DAJ CYNK

Huawei P60 Pro - przeczytaj, zanim kupisz

Lech Okoń

Testy sprzętu

Zalety Huaweia P60 Pro? Temat rzeka

W pierwszym punkcie warto chyba rozprawić się z pewnym mitem...

1. Usługi Google'a jednak są

To nie żart, wystarczy pobrać instalator Gspace i takie apki jak  YouTube, Mapy, Zdjęcia, Gmail, Drive czy Docs są w zasięgu kciuka. Mało tego, znajdziecie tutaj też Sklep Google Play, a tym samym dostęp do wszystkich aplikacji i gier na telefony z usługami Google'a.

Co warto w tym momencie podkreślić, nie jest to jakaś toporna proteza, tylko logujecie się normalnie swoim kontem Google'a i dostępne są wszelkie przeszłe i przyszłe zakupy w Sklepie Play. Przechodząc na nowego Huaweia nie czeka więc Was ponowny zakup ulubionych aplikacji czy gier. Są tutaj pewne ograniczenia — Google Play Services to dosyć złożony pakiet i niektóre funkcje pozostają niedostępne. Np. zainstalowanie Google Pay nie oznacza wcale możliwości aktywacji kart płatniczych w portfelu. Mimo wszystko doceniam, że na Huawei P60 Pro nie muszę aż tak drastycznie zmieniać swoich przyzwyczajeń jak do tej pory i wszystko, co mi niezbędne, mogę zainstalować w przyjemny sposób.

huawei-gspace-sa-uslugi-google

2. Nocne zdjęcia z zoomem? Tylko z Huawei P60 Pro

Do tej pory teleobiektywy w telefonach oferowały mikroskopijnej wielości matryce, a mimo to stosowane w nich przysłony były mocno domknięte. Przez taką kombinację można było tylko pomarzyć o dobrych zdjęciach z zooma robionych wieczorem, nie mówiąc o nocnych. Huawei P60 Pro zdecydowanie zmienia ten krajobraz, za sprawą genialnego tricku z wypukłą soczewką czołową peryskopowego zoomu. Inżynierom udało się uzyskać tą metodą imponującą światłosiłę F/2.1, co w połączeniu ze skuteczną stabilizacją optyczną i rozwiązaniami programistycznymi Huaweia owocuje niedostępnymi do tej pory w świecie telefonów stabilnymi i doświetlonymi zdjęciami nocnymi z zoomem. Jeśli mieliście telefon z zoomem 2 czy 3x, z pewnością wiecie, o czym piszę. Wystarczy klubowy półmrok i lepiej nie używać ani zoomu, ani ultra szerokiego kąta. Tutaj aparaty te mają odpowiednio F/2.1 i F/2.2... a do tego dochodzi najjaśniejszy na rynku obiektyw w aparacie głównym, z mechaniczną przysłoną F/1.4-F/4.0. Tak... to telefon stworzony do pracy w każdych warunkach.

3. Plastyczne makro nowej generacji

Szkoły mamy trzy — zdjęcia makro z ultraszerokokątnego aparatu, które robi się z ekstremalnie małej odległości, ryzykując cienie na obiekcie i fakt, że obiekt nam zwieje. Wariant drugi to dodatkowy aparat makro, gdzie producenci często niestety dają jakieś mini-matryce 2-5 Mpix. No i mamy wariant trzeci, zastosowanie przybliżenia optycznego w połączeniu z relatywnie niewielką odległością od obiektu (jak na zoom). Do tej trzeciej bramki strzela Huawei i robi to zaskakująco dobrze. Można pokusić się nawet o przybliżenie 10x, ale tutaj już stają się widoczne cyfrowe artefakty. Jednak już samo 3,5x i tak jasny obiektyw to gwarant ekstremalnie niskiej głębi ostrości i pięknego, sprzętowego rozmycia tła, zamiast jakichś sztucznych efektów. Potrzeba trochę samozaparcia i wprawy, by uchwycić ruchliwe owady, ale niezależnie od obiektu, efekty zwalają z nóg. 

4. Idealna bryła

Do tego, że Huawei P30 Pro wyprzedził swoje czasy chyba nie muszę nikogo przekonywać. Nadal używa go z zadowoleniem jeden z naszych redaktorów i nadal sporo osób dopytuje nas o niego w wiadomościach prywatnych czy komentarzach. A co jeśli powiem Wam, że pomimo nieco większego ekranu, P60 Pro ma praktycznie identyczny rozmiar? Telefon idealnie leży w dłoni, jest smukły i nie ma tej szerokiej toporności np. iPhonów Pro Max.

Gdy wziąłem go pierwszy raz do dłoni, poczułem się jakby wrócił mój ulubiony kompan z 2019 roku, jakbym wrócił do domu (no dobra, trochę przesadzam). A by nie żyć tylko wspomnieniami, nie można pominąć ekstrawagancji z tyłu obudowy. Obok wariantu czarnego, z piaskowaną, matową obudową, która nie gromadzi odcisków palców, mamy kolor perłowy. Producent wykorzystał syntetyczną masę perłową, która tworzy unikalne wzory każdej obudowy — nie ma 2 identycznych telefonów w tym wariancie kolorystycznym. 

Nie można też zapomnieć samym szkle, na jakie postawił producent — Kunlun Glass jest według Huaweia 10x wytrzymalsze na upadki od dotychczas stosowanego szkła. Producent odcięty od amerykańskiego Corninga i jego szkieł Gorilla najwyraźniej wyszedł z opresji bez szwanku. W sieci nie brakuje filmów, w których szkło to okazuje się znacznie wytrzymalsze od Gorilla Glass Victus 2, stosowanego m.in. w Galaxy S23 Ultra.

5. 5 lat żywotności akumulatora

Huawei od zawsze znany był z niskopoziomowych optymalizacji pracy akumulatora i systemu operacyjnego. I nie są to tylko przechwałki, smartfony producenta oferują świetne czasy pracy. Linia P trzymała się do tej pory przy tym okolic 4000 mAh, wreszcie przyszedł jednak czas na zmiany — tym razem dostajemy litowo-polimerowe 4815 mAh. Wystarczy 10 minut, by naładować telefon od zera do 50% dołączoną (!) do zestawu ładowarką 88W, a w opcji macie jeszcze ładowanie bezprzewodowe mocą 50W oraz zwrotne innych urządzeń mocą 7,5W.

Nie to jest jednak najciekawsze, lecz Huawei BatteryCare, czyli technologia wydłużająca żywotność akumulatora do około 5 lat. Już nie przez 300 czy 500 cykli ładowania, lecz przez absurdalne wręcz 2000 cykli telefon będzie wciąż pracował na baterii satysfakcjonująco długo. W świecie iPhonów, szczególnie tych mniejszych, doprowadzenie pierwotnej pojemności akumulatora do wymagających serwisowania 80% osiągane jest przez heavy userów nawet w mniej niż rok (mamy takiego zawodnika w redakcji). Jeśli więc nie jesteś osobą, która wymienia telefon raz do roku, tylko szukasz kompana na lata, P60 Pro może okazać się słusznym wyborem.

6. Ta izolacja od Google'a zrobiła też wiele dobrego

Z jednej strony źle, że trzeba trochę kombinować ze sklepem Google'a (choć to wreszcie jest banalnie proste), z drugiej zaś zgodnie z przysłowiem polskim "baba z wozu, koniom lżej". EMUI 13.1 bez obowiązkowych dodatków Google'a działa jak rakieta. Animacje są błyskawiczne, błyskawicznie wszystko się instaluje i uruchamia. Zwykle taką szybkość menu uzyskiwałem pod Androidem dopiero po szeregu optymalizacji, zmianie nakładki systemowej, wycinaniu animacji etc. Tutaj to po prostu działa. No dobra, z tym małym wyjątkiem, że przy pierwszym uruchamianiu rozmaitych funkcji systemu możecie być poproszeni o szereg zgód. Ale to w sumie dobrze. Lepiej wiedzieć, z czego korzysta dana aplikacja, niż potem się dziwić, że np. aplikacja pogodowa w Xiaomi domaga się możliwości wykonywania połączeń głosowych (prawdopodobnie dzwoni do przyjaciela z pytaniem o pogodę). 

Wracając jednak do śródtytułu, jestem święcie przekonany, że nie potrzebujecie wszystkich usług Google'a, które domyślnie trafiają do telefonów z Androidem. Nawet po zainstalowaniu swoich ulubionych pozycji z Gspace, Huwaei P60 Pro ma zwyczajnie lżej. Nie przepala prądu i wydajności na głupoty, dzięki czemu korzysta się z niego przyjemniej.

Zalet Huaweia P60 Pro znajdzie się zapewne jeszcze więcej, przyjdzie jednak na nie czas w pełnej recenzji telefonu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł