Jabra Elite 85t – słuchawki TWS warte każdej złotówki
Jabra Elite 85t to słuchawki TWS klasy premium z aktywną redukcją szumów. Sprawdziliśmy, jak spisują się w akcji.

Aktualnie na rynku przeżywamy zalew wszelkiej maści słuchawek typu TWS. Wydaje się, że każda marka choćby trochę związana z elektroniką stara się mieć taki produkt w swojej ofercie. Jaki jest tego efekt? Ano taki, że na sklepowych półkach mamy masę bardzo podobnych modeli, wśród których trudno wyłuskać te naprawdę warte zakupu.
Specyfikacja:
- Słuchawki dokanałowe,
- Przetworniki dynamiczne o średnicy 12 mm,
- masa 7 gram (pojedyncza słuchawka), 45,1 gram (etui),
- wymiary etui 170 x 115 x 45 mm,
- pasmo przenoszenia 20 - 20 000 Hz,
- Bluetooth 5.1,
- Obsługiwane kodeki: SBC, AAC,
- czas pracy na jednym ładowaniu 5,5-7 h (słuchawki), 25-31 h (z etui),
- odporność na pot i zachlapania (IPX4),
- aktywna redukcja szumów (ANC),
- ładowanie bezprzewodowe (Qi),
- cena: 899 zł
Zadanie to jest jeszcze trudniejsze, kiedy wkraczamy w segment premium i zaczynamy rozmawiać o kwotach czterocyfrowych lub bardzo zbliżonych. Tymczasem właśnie w ten segment celują słuchawki Jabra Elite 85t, które przyszło mi testować. W sklepach znajdziemy je za 899 zł. Co dostajemy w tej cenie? M.in. wybitną funkcję aktywnej redukcji szumów (ANC) i nawet 7 h odtwarzania muzyki na jednym ładowaniu – przynajmniej według deklaracji producenta. No ale takie obietnice znajdziemy też w materiałach marketingowych modeli kilkukrotnie tańszych. Czy w takim razie Jabra Elite 85t są w stanie uzasadnić swoją wysoką cenę? Sprawdziliśmy to w praktyce.



Co w zestawie?
W pudełku poza słuchawkami i etui znajdziemy wyłącznie podstawowe akcesoria: krótki przewód USB i dwie pary tipsów w rozmiarach S i L (M założone fabrycznie na słuchawki).
Wygląd i wykonanie
Pod względem konstrukcji Jabra Elite 85t to proste dokanałówki, pozbawione popularnych wypustek w stylu AirPodsów. Stylistycznie dominuje prostota i biznesowa elegancja. Jest schludnie, ale raczej nie dostrzegam tu potencjału na miłość od pierwszego wejrzenia.
Słuchawki mają kształt charakterystycznej łezki, zwężającej się w części, z której wystają tulejki. Wizualnie wydają się dość smukłe, ale w rzeczywistości takie nie są – każda ze słuchawek ma wymiary ok. 2x2 cm. Mimo to po włożeniu do uszu nie wystają zanadto i nie rzucają się w oczy.
Słuchawki w całości wykonano z matowego tworzywa. W przypadku otrzymanej przez nas wersji kolorystycznej z zewnątrz ma ono kolor szarszy i przełamuje je wyłącznie ciemne logo producenta. Oprócz tego na każdej słuchawce znajdziemy również pojedynczy przycisk sterujący, którego obecność zdradza wyłącznie delikatny obrys, oraz zakamuflowany grill mikrofonu. Są też diody LED, sygnalizujące pracę i stan baterii w słuchawkach, ale że przez większość czasu pozostają wyłączone, to nie będziemy musieli zbyt często na nie patrzeć.
Wewnętrzna strona słuchawek ma kolor czarny i została wyprofilowana w taki sposób, by jak najlepiej dopasować się do kształtu ucha. Znajdziemy tu wyłącznie złącza ładowanie oraz oznaczenia lewej i prawej słuchawki.
Tulejki są plastikowe i bardzo krótkie – jak to w większości TWS-ów. Wyróżniają się jednak swoim nietypowym owalnym kształtem oraz brakiem siateczki, chroniącej dostęp do wnętrza słuchawek. Tą ostatnią znajdziemy co prawda bezpośrednio na samych tipsach, jednak nie eliminuje to ryzyka, że jakieś zanieczyszczenie dostanie się do komory przetwornika podczas ich wymiany.
Do jakości wykonania słuchawek nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Choć wykonano je w całości z tworzywa, to przynajmniej jest to tworzywo dobrej jakości. Także spasowanie elementów wypada absolutnie bez zarzutu, a i pochwalić warto odporność na zachlapania, nawet jeśli to tylko IPX4.
Etui słuchawek to prosty pojemnik wykonany z matowego plastiku. Wygląda skromnie, nie rzuca się w oczy i dobrze spełnia swoją rolę. W tym ostatnim na pewno pomaga fakt, że nie mamy tu ostrych krawędzi, a całość należy raczej do tych niewielkich (6x4 cm), a więc spokojnie mieści się w każdej kieszeni.
Ozdobniki? W zasadzie brak. Na froncie pudełka logo producenta i pojedyncza dioda LED, z tyłu port USB-C (o ile można to nazwać ozdobnikiem), a od spodu logo Qi, które zdradza, że etui możemy naładować także bezprzewodowo.
Do wykonania etui nie mam zastrzeżeń. Materiały są przyjemne w dotyku, zawias pracuje gładko, bez wyczuwalnych luzów, a przy tym ładnie blokuje się w pozycji otwartej. Całość wydaje się przy tym całkiem solidna.
Wygoda
Nie będę ukrywał, zdarzało mi się w przeszłości korzystać ze słuchawek TWS, które były nie tylko niewygodne, ale praktycznie nie dało się z nich korzystać, bo nie chciały utrzymać się w uszach. Tym bardziej się cieszę, że w przypadku Jabra Elite 85t tego problemu nie ma. Wręcz przeciwnie – słuchawki trzymają się pewnie, w żaden sposób nie uwierają i mogę w nich siedzieć nawet po kilka godzin bez żadnego dyskomfortu. Nie wiem co prawda czy odważyłbym się na uprawianie w nich sportu, ale zasadniczo nie widzę do tego żadnych przeciwwskazań.
Oczywiście warunkiem komfortowego korzystania ze słuchawek jest dobór odpowiednich tipsów. W zestawie znajdziemy je w tradycyjnych trzech rozmiarach: S, M i L. Powinno wystarczyć, aby każdy znalazł komplet pasujący do jego uszu.
Jeśli chodzi o pasywną izolację od otoczenia, trzyma ona bardzo wysoki poziom. Co prawda nie zastąpi nam ona wbudowanego systemu ANC, ale za to bardzo dobrze z nim współgra, eliminując nieco inny zakres dźwięków niż cyfrowe algorytmy.
W tym miejscu warto wspomnieć o pewnej przypadłości pośrednio związanej z kwestią izolacji. Po założeniu słuchawek do uszu czasem daje się słyszeć delikatne pyknięcie. To tzw. efekt „driver flex”, czyli membrana wyginająca się pod wpływem zmiany ciśnienia. Nie zdarza się to często, w związku z czym łatwo to zignorować, ale jednak jest to coś, co zasadniczo nie powinno mieć miejsca w słuchawkach tej klasy.
Obsługa
Żeby za pierwszym razem sparować słuchawki z wybranym urządzeniem wystarczy jedynie otworzyć etui i wybrać odpowiednią pozycję na naszym smartfonie lub laptopie. Później w celu uruchomienia trybu parowania wystarczy jednocześnie nacisną i przytrzymać przycisk funkcyjny na obydwu słuchawkach – wygodne i intuicyjne.
Same przyciski funkcyjne to zresztą jedna z tych cech, która mocno wyróżnia Jabra Elite 85t na tle konkurencji, korzystającej w większości z nawigacji gestami. Jak sprawdzają się w praktyce? Moim zdaniem rewelacyjnie. Co prawda fizyczne przyciski wymuszają pewne ograniczenia co do liczby dostępnych skrótów, jednak wszystkie najważniejsze funkcje – play/pauza, odbieranie i kończenie połączeń, zmiana głośności – mamy zawsze pod ręką, a całość działa precyzyjnie i responsywnie.
W kontekście obsługi zabrakło mi na dobrą sprawę tylko jednego – automatycznego wstrzymywania odtwarzania po wyjęciu słuchawki z ucha i, analogicznie, wznawiania po jej włożeniu. To drobiazg, ale jednak rozwiązanie takie staje się powoli standardem w tym segmencie i w tej cenie można by go oczekiwać jego obecności.
Aplikacja
Jabra Elite 85t do swojego działania nie wymagają dedykowanej aplikacji, ale osobiście z całego serca polecam jej instalację. Nazywa się Sound+ i jest dostępna w Sklepie Google Play, App Store, a nawet AppGallery od Huaweia.
Co możemy zrobić z jej pomocą? Standardowo zaktualizować firmware słuchawek, sprawdzić stan naładowania akumulatora z podziałem na każdą słuchawkę i etui, skonfigurować equalizer czy działanie przycisków funkcyjnych. Wszystko to znajdziemy na pokładzie i każda z tych funkcjonalności została bardzo fajnie zaimplementowana.
Ale Jabra idzie o krok dalej i uzupełnia tradycyjny zestaw o kilka ciekawych funkcji, które takie oczywiste już nie są. Mowa chociażby o sprawdzaniu poprawnego ułożenia słuchawek w uszach, doborze ustawień equalizera dostosowanych do naszego słuchu czy odtwarzaniu wybranego rodzaju szumu, który pomoże nam skoncentrować się na pracy. Prywatnie urzekła mnie w szczególności ta ostatnia opcja. Może nie jest niczym odkrywczym, ale fajnie pokazuje, że aplikacja do słuchawek może być czymś więcej niż zbitkiem podstawowych ustawień.
Od strony interfejsu i obsługi aplikacji Jabry również należą się same pochwały. Jest czytelnie, estetycznie i nowocześnie. Co prawda niektóre funkcje schowane są nieco głębiej niż byłoby to konieczne, ale całościowo na duży plus.
Aktywna redukcja szumów (ANC) i Hearthrough
Jabra Elite 85t posiadają praktycznie obowiązkową dla bezprzewodowych słuchawek klasy premium funkcję aktywnej redukcji szumów i to wyjątkowo skuteczną. Jak już wspomniałem, testowany model może się pochwalić dobrą pasywną izolacją od otoczenia. Dzięki temu po aktywacji ANC, które samo w sobie jest bardzo skuteczne, możemy się niemalże całkowicie odciąć od zewnętrznych hałasów i zapomnieć, że idziemy wzdłuż ruchliwej ulicy albo siedzimy w starym pociągu typu EN57. W mojej ocenie Jabra Elite 85t to absolutna czołówka, jeśli chodzi o redukcję szumów.
Dodatkowym plusem ANC jest to, że jego aktywacja nie ma negatywnego wpływu na jakość dźwięku. Zmienia się co prawda nieznacznie charakter brzmienia, gdzie w przypadku redukcji szumów mamy do czynienia z graniem odrobinę jaśniejszym, z mocniejszą V-ką, jednak to praktycznie niesłyszalne na co dzień niuanse. Zresztą nie sądzę nawet, by była to zmiana na minus – wręcz przeciwnie, odnoszę wrażenie, że słuchawki od początku strojone były z myślą o korzystaniu z ANC i to wtedy wrażenia są najlepsze.
Uzupełnieniem ANC jest funkcja Hearthrough, która celowo przepuszcza dźwięki otoczenia, dzięki czemu bez wyciągania słuchawek możemy usłyszeć, co się wokół nas dzieje. Z jej działania podczas testów jestem bardzo zadowolony. Dochodzące głosy brzmiały naturalnie i nie zagłuszały odtwarzanej muzyki (mowa o ustawieniach domyślnych; w aplikacji możemy głośność dostosować według preferencji). Jedynie odległości od źródeł poszczególnych dźwięków były trochę przekłamane, jednak nie na tyle, żeby utrudniało to poruszanie się po ulicy. Jak już wspomniałem, wrażenia bardzo na plus i chętnie z tej opcji korzystałem, kiedy np. trzeba było z kimś porozmawiać.
Łączność
Jabra Elite 85t korzystają z łączności Bluetooth 5.1. Z jakością połączenia nie miałem żadnych problemów, przynajmniej tak długo, jak słuchawki były połączone z telefonem w mojej kieszeni. Kiedy biegałem po mieszkaniu, a telefon lub laptop leżał w jednym miejscu, sporadycznie zdarzały się niewielkie przycięcia – zazwyczaj w momencie, kiedy między mną a źródłem dźwięku były ze dwie ściany. Jest to jednak drobiazg, szczególnie, że podczas typowego korzystania ze słuchawek takie sytuacje praktycznie nie występują.
Rzecz, za którą muszę testowane Jabry pochwalić, to praca z kilkoma urządzeniami jednocześnie. W tym samym momencie podłączone mogą być dwa różne źródła i działa to bez żadnego problemu. Uważam, że warto to podkreślić, bo niektóre słuchawki, nawet te droższe, miewają z tym kłopot.
Brzmienie i jakość dźwięku
Zaczynamy tradycyjnie od wspieranych kodeków i tu pewna rysa – w przypadku Jabra Elite 85t mamy do wyboru wyłącznie SBC i AAC. Szkoda, że zabrakło aptX lub któregoś z kodeków wysokiej rozdzielczości. Co prawda nie uważam, by w codziennym używaniu ich brak był szczególnie odczuwalny, jednak mamy do czynienia ze sprzętem klasy premium, więc można by tego wymagać.
Jeśli chodzi o jakość dźwięku, Jabra Elite 85t wypadają bardzo dobrze – w każdym razie w porównaniu z innymi TWS-ami na rynku. Nie usatysfakcjonują może najbardziej zatwardziałych audiofilów, ale cała reszta nie powinna mieć w tym względzie żadnych powodów do narzekań. Jeśli chodzi o charakter, mamy tu do czynienia z graniem na planie V z wycofaną średnicą i podkreślonymi skrajami pasma. To całkiem uniwersalny sposób prezentacji dźwięku, który dobrze sprawdzi się w przypadku większości popularnych gatunków.
Niskie tony są podkreślone; w mniejszym lub większym stopniu – zależnie od tego, czy mamy aktywne ANC. Brakuje im nieco zejścia, przez co wybrzmiewają dość pusto, jednak im bliżej średnicy, tym bardziej zyskują na rozdzielczości i zróżnicowaniu. Nigdy nie stają się co prawda wybitne, ale słucha się ich z przyjemnością i dobrze komponują się z resztą przekazu. Trzeba natomiast zauważyć, że znacznie lepiej współgrają z instrumentami analogowymi niż cyfrowymi samplami.
Średnica jest wyraźnie wycofana. Brakuje jej w związku z tym nieco ciepła, jednak rekompensuje to bezpośredniością. Nie ma tu mowy o żadnym „kocyku”, a wokale wyraźnie wysuwają się na pierwszy plan i stają się główną atrakcją. Jeśli chodzi o rozdzielczość i odwzorowanie detali, to nie jest źle. Nie ma może fajerwerków, ale mając na uwadze klasę sprzętu i typ konstrukcji, nie ma też żadnych powodów do narzekań.
Wysokie tony są podbite chyba najmocniej ze wszystkich, a już na pewno po aktywacji ANC. Mogłoby to skutkować jaskrawym, agresywnym dźwiękiem, który męczy po krótkim odsłuchu. Na szczęście udało się tego uniknąć. Wysokie tony są nieco wygładzone, ale nadal wybrzmiewają naturalnie.
Jak to często bywa w przypadku słuchawek dokanałowych, scena jest dość wąska większość dźwięków wybrzmiewa albo w naszej głowie albo tuż koło uszu. Poszczególne źródła pozorne ulokowane są poprawnie, choć ich precyzyjna lokalizacja może chwilami sprawiać pewne trudności. Nie mam natomiast żadnych zastrzeżeń co do separacji.
Głośność maksymalna jak na słuchawki TWS jest bardzo wysoka. Już 2/3 skali głośności to w moim przypadku nieco zbyt dużo do komfortowego słuchania, a że na pokładzie mamy ANC, to w zasadzie nie ma powodu, by tak mocno je rozkręcać. Dynamika jest natomiast przeciętna, ale w przypadku jest to zrozumiałe i do pewnego stopnia wybaczalne.
Mikrofon
Mikrofon to pięta achillesowa większości słuchawek TWS. Jako że ich konstrukcja wymusza znaczną odległość od ust, zbierają one dźwięk cicho, słabo odfiltrowują otoczenie, a i często dodają od siebie sporo zniekształceń. Tym większe brawa dla inżynierów Jabry, bo model Elite 85t wypada pod tym względem rewelacyjnie. Podczas rozmów rejestrowany głos jest czysty i wyraźny, nawet podczas rozmów w hałaśliwym otoczeniu. Nie jest to może jakość studyjna, ale na pewno wyższa niż w przypadku wielu konstrukcji konkurencyjnych.
Akumulator i czas pracy
Producent nie chwali się pojemnością akumulatora w słuchawkach Jabra Elite 85t, ale oferuje bardzo precyzyjne deklaracje na temat czasu ich działania. Według nich słuchawki mają wytrzymywać 5,5 h słuchania muzyki z aktywnym ANC oraz 25 h po uwzględnieniu etui ładującego. Bez ANC wartości te mają wzrastać odpowiednio do 7 i 31 h.
Według naszych obserwacji wartości te pokrywają się z rzeczywistością. Podczas słuchania muzyki z włączonym ANC czas pracy mieścił się w przedziale 5-5,5 h.
Słuchawki, a raczej etui, naładować można zarówno za pomocą przewodu USB-C, jak i bezprzewodowej ładowarki w standardzie Qi.
Podsumowanie
Nie mam zamiaru się z tym w żadne sposób czaić – Jabra Elite 85t to aktualnie moje ulubione słuchawki TWS spośród wszystkich, których miałem okazję używać. Producentowi udało się stworzyć urządzenie, którego siła tkwi może nie tyle w tym, jak gra – choć tu też nie można mu niczego zarzucić – ale przede wszystkim w tym, jak dobrze się z niego korzysta.
No ale po kolei, co tak bardzo przypadło mi do gustu w Jabrach? Kilka rzeczy. Przede wszystkim są szalenie wygodne, dzięki czemu nie problemu, by korzystać z nich nawet po kilka godzin naraz. Do tego oferują jeden z najlepszych systemów ANC na rynku, długi czas pracy na jednym ładowaniu i rewelacyjny mikrofon. A to tylko te najważniejsze zalety, bo kompletna lista jest znacznie dłuższa.
Zdecydowanie krótsza jest z kolei liczba wad, bo tych jest raptem kilka i są one raczej mniejszego kalibru. Najpoważniejszym zarzutem, który można skierować pod adresem testowanego modelu, jest wąski zakres wspieranych kodeków. Oprócz tego wskazać można jeszcze kilka drobiazgów, takich jak m.in. brak siateczki chroniącej dostęp do komory przetwornika czy sporadyczne „pykanie” membrany. Ogólnie rzecz biorąc nie ma tu nic, co psułoby wrażenie z obcowania ze sprzętem, aczkolwiek w kontekście omawianego segmentu cenowego bez wątpienia są to pewne potknięcia.
Pewnie łatwo się tego domyślić, ale testowane słuchawki otrzymują moją szczerą rekomendację i to mimo wygórowanej ceny. Tak, 899 zł za słuchawki TWS to nie jest mało, ale jeśli któreś są tej kwoty warte, to bez wątpienia wskazałbym Jabra Elite 85t – jeśli za nic innego, to za samą wygodę i fenomenalną redukcję szumów.
OCENA: 9/10
Wady:
- Bardzo wygodne, nawet podczas dłuższych sesji
- Rewelacyjny system ANC
- Długi czas pracy na baterii
- Bardzo dobry mikrofon
- Wygodna obsługa z wykorzystaniem fizycznych przycisków
- Opcja bezprzewodowego ładowania
- Wysoka jakość wykonania
- Wysoka jakość dźwięku
- Dopracowana i funkcjonalna aplikacja
Zalety:
- Wąski zakres obsługiwanych kodeków
- Tulejki niezabezpieczone siateczką
- Sporadyczny efekt "driver flex"