DAJ CYNK

Motorola Defy – powrót wzmocnionego telefonu do zadań specjalnych. Czy udany?

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Motorola Defy tył obudowyWygląd i konstrukcja

Na rynku pancernych telefonów dominują chińskie „czołgi”, które na pewno sprawdzą się na budowie czy w warsztacie, ale dla większości użytkowników będą zbyt ciężkie i toporne. Motorola poszła własną ścieżką – telefon jest wzmocniony, spełnia normę IP68, czyli zapewnia odporność na wnikanie pyłu (całkowitą) i wody (w zanurzeniach na głębokość 1,5 m na 35 minut). Do tego producent obiecuje, że jego nowy telefon wytrzyma upadki na stal z wysokości do 1,8 m. O jego dzielności mają też świadczyć wojskowe testy MIL-STD-810H, gwarantujące m.in. odporność na ekstremalne temperatury, mgłę solną, wibracje, wysokie ciśnienie, naprężenia itd. 

Takie parametry wytrzymałościowe to niemal standard w klasie sprzętu rugged (chociaż coraz częściej stosuje się normę IP69K, bardziej wyśrubowaną). Motorola Defy odróżnia się jednak wzornictwem i konstrukcją. Telefon jest oczywiście cięższy (232 g) i większy (169,8 x 78,2 x 10,9 mm) niż typowa Motorola z serii Moto G, ale nie będzie przesady, gdy nazwiemy ten model lekkim i zgrabnym. Trochę przypomina to nowsze modele Cat, jak S42 czy S52, gdzie również producentowi udało się połączyć stosunkowo niewielką obudowę z wytrzymałością. Motorola Defy jest jednak unikatowa – nie jest więc kopią Catów ani żadnych innych telefonów rugged.

Motorola Defy aparat i czytnik

Obudowa Motoroli Defy wykonana jest z gumowanego tworzywa o matowym wykończeniu – sprawia to, że telefon dobrze leży w dłoni, nie wyślizgnie się, zapewnia też podstawową odporność na upadki. Nie ma tu wystających elementów na rogach (czyli tzw. bumperów), rant wokół ekranu też jest stosunkowo niewielki (około 0,5 mm), ale i tak robi świetne wrażenie. Ekran pokryty jest szkłem Gorilla Glass Victus o grubości 0,7 mm, czyli najbardziej wytrzymałym, jakie powstało dla smartfonów. To daje bardzo duże poczucie bezpieczeństwa, że ekran się nie potłucze po upadku – i dlatego też nie ma tak dużej potrzeby stosowania dużego obramowania. 

Ciekawym elementem wykończenia jest skośny wzorek na pleckach telefonu – wyżłobienia zapewniają lepsze trzymanie, a jednocześnie nadają urządzeniu bardziej sportowy, a może nawet plażowy charakter. Ma to jednak też swoją wadę – łatwiej zbierają się tam zabrudzenia, na przykład osadza błoto po terenowych przejściach, ale bez problemu można telefon umyć w bieżącej wodzie pod kranem, używając do tego mydła.

Motorola Defy tył obudowy na piasku

Pośrodku, w górnej części pod aparatem widnieje logo Motoroli, tradycyjnie już kryjące czytnik linii papilarnych. Sensor działa bez zarzutu, szybko i sprawnie odblokowując ekran. 

Motorola Defy prawy bok

Na prawym boku obudowy znalazły się aż trzy klawisze – zasilanie, regulacja głośności oraz programowalny przycisk, który można wykorzystać na przykład do obsługi funkcji push-to-talk. W tym przypadku trzeba doinstalować jakąś aplikację do PTT, a producent poleca Mototalk. Niestety, nie udało mi się w pełni skonfigurować tego przycisku do najpopularniejszej aplikacji tego typu – Zello. Można oczywiście ją uruchomić tym klawiszem, ale najwyraźniej nie da się korzystać z opcji „naciśnij i mów”. Poza tym jednak klawisz spisuje się bez zarzutu, rozpoznaje dwa rodzaje akcji – przyciśniecie i przytrzymanie – można więc też do niego przypisać np. latarkę.

Motorola Defy lewy bok

Na górnej części obudowy znajduje się odporne na zalania wyjście audio jack 3,5 mm oraz dodatkowy mikrofon. Na lewej – tylko szufladka karty SIM, otwierana standardowym kluczykiem. Z kolei na dole umieszczony został wodoszczelny port USB bez zaślepki oraz głośnik.

Motorola Defy

Motorola Defy

W rogu zaś, z lewej strony, dostrzeżemy bardzo fajny dodatek – zaczep na smycz, do którego można przymocować ten specjalny pasek z zestawu. Przydatna rzecz.

Motorola Defy

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne