p (Vulcan)
|
Car Chase 1080p
|
||
Asus ROG Phone II | 5513 | 2840 | ||||
Asus Zenfone 6 | 5003 | 2143 | ||||
Huawei Mate 40 Pro | 6677 | 62.20% | Maxed Out | 2175 | 3736 | 51.5 |
Huawei Mate Xs | 5542 | 2161 | 40.9 | |||
Huawei P40 | 5634 | 2125 | ||||
Huawei P40 Pro | 5623 | 2594 | 44.7 | |||
Huawei P40 Pro+ | 5636 | n/d | 43.9 | |||
LG V60 ThinQ | 5863 | 2219 | ||||
Motorola Edge | 2815 | 1121 | ||||
Motorola RAZR 5G | 2965 | 39.6 | ||||
OnePlus 8T | 3813 | 99.70% | 4609 | 1377 | 3132 | 41.1 |
OnePlus Nord | 2960 | 1181 | 44.8 | |||
Oppo Reno4 Pro 5G | 3256 | 1244 | 45.5 | |||
Samsung Galaxy Note10 Lite | 4020 | 1725 | ||||
Samsung Galaxy Note20 Ultra | 6364 | 2908 | 47.9 | |||
Samsung Galaxy S20 FE 5G | 6577 | 2569 | 45 | |||
Samsung Galaxy S20+ | 6276 | 2985 | 45.3 | |||
Samsung Galaxy S21 Ultra | 5457 | 66.30% | 6014 | 1813 | 3030 | 48.6 |
Samsung Galaxy XZ Fold2 5G | 7132 | 3366 | 47.4 | |||
Sony Xperia 1 II | 6183 | 3044 | 44.3 | |||
Xiaomi Mi 10T Pro 5G | 4630 | 3035 | ||||
Xiaomi Poco F2 Pro | 6638 | 3007 |
Z wysoką wydajnością wiąże się jednak wysoka temperatura. Podczas testów obudowa urządzenia w najgorętszym punkcie potrafiła nagrzać się do 51,5 stopni Celsjusza. Jak łatwo się domyślić, trzymanie tak gorącego telefonu do przyjemnych nie należy, a i wydajność spada wydajność potrafi spaść o blisko 40 procent ze względu na throttling termiczny. Tak w każdym razie wygląda to w przypadku trybu wysokiej wydajności, w którym przeprowadzaliśmy testy. W przypadku ustawień domyślnych temperatura obudowy utrzymuje się w rozsądnych granicach, ale wydajność przy ciągły obciążeniu przycinana jest jeszcze bardziej agresywnie.
Biometria
O bezpieczeństwo naszego telefonu i przechowywanych na nim danych dba optyczny skaner linii papilarnych pod wyświetlaczem oraz funkcja rozpoznawania twarzy. Jedno i drugie robi dobrą robotę.
Czytnik odcisków palców jest szybki i niezawodny. Działa na wyłączonym ekranie, raczej nie miewa problemu z rozpoznawaniem użytkownika – ogólnie działa tak, jak powinien. Co najwyżej mógłby być umieszczony odrobinę niżej, ale to już kwestia preferencji.
Znacznie ciekawsza jest funkcja rozpoznawania twarzy, wykorzystująca przedni aparat oraz zamontowany obok sensor ToF. W przeciwieństwie do większości smartfonów z Androidem mamy więc do czynienia z rozwiązaniem sprzętowym, zapewniającym nie tylko wygodę, ale także przyzwoity poziom bezpieczeństwa. Rozpoznawanie twarzy działa równie sprawnie, jeśli nie sprawniej niż skaner odcisków palców i nie stwarzało w toku testów większych problemów – w każdym razie dopóki nie trzeba było wyjść gdzieś w maseczce.
Komunikacja
Jak przystało na flagowca z końcówki 2020 roku, Huawei Mate 40 Pro oferuje obsługę łączności 5G, także na dostępnych w Polsce pasmach. Jeśli chodzi o karty SIM, mamy miejsce na dwie karty nanoSIM oraz obsługę kart eSIM.
Urządzenie posiada na pokładzie dwuzakresowy modem Wi-Fi z obsługą Wi-Fi 6 oraz Bluetooth 5.2. Nie zabrakło również NFC, choć ze względu na brak działającej usługi płatności mobilnych jego użyteczność jest raczej ograniczona. Jest też funkcja lokalizacji wykorzystująca technologie GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, QZSS i NavIC.
Interfejs
Huawei Mate 40 Pro pracuje pod kontrolą Androida 11 z nakładką EMUI 11. Nie ma tu jednak Usług Google, co dość mocno odbija się na funkcjonalności urządzenia.
Sam interfejs EMUI sprawia bardzo dobre wrażenie. Nakładka Huawei jest estetyczna, przemyślana i prawdopodobnie najbardziej dopracowana spośród swoich chińskich konkurentów. Wyzwolenie się spod jarzma Google (przymusowe, ale jednak) przyniosło tę korzyść, że interfejs jest bardziej spójny, ponieważ wszystkie aplikacje systemowe trzymają się tej samej stylistyki i ikonografii.
Z ciekawszych funkcji nakładki EMUI 11 bardzo przyjemnie korzystało mi się z paska skrótów, wysuwanego z bocznej krawędzi ekranu. Nie jest to rozwiązanie zarezerwowane wyłącznie dla smartfonów Huawei, jednak nie ujmuje to w żaden sposób jego przydatności. Jego kompletnym przeciwieństwem jest funkcja obsługi urządzenia za pomocą gestów wykonywanych w powietrzu. Czegoś takiego próżno szukać u konkurencji i po chwili zabawy z tym trybem łatwo zrozumieć czemu – bo jest kompletnie bezużyteczny. Machanie ręką nad ekranem może i w teorii brzmi bardzo fajnie, jednak urządzenie jest zbyt kapryśne w rejestrowaniu ruchów, by można było z tej funkcji korzystać.
Niestety nie da się rozmawiać o oprogramowaniu EMUI i nie wspomnieć o pewnym istotnym problemie – braku usług Google. Mocno zawęża to pulę dostępnych aplikacji. A czy przeszkadza w używaniu telefonu? Niestety tak i to dość wyraźnie. Co prawda oferta sklepu AppGallery nie jest taka zła, jakby się mogło wydawać i znajdziemy tu np. bardzo bogaty wybór aplikacji dedykowanych na rynek polski (m.in. aplikacje polskich banków i sklepów), ale nadal posiada istotne braki. Nie znajdziemy tu chociażby aplikacji Facebooka, w tym Messengera i WhatsAppa, nie ma popularnych usług chmurowych, w tym DropBoxa i OneDrive’a, nie ma Slacka i Microsoft Teams, ze świecą szukać sensownych edytorów zdjęć czy nawet gier… Mówiąc krótko, każdy użytkownik luki w bibliotece w jakimś stopniu poczuje.
Oczywiście zawsze możemy korzystać z wybranych usług w przeglądarce albo próbować pobrać aplikacje z zewnętrznych źródeł. Pierwsze rozwiązanie jest jednak uciążliwe, a drugie dodatkowo ryzykowne, bo zwiększa szanse na przypadkową instalację złośliwego oprogramowania. Do tego wiele aplikacji zainstalowanych w ten sposób w dalszym ciągu nie zadziała bez dostępu do Usług Google. Jak mówiłem, mocno ogranicza to funkcjonalność smartfona i raczej nie jest tym, czego oczekujemy płacąc za niego blisko 5000 zł.
Dźwięk
Huawei Mate 40 Pro nie posiada gniazda jack 3,5 mm, za to posiada głośniki stereo. Co ważne, mówimy tu o dwóch dedykowanych głośnikach multimedialnych, a nie rozwiązaniu hybrydowym, tak jak ma to miejsce u większości konkurentów. Jak grają? Przyzwoicie. Brakuje tu nieco niskich tonów przez co brzmienie jest nadmiernie rozjaśnione, jednak dość efektowne i może się podobać.
Co ciekawe, brak klasycznego jacka nie przeszkodził producentowi dodać do zestawu klasycznych przewodowych słuchawek. No, prawie klasycznych, bo z wtyczką USB-C. Grają znośnie, ale zdecydowanie nie jest to wysoka półka. Adapter USB-C na jack 3,5 mm byłby w mojej ocenie dużo lepszym dodatkiem.
Aparat – aplikacja, zdjęcia z głównego modułu
Aplikacja aparatu zastosowana przez Huawei nie wyróżnia się znacząco na tle konkurencji, ale trudno nazwać to zarzutem w jej kierunku – po prostu trzyma się wypracowanych na rynku standardów. Interfejs jest czytelny, ikonografia – w większości – intuicyjna, a to wszystko przekłada się na bezproblemową obsługę. Specjalistycznych trybów mamy sporo, a te najważniejsze są zawsze pod ręką w ramach wirtualnego pierścienia. Drobiazgiem, który osobiście bardzo sobie chwalę, jest możliwość skorzystania z praktycznej poziomicy i to nie tylko w trybie profesjonalnym, ale także automatycznym
A skoro o trybie profesjonalnym mowa – tego również na pokładzie nie zabrakło. Pozwala on na ręczną kontrolę nad ustawieniami ekspozycji oraz umożliwia zapis zdjęć w formacie RAW. Niestety nie ma tu udogodnień takich jak focus peaking czy histogram, a szkoda, bo przy takim aparacie można by było zrobić z nich dobry użytek. No i nie ma także trybu ręcznego dla wideo.
Sam aparat to poczwórna jednostka z głównym modułem o rozdzielczości 50 MP i f/1.9, modułem ultraszerokim o rozdzielczości 20 MP oraz peryskopowym tele o rozdzielczości 12 MP i f/3.4. Czwarte „oczko” to z kolei sensor ToF, odpowiedzialny za rozpoznawanie głębi.
Główny aparat na tle konkurencji wyróżnia się przede wszystkim dużym rozmiarem matrycy wynoszącym 1/1,28”. Duża matryca to duże piksele, a duże piksele to więcej światła i szerszy zakres dynamiki – przynajmniej w teorii. Praktyka jednak również na tym polu nie zawodzi. Zdjęcia wykonane z pomocą Mate 40 Pro charakteryzują się dużą ilością detali i – zazwyczaj – atrakcyjnymi kolorami, choć czasem te czasem cierpią przez lekką tendencję do ich przesycania.
Olbrzymia matryca w tandemie z dopracowanym oprogramowaniem brylują szczególnie w mocno kontrastowych ujęciach – nawet fotografując pod słońce nie musimy się martwić o przepalenia, a w cieniach nadal można wyłapać mnóstwo szczegółów. Słowem – Huawei nie zawodzi. Często zresztą zdarzały się sytuacje, gdzie wbudowany HDR pozwalał nam uzyskać lepsze rezultaty właśnie za pomocą Mate’a niż dedykowanego aparatu. Co prawda efekt pryskał nieco na zbliżeniach, ale za to mogliśmy oszczędzić mnóstwo czasu na obróbce takich wymagających ujęć.
Po zmroku telefon nie radzi sobie już AŻ TAK dobrze, ale nadal lepiej niż niejeden konkurent. Na zdjęciach daje się we znaki spadek ostrości i tendencja do przepaleń, kiedy w kadrze pojawiają się źródła punktowego, ostrego światła (np. uliczne latarnie, neony). Mimo to nawet przy czułościach rzędu ISO 1200-1600 wyglądają bardzo dobrze i na ekranie telefonu trudno im cokolwiek zarzucić. Plus dla producenta, że zastosowany algorytm redukcji szumu nie jest przesadnie agresywny – czasem zostawi lekkie ziarno, aby odratować więcej detali. Bardzo dobrze spisuję się również tryb nocny, którego efekty są co prawda dość subtelne, ale za to mocno pomagają właśnie w sytuacjach, gdzie normalnie problemem byłyby wspomniane wcześniej przepalenia.
Zdjęcia wykonane głównym aparatem Mate 40 Pro prezentują się świetnie niezależnie od tego, czy oglądamy je na małym ekranie telefonu, ale przy bliższej analizie widać wyraźnie, że pochodzą one z telefonu. Oglądając je w rozmiarze 100% wyraźnie widać chociażby artefakty związane z wyostrzaniem. Jako że fotografie są fabrycznie mocno przetworzone, nie dają także zbyt dużego pola do manewru w kontekście późniejszej obróbki. Żeby była jasność – na tle konkurencji trudno nazwać to problemem. Huawei Mate 40 Pro nadal robi lepsze zdjęcia, niż zdecydowana większość (jeśli nie wszystkie) smartfonów z Androidem i w wielu sytuacjach zastąpi nawet porządną lustrzankę. Warto tylko pamiętać, że mimo wszystko jest tu nadal pole do poprawy i nie we wszystkich zastosowaniach sprawdzi się równie dobrze.
Huawei Mate 40 Pro - zdjęcia z głównego aparatu 50 MP
Aparat – moduł ultraszeroki, tele, aparat przedni
Podobnie jak aparat główny, także moduł ultraszeroki daje bardzo dobre efekty. Przede wszystkim jest to zasługa szerokiego zakresu dynamiki, który przydaje się szczególnie podczas fotografowania pejzaży. Nieźle jak na tego typu konstrukcję wypada również ostrość, choć dodatkowe wyostrzanie na etapie konwersji do JPG daje się chwilami we znaki pod postacią artefaktów widocznych na zbliżeniach oraz w mocno kontrastowych scenach. Jakość optyczna spada również dość wyraźnie w pobliżu krawędzi kadru, choć nie na tyle, by nie można tego było wybaczyć tego typu konstrukcji. Po zmroku aparat ultraszeroki radzi sobie zaskakująco dobrze, a spadek jakości obrazuj utrzymywany jest w rozsądnych granicach.
Warto wspomnieć, że moduł ultraszeroki wykorzystywany jest także w trybie makro, dając lepsze efekty niż większość dedykowanych konstrukcji. Trzeba się jednak liczyć z tym, że wspomniane wcześniej mocne wyostrzanie tutaj będzie jeszcze bardziej widoczne.
Zdjęcia z aparatu ultraszerokiego/makro
Zastosowany w Huawei Mate 40 Pro moduł tele posiada ogniskową odpowiadającą 135 mm dla pełnej klatki, co przekłada się na ok. pięciokrotne przybliżenie względem głównego aparatu. Cokolwiek poniżej osiągane jest cyfrowo, poprzez odpowiednie przycinanie zdjęć z podstawowego modułu. W mojej ocenie o wiele bardziej praktyczne byłoby zastosowanie obiektywu o ogniskowej odpowiadającej ok. 85 mm, która jest znacznie bardziej uniwersalna. 135 mm to jednak w wielu sytuacjach zwyczajnie zbyt dużo.
Jakościowo jest to w mojej ocenie najgorszy aparat z całej trójki, ale w dalszym ciągu radzi bardzo dobrze, o ile dostarczymy mu odpowiednio dużo światła. Dobrze sprawdzi się np. do fotografowania fotografowania detali architektury, natomiast w przypadku zdjęć krajobrazowych problemem może być nieco węższy niż w przypadku pozostałych dwóch modułów zakres dynamiki.
Po zmroku poważnym ograniczeniem mogą okazać się wysoka wartość przysłony (f/3.5) oraz niewielka matryca. Zdjęcia nocne są więc w zdecydowanej większości niewyraźne i mocno zaszumione, a wspomaganie się trybem nocnym wiele nie pomaga. Nie oznacza, to że po zmroku jest on całkiem bezużyteczny, ale na pewno musimy zadbać o porządne źródło światła.
Zdjęcia z aparatu tele
Tutejszy aparat do selfie to podwójna jednostka z głównym modułem o rozdzielczości 12 MP i przysłonie f/2.4 sparowana z modułem ToF odpowiedzialnym za wykrywaniem głębi. Wykonane z jej pomocą zdjęcia prezentują się bardzo dobrze, charakteryzując się świetną dynamiką, atrakcyjnymi kolorami i bardzo wysoką szczegółowością. Nieco zawodzi tryb portretowy, który mimo zastosowania sensora ToF wygląda sztucznie i miewa problemy z poprawnym rozpoznawaniem obiektów na pierwszym planie (np. słuchawek), ale jest to w mojej ocenie drobiazg. Tutejszy aparat do selfie wybitnie radzi sobie natomiast po zmroku, zachowując naturalny kontrast, kolory oraz wysoką ostrość.
Zdjęcia z przedniego aparatu
Kamera
Huawei Mate 40 Pro nagrywa wideo w rozdzielczości maksymalnie 4K przy 60 kl./s., jednak wyłącznie do 30 kl./s. możemy cieszyć się stabilizacją.
Jakościowo nagrania prezentują bardzo wysoki poziom, szczególnie w rozdzielczości 4K. Obraz jest ostry i szczegółowy oraz charakteryzuje się wybitną wręcz dynamiką – podobnie jak w przypadku zdjęć. Elektroniczna stabilizacja również daje dobre rezultaty, choć nie zawsze radzi sobie z eliminowaniem drobnych wibracji podczas chodzenia.
Spadek jakości po zmroku jest niestety mocno odczuwalny. Tracimy przede wszystkim na detalach, w związku z czym tekstury takie jak np. trawa czy ściany budynków, mają tendencję do zlewania się w pojedyncze plamy. Telefon dość łagodnie obchodzi się natomiast z kolorami i kontrastem, w związku z czym filmy nagrane po zmroku nadal pozostają używalne.
Oczywiście do nagrań możemy wykorzystać także pozostałe dwa obiektywy – ultraszeroki i tele – i obydwa oferują bardzo zadowalające efekty. Możemy się także przełączać między nimi już w trakcie kręcenia. O ile nie mam żadnych uwag co do efektów uzyskiwanych przez dodatkowe obiektywy, tak ponownie żałuję, że producent wyposażył moduł tele w tak długą ogniskową. Powoduje to problemy natury praktycznej, gdyż przybliżenia z przedziału 1,1x – 5x realizowane są za pomocą cyfrowego zoomu i od ok. 2,5x wyglądają po prostu bardzo słabo.
Bateria
Huawei Mate 40 Pro wyposażony został w akumulator o pojemności 4400 mAh, co jest na dzisiejsze czasy wartością przyzwoitą, choć nadal nieco skromną. Niestety odbija się to negatywnie na czasie pracy na jednym ładowaniu. W naszym autorskim teście urządzenie wytrzymywało ok. 400 minut w trybie 90 Hz i niecałe 500 minut przy 90 Hz, co na tle konkurencji stanowi wynik bardzo słaby.
Ekran ma stałą jasność 300 cd/mkw
|
TELEPOLIS MARK (minuty) |
Godziny pracy
|
Bateria (mAh)
|
Ustawienia ekranu | |||
SoT | Heavyuser | Przekątna | Rozdzielczość | Odświeżanie | |||
Huawei Mate 40 Pro 90 Hz | 406 | 247 | 33 | 4400 | 6,76" | 1344 x 2772 | 90 Hz |
Huawei Mate 40 Pro 60 Hz | 497 | 252 | 37 | 4400 | 6,76" | 1344 x 2772 | 60 Hz |
Huawei Mate Xs rozłożony | 308 | 228 | 27 | 4500 | 8" | 2020 x 2480 | 60 Hz |
Huawei Mate Xs złożony | 411 | 227 | 32 | 4500 | 6,6" | 1148 x 2480 | 60 Hz |
Huawei P30 Pro | 519 | 238 | 38 | 4000 | 6,47" | 1080 x 2340 | 60 Hz |
Huawei P40 | 527 | 265 | 40 | 3800 | 6,1" | 1080 x 2340 | 60 Hz |
Huawei P40 Lite E | 532 | 283 | 41 | 4000 | 6,39" | 720 x 1560 | 60 Hz |
Huawei P40 Pro 90 Hz | 428 | 196 | 31 | 4200 | 6,58" | 1200 x 2640 | 90 Hz |
Huawei P40 Pro 60 Hz | 442 | 196 | 32 | 4200 | 6,58" | 1200 x 2640 | 60 Hz |
Huawei P40 Pro+ 90 Hz | 486 | n/d | #VALUE! | 4200 | 6,58" | 1200 x 2640 | 60 Hz |
Huawei P40 Pro+ 60 Hz | 544 | n/d | #VALUE! | 4200 | 6,58" | 1200 x 2640 | 60 Hz |
LG V60 ThinQ | 614 | - | #VALUE! | 5000 | 6,8" | 1080 x 2460 | 60 Hz |
Huawei P40 Pro+ 90 Hz | 486 | - | 4200 | 6,58" | 1200 x 2640 | 90 Hz | |
Huawei P40 Pro+ 60 Hz | 544 | - | 4200 | 6,58" | 1200 x 2640 | 60 Hz | |
Motorola Edge | 441 | 415 | 43 | 4500 | 6,7" | 1080 x 2340 | 60 Hz |
Motorola RAZR 5G | 421 | - | 2800 | 6,2" | 876 x 2142 | 60 Hz | |
OnePlus 8T 120 Hz | 480 | 281 | 38 | 4500 | 6,55" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
OnePlus 8T 60 Hz | 536 | 262 | 40 | 4500 | 6,55" | 1080 x 2400 | 90 Hz |
OnePlus Nord 90 Hz | 524 | 227 | 38 | 4115 | 6,44" | 1080 x 2400 | 90 Hz |
OnePlus Nord 60 Hz | 538 | 228 | 38 | 4115 | 6,44" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Oppo Reno4 Pro 5G 90 Hz | 402 | - | 4000 | 6,5" | 1080 x 2400 | 90 Hz | |
Oppo Reno4 Pro 5G 60 Hz | 462 | - | 4000 | 6,5" | 1080 x 2400 | 60 Hz | |
Samsung Galaxy Fold | - | 184.9 | 4380 | 7,3" | 2152 x 1536 | 60 Hz | |
Samsung Galaxy M51 | 835 | 592 | 71 | 7000 | 6,7" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Samsung Galaxy Note20 Ultra | 495 | 192 | 34 | 4500 | 6,9" | 1440 x 3088 | 60 Hz |
Samsung Galaxy Note20 Ultra 120 Hz | 401 | 198 | 30 | 4500 | 6,9" | 1080 x 2316 | 120 Hz |
Samsung Galaxy Note20 Ultra 60 Hz | 511 | 236 | 37 | 4500 | 6,9" | 1080 x 2316 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S20 FE 5G 120 Hz | 520 | 243 | 38 | 4500 | 6,5" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Samsung Galaxy S20 FE 5G 60 Hz | 550 | 265 | 41 | 4500 | 6,5" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S20+ | 468 | 236 | 35 | 4500 | 6,7" | 1440 x 3200 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S20+ 120 Hz | 399 | 239 | 32 | 4500 | 6,7" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Samsung Galaxy S20+ 60 Hz | 525 | 250 | 39 | 4500 | 6,7" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S20 Ultra | 529 | 245 | 39 | 5000 | 6,9" | 1440 x 3200 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S20 Ultra 120 Hz | 445 | 232 | 34 | 5000 | 6,9" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Samsung Galaxy S20 Ultra 60 Hz | 558 | 254 | 41 | 5000 | 6,9" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Samsung Galaxy S21 Ultra 120 Hz | 490 | 257 | 37 | 5000 | 6,8" | 1440 x 3200 | 120 Hz |
Samsung Galaxy S21 Ultra 60 Hz | 628 | 263 | 45 | 5000 | 6,8" | 1440 x 3200 | 60 hz |
Samsung Galaxy S21 Ultra 120 Hz | 496 | 254 | 38 | 5000 | 6,8" | 1080 x 2400 | 120 Hz |
Samsung Galaxy S21 Ultra 60 Hz | 646 | 265 | 46 | 5000 | 6,8" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Samsung Galaxy Z Flip | 387 | 199 | 29 | 3300 | 6,7" | 1080 x 2636 | 60 Hz |
Samsung Galaxy Z Fold2 5G 120 Hz | 293 | 215 | 25 | 4500 | 7,6" | 1768 x 2208 | 120 Hz |
Samsung Galaxy Z Fold2 5G 60 Hz | 377 | 201 | 29 | 4500 | 7,6" | 1768 x 2208 | 60 Hz |
Samsung Galaxy Z Fold2 5G cover | 703 | 277 | 49 | 4500 | 6,23" | 816 x 2260 | 60 Hz |
Sony Xperia 1 II | 417 | 215 | 32 | 4000 | 6,5" | 1644 x 3840 | 60 Hz |
Xiaomi Mi 10T Lite 5G 120 Hz | 428 | - | 4000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 120 Hz | |
Xiaomi Mi 10T Lite 5G 60 Hz | 580 | - | 4000 | 6,1" | 1080 x 2520 | 60Hz | |
Xiaomi Mi 10T Pro 5G 144 Hz | 587 | - | 5000 | 6,67" | 1080 x 2400 | 144 Hz | |
Xiaomi Mi 10T Pro 5G 60 Hz | 691 | - | 5000 | 6,67" | 1080 x 2400 | 60 Hz | |
Xiaomi Poco F2 Pro | 611 | 554 | 58 | 4700 | 6,67" | 1080 x 2400 | 60 Hz |
Na całe szczęście przynajmniej na ładowanie nie będziemy tracili zbyt dużo czasu, ponieważ w zestawie dostajemy ładowarkę o mocy aż 66 W. Dodatkowo urządzenie obsługuje ładowanie bezprzewodowe o mocy 50 W, a także bezprzewodowe ładowanie zwrotne.
Podsumowanie
Czy warto kupić Huawei Mate 40 Pro w 2021 roku? To dość podchwytliwe pytanie. Powiem tak – sprzętowo telefon przez te cztery miesiące od premiery nie zestarzał się w ogóle i śmiało może rywalizować z wszystkimi tegorocznymi flagowcami. Tak naprawdę jedyne, co można mu zarzucić, to kiepski czas pracy na jednym ładowaniu, bo pod innymi względami – wykonania, wydajności, wyświetlacza itd. – to nadal pierwsza klasa.
Pod jednym względem telefon jest wręcz wybitny. Mowa o aparacie, który oferuje wyjątkowo wysoką jakość i to nie tylko jak na smartfona. W niektórych scenariuszach Huawei Mate 40 Pro radzi sobie lepiej nawet niż typowe lustrzanki i bynajmniej nie jest to wyolbrzymianie. Fotografia to obszar, gdzie Huawei nadal rządzi, a reszta stawki może się od niego uczyć.
Ale jest też oczywiście ta ciemniejsza strona Huawei Mate 40 Pro i jest nią dostęp do aplikacji. Niestety HMS i AppGallery nadal trudno nazwać sensowną alternatywą dla Google i choć sytuacja jest o wiele lepsza niż jeszcze przed rokiem, tak w dalszym ciągu na platformie Huawei brakuje wielu ważnych usług. W przypadku moim oraz wielu moich znajomych praktycznie dyskwalifikuje to urządzenia producenta z codziennego użytku. Jasne, nie jest to problem stricte Mate’a 40 Pro, ale nie zmienia to faktu, że użytkownicy innych flagowców nie mają takich problemów w ogóle.
Także na Huawei Mate 40 Pro można spojrzeć na dwa sposoby: albo jak na flagowca, któremu skrzydła podcina brak dostępu do usług Google, albo jak na nietypowy aparat fotograficzny o mocno rozbudowanej funkcjonalności. W jednym i drugim przypadku z pewnością mamy do czynienia z przykładem imponującej technologii, ale czy wartej ponad 4600 zł? Dla kogoś być może tak. Problem w tym, że nieważne jak na bohatera testu nie patrzeć, jest to sprzęt mocno niszowy. Większość potencjalnych klientów, mając do dyspozycji 5000 zł do wydania na telefon, znajdzie jednak opcje lepiej dostosowane do ich potrzeb – szczególnie teraz, kiedy na rynku debiutuje kolejna generacja flagowców.
Ocena końcowa: 6/10
Plusy:
- Wybitny aparat, szczególnie główna jednostka 50 MP
- Wysoka jakość wykonania
- Pyło- i wodoszczelność (IP68)
- Wysokiej klasy wyświetlacz z odświeżaniem 90 Hz
- Wysoka wydajność
- Głośniki stereo
- Dopracowany interfejs
- Obsługa łączności 5G
- Funkcja rozpoznawania twarzy, wykorzystująca moduł ToF
- Bardzo szybkie ładowanie - przewodowe i bezprzewodowe
Minusy:
- Brak dostępu do usług Google; ograniczony wybór aplikacji w AppGallery
- Niska kultura pracy - wysokie temperatury obudowy i throttling pod obciążeniem
- Przeciętny czas pracy na baterii
- Wygórowana cena
- Brak miejsca na karty microSD - tylko Nano Memory