Redmagic 8S Pro jako telefon dla graczy ma zestaw wielu przydatnych opcji gamingowych. Użytkownik może wchodzić do trybu gier, korzystając z czerwonego przełącznika na boku. Można tam umieścić wszystkie gry, by nie było ich na głównym pulpicie czy w menu. To bardzo wygodne, lubię to, bo wyraźnie oddziela czas rozrywki od codziennych obowiązków.
Przełączenie się do trybu gier daje też dostęp do szeregu dodatkowych ustawień istotnych z punktu widzenia rozgrywki. Użytkownik może wybrać opcje sieci, ekranu, reakcji na dotyk czy wybrać kolor dla oświetlenia LED na tle odbudowy.
Jak w poprzednich modelach, w trybie gier można też skorzystać z wyboru wtyczek. Można je przejrzeć w panelu Super Base, a później włączyć w tych grach, gdzie są potrzebne. Są to np. dodatkowy celownik, wibracje 4D, które w zależności od akcji dodają dodatkowe wrażenia haptyczne czy equalizer poprawiający dźwięk.
W grach bardzo przydają się magnetyczne spusty, które można łatwo aktywować w każdej grze z osobna. Konfiguracja polega na przeciągnięciu ikonek L i R na odpowiednie przyciski ekranowe (np. uderzenie, strzał itd.), co znacząco uprzyjemnia rozgrywkę i aż się nie chce wracać do przycisków ekranowych.
Producent zadbał też o solidne wsparcie dla zewnętrznych peryferiów. Moduł Gravity X ułatwia konfigurację dodatkowych akcesoriów jak gamepad, klawiatura czy myszka. Są tam też ustawienia pozwalające podłączyć się do dużego ekranu, np. telewizora, o czym wspominałem wcześniej. W sumie, korzystając z tych wszystkich opcji, można w teorii zamienić Redmagic 8S Pro w mini konsolkę do gier, która na co dzień będzie noszona w kieszeni, a wieczorem pozwoli na rozgrywkę stacjonarną.
Redmagic 8S Pro na pewno jest w stanie spełnić oczekiwania najbardziej wymagających graczy mobilnych, bo zestaw dostępnych funkcji to chyba maksimum tego, czego realnie można oczekiwać w telefonie. Jeżeli jeszcze producent naprawi połączenie z telewizorem, to z punktu widzenia graczy smartfon może okazać się znacznie lepszym wyborem niż np. seria Asus ROG Phone.
Źródło zdjęć: Telepolis.pl
Źródło tekstu: Telepolis.pl