Samsung Galaxy S21 Ultra 5G to świetnie wykonany smartfon z atrakcyjnym wyglądem, który psuje nieco mocno wystająca „wyspa” fotograficzna. Jak przystało na flagowy produkt, Samsung zadbał o użycie najlepszych materiałów, ze szkłem Corning Gorilla Glass Victus z obu stron na czele. Całość jest odporna na działanie wody i pyłów, zgodnie z normą IP68. Szkoda, że nie jest odporna także na brudzenie się.
Doskonały wyświetlacz Dynamic AMOLED został jeszcze bardziej ulepszony, dzięki czemu jest jaśniejszy niż w poprzedniku oraz odświeża obraz z częstotliwością 120 Hz także przy natywnej rozdzielczości QuadHD+. Jednak najważniejszą nowością jest możliwość obsługiwania go za pomocą rysika S Pen. Szkoda tylko, że trzeba go zakupić oddzielnie i nie można go schować wewnątrz obudowy, jak w modelach z serii Galaxy Note. Nie można też pominąć nowego podekranowego czytnika linii papilarnych, który w końcu działa tak, jak powinien – szybko i poprawnie.
Zalet jest w tym smartfonie znacznie więcej. Nie można na przykład obojętnie przejść obok wszechstronnego zestawu fotograficznego z zoomem optycznym 10x oraz możliwością, w końcu, wykonania wysokiej jakości zdjęć z bardzo małej odległości, rzędu 2 cm. Nie ma tu specjalnego aparatu makro, a takie zdjęcia da się zrobić głównym aparatem oraz ultraszerokokątnym. Do tego otrzymujemy bardzo dobre głośniki stereo, komplet obsługiwanych standardów łączności oraz wydajny akumulator. Całość pracuje pod kontrolą Androida 11 ze świetnym interfejsem One UI w wersji 3.1.
Galaxy S21 Ultra jest też bardzo wydajny, co zawdzięcza układowi Exynos 2100, wykonanemu w technologii 5 nm, a także 12 GB RAM-u (jest też wariant z 16 GB RAM-u) i szybkiej pamięci masowej UFS 3.1. Niestety, o ile w benchmarkach procesor Exynosa 2100 wypada rewelacyjnie, o tyle układ graficzny ustępuje w niektórych testach grafice w starszym Snapdragonie 865+, napędzającym smartfon Galaxy Z Fold2. Galaxy S21 Ultra to również rekordzista pod względem osiąganej temperatury obudowy przy dużym obciążeniu.
Warto też pamiętać, że nie rozszerzymy tu pamięci masowej o karty pamięci (brak slotu), a do ceny 5999 zł trzeba doliczyć koszt zakupu ładowarki i słuchawek, o ile ich nie mamy.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak