Sonos Ray jest soundbarem bardzo prostym. W całości wykonany jest z dobrej jakości plastiku, a na froncie znajduje się również plastikowy grill z niewielkim logo producenta. Boki urządzenia są zaokrąglone, dzięki czemu urządzenie jest zgrabne i miłe dla oka. Z pewnością jest to gadżet, który może się podobać, a prosty design ułatwia zgranie z dowolnym wnętrzem. Gabaryty soundbara są niewielkie. Sonos Ray ma 55,9 cm długości, więc powinien mieścić się nawet na niewielkich stolikach RTV. To jedna z jego niezaprzeczalnych zalet.
Z tyłu znajdują się zaledwie trzy złącza: optyczne, Ethernet oraz zasilania. Już o tym wspominałem przy specyfikacji, ale nie uświadczymy tutaj portu HDMI Arc. Dla wielu osób będzie to duża wada. Jeszcze gorzej robi się w momencie, w którym zdamy sobie sprawę, że producent nie pokusił się nawet o moduł Bluetooth. Łączność bezprzewodowa odbywa się poprzez WiFi lub AirPlay 2. Obok trzech wspomnianych złączy znajduje się przycisk funkcyjny, który służy do instalacji i resetowania.
Wnętrze to z kolei cztery głośniki: dwie wysokotonowe kopułki oraz średniotonowe przetworniki, które umieszczone są centralnie. Pewnego rodzaju innowacją są podwójne tuby oraz tunele w kształcie litery „U”. Ma to poprawiać dźwięk, a przede wszystkim wzmacniać basy. Warto wspomnieć też o dwóch wersjach kolorystycznych – białej oraz czarnej, a także możliwości powieszenia na ścianie, o ile dokupicie specjalny uchwyt Sonosa w cenie aż 250 zł. Trochę dużo, jak za kawałek metalu.
Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)