Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)


Sony MDR-MV1 to nowe wysokiej klasy słuchawki studyjne legendarnej japońskiej marki. Czy warto po nie sięgnąć, nawet jeśli nie pracujecie na co dzień przy obróbce dźwięku? Sprawdzamy!

Arkadiusz Bała (ArecaS)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)

Sony MDR-MV1 to nowe otwarte słuchawki wokółuszne przeznaczone do zastosowań studyjnych. Choć szerszemu gronu odbiorców japońska marka kojarzy się dziś zapewne przede wszystkim z popularnymi zestawami bezprzewodowymi, w ofercie producenta znajdziemy też szeroką gamę produktów do zastosowań profesjonalnych. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Testowany dziś model jest jednak wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze, Sony dawno nie zafundowało nam w tym segmencie nowych słuchawek. Po drugie, producent wydaje się mieć do otwartych konstrukcji podobny stosunek, jak hrabia Drakula do czosnku. Z perspektywy entuzjasty audio Sony MDR-MV1 są więc modelem, obok którego trudno przejść obojętnie – nawet jeśli ich cena to zawrotne 2100 zł.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)

Co w zestawie?

A co dostajemy w zamian za tę kwotę? Niewiele. Zestaw handlowy jest wyjątkowo skromny i oprócz samych słuchawek obejmuje wyłącznie 2,5-metrowy przewód zakończony złączem jack 6,3 mm, przejściówkę na jack 3,5 mm oraz instrukcję. W teorii więcej nie potrzeba, szczególnie że to słuchawki profesjonalne. Mimo to w tej cenie miło byłoby dostać chociażby dodatkowy krótszy kabel, proste etui transportowe czy wymienne pady.

Utylitaryzm w cenie

Sony MDR-MV1 mogą się podobać. Mamy tu do czynienia z minimalistyczną, bardzo uniwersalną estetyką z subtelną nutą stylu retro.

Mamy tu do czynienia z konstrukcją wokółuszną, jednak całość sprawia bardzo kompaktowe wrażenie. Dotyczy to szczególnie muszli. Te mają kształt spłaszczonej elipsy, a że od zewnętrznej strony są płaskie, nie odstają nadmiernie po założeniu na uszy. Uwagę przykuwają jednak przede wszystkim liczne otwory i nacięcia, zapewniające dostęp powietrza do komory przetwornika. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z konstrukcją otwartą.

Nie doszukamy się natomiast żadnych dodatkowych zdobień, jeśli nie liczyć umieszczonego centralnie logo producenta.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)


Standardowe pady dołączone do zestawu są zamszowe, głębokie i bardzo miękkie. Co ważne, są też wymienne, także nie musimy się nadmiernie przejmować ich ewentualnym zużyciem – w razie czego wystarczy dokupić zamienniki.

Muszle do pałąka przymocowane zostały za pomocą klasycznych „widełek”. Ich konstrukcja wydaje się solidna, także nie mam większych obaw co do wytrzymałości tego rozwiązania. Co ważne, muszle możemy obrócić o nieco ponad 90°, dzięki czemu można m.in. nie będą uwierały po zrzuceniu na szyję.

Pałąk słuchawek wykonano z aluminium, w związku z czym jest elastyczny i wytrzymały. Wykończony został obiciem z ekoskóry, a od spodu dodatkową warstwą gąbki. Obicia nie wymienimy tak łatwo jak w niektórych konkurencyjnych słuchawkach studyjnych (np. ze stajni Beyerdynamic), jednak całość sprawia solidne wrażenie. Sporym plusem są czytelne oznaczenia – zarówno lewej i prawej słuchawki, jak i stopnia rozsunięcia pałąka.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)

Dołączony do zestawu przewód ma ok. 2,5 m. Powleczony został tworzywem o lekko chropowatej teksturze, jest elastyczny i nie ma efektu pamięci. Niestety do zastosowań domowych pewną niedogodnością może się okazać zastosowana wtyczka jack 6,3 mm, wymuszająca stosowanie dołączonego adaptera. Na całe szczęście przewód jest wymienny. Co więcej, po stronie słuchawek Sony stosuje klasyczne złącze 3,5 mm, także znalezienie alternatywy nie powinno być dużym problemem.

Sony MDR-MV1 to słuchawki wykonane niemal w całości z aluminium. Mimo to producentowi udało się zachować bardzo niską masę rzędu ok. 223 g.

Najwygodniejsze słuchawki świata?

Komfort to bez dwóch zdań najmocniejsza strona Sony MDR-MV1. Wspomniałem już, że słuchawki są bardzo lekkie. W połączeniu z optymalnie dobraną siłą docisku (leżą na głowie stabilnie, ale bez efektu imadła) sprawia to, że można w nich siedzieć godzinami bez najmniejszych oznak dyskomfortu.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)

Dzięki szerokiemu zakresowi regulacji długości pałąka oraz obrotowym muszlom bez problemu dopasowują się do każdego kształtu głowy. Nausznice są z kolei pojemne i nie uwierają, nawet jeśli nosimy okulary.

Jedynym problemem może okazać się temperatura. Choć Sony MDR-MV1 są słuchawkami otwartymi, podczas dłuższych sesji uszy potrafią się w nich zagrzać.

Jak to gra?

Sony MDR-MV1 wyposażone zostały w przetworniki dynamiczne o średnicy 40 mm oraz impedancji rzędu 24 omów (a więc bardzo niskiej, zwłaszcza jak na standardy sprzętu studyjnego). Co robi wrażenie, to deklarowane pasmo przenoszenia rzędu 5 Hz – 80 kHz. Ale oczywiście papier przyjmie wszystko, a jak to gra w praktyce?

Na potrzeby testów słuchawki Sony MDR-MV1 grały w parze z kilkoma różnymi źródłami: xDuoo XD-10, xDuoo Link 2 Bal Max oraz MacBookiem Air 2022. Punkt odniesienia stanowiły Beyerdynamic DT990 Pro. Playlistę z wyborem utworów znajdziecie TUTAJ.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)


Charakter słuchawek opisałbym jako neutralny. W okolicy wyższego basu oraz średnicy można co prawda doszukać się nuty dodatkowego ciepła, ale w dalszym ciągu mamy tu do czynienia ze sprzętem faworyzującym wierność przekazu i odwzorowanie detali ponad muzykalnością oraz tanim efekciarstwem.

Niskie tony w pierwszej chwili mogą się wydać bardzo subtelne, wręcz nieco anemiczne. Jest to jednak wyłącznie złudzenie. Faktycznie ilościowo jest ich niewiele i trzymają się raczej w tle, czyli tam, gdzie jest ich miejsce. Mówiąc krótko, zachowują się z grubsza tak, jak można by tego oczekiwać od basów w słuchawkach otwartych.

Ale nawet jeśli nie ma ich dużo, tutejsze niskie tony z nawiązką nadrabiają to swoją jakością. Przede wszystkim charakteryzują się doskonałym zejściem. Subbasy są wyraźnie słyszalne i to już od deklarowanych przez producenta 20 Hz. To zresztą na nich w obrębie tej części pasma wydaje się być położony główny nacisk. Wyższe rejestry liniowo przechodzą w średnicę, nie gubiąc przy tym kontroli.

Co warto podkreślić, basy nie mają konturowego charakteru, tak jak mogłoby to sugerować ich studyjne przeznaczenie. Zamiast tego charakteryzują się dużą masą, wyraźną fakturą i bardzo dobrym zróżnicowaniem. Nie są może szczególnie szybkie, ale dzięki temu sprawiają wrażenie miękkich i dzięki temu przyjemniejszych w odbiorze.

Kiedy myślę o tutejszej średnicy, pierwsze słowa, które przychodzą mi do głowy, to „bezpośrednia” i „gęsta”. Dzieje się tu naprawdę dużo, a instrumenty oraz wokaliści sprawiają wrażenie ustawionych tuż obok słuchacza. Potencjalnie takie połączenie mogłoby poskutkować męczącą sieczką, ale nie tutaj. Jako że Sony MDR-MV1 charakteryzują się bardzo wysoką rozdzielczością – szczególnie w obrębie średnicy – w całym tym mętliku bez problemu można wyłuskać pojedyncze dźwięki i drobne niuanse, które potencjalnie mogłyby zginąć w przekazie.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)

Jednocześnie nie jesteśmy tymi wszystkimi informacjami bombardowani. Średnica w wydaniu Sony MDR-MV1 jest bardzo spójna. Można powiedzieć, że czysta analityczność ustępuje tu miejsca intymności, na czym zyskują przede wszystkim wokale. Te brzmią bardzo naturalnie, bez żadnego wychłodzenia i nadmiernej tendencji do sybilizacji – o ile oczywiście w taki sposób zostały zarejestrowane na nagraniu.

Jeśli chodzi o wysokie tony, te w pierwszej chwili wydały mi się bardzo agresywne i męczące. Wrażenie to na całe szczęście stosunkowo szybko ustąpiło, co nie zmienia faktu, że w górnych rejestrach Sony MDR-MV1 dzieje się naprawdę dużo – na całe szczęście dużo dobrego.

Wysokie tony są rozciągnięte i w większości wybrzmiewają naturalnie. Zależnie od doboru źródła mogą mieć nieco metaliczny charakter, jednak nie uważam, by był to poważny problem. Imponuje natomiast wysoka rozdzielczość sopranów. Słuchawki radzą sobie nawet z tymi utworami, gdzie wysokie tony zostały nadmiernie podbite na etapie masteringu (np. Fleetwod Mac „Dreams”). Co by nie mówić, robi to wrażenie.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)

Trzeba natomiast podkreślić, że Sony MDR-MV1 to w dalszym ciągu słuchawki studyjne. Jakość dźwięku jest mocno uzależniona od materiału źródłowego. Dobrze zrealizowane nagrania będą stanowiły ucztę dla uszu. Te nieco gorsze… cóż, powiedzmy, że testowany model bynajmniej nie próbuje tuszować żadnych niedociągnięć.

Jeśli chodzi o scenę, ta jest wąska, ale za to bardzo spójna i realistyczna. Bez problemu można prześledzić pojedyncze głosy, nawet w ramach chóru lub orkiestry, oraz wskazać lokalizację poszczególnych źródeł pozornych. Sony MDR-MV1 powinny także dobrze sprawdzić się jako słuchawki do gier, choć zdecydowanie nie jest to ich docelowe zastosowanie.

Dobór źródła

Sony MDR-MV1 nie są szczególnie wybredne co do źródła, przynajmniej w kontekście mocy. Bez problemu zagrają zarówno z dziurki w laptopie, jak i ze smartfona (o ile jakimś cudem macie jeszcze smartfona z dziurką). W takiej sytuacji będą brzmiały dobrze, ale oczywiście nie na maksimum swoich możliwości.

Jak przystało na słuchawki w tej cenie, testowany model dobrze skaluje się wraz z jakością źródła. Jest także podatny na jego charakter. Osobiście proponuję parować Sony MDR-MV1 z nieco cieplejszymi odtwarzaczami/DAC-ami. Prywatnie najbardziej spodobało mi się połączenie z xDuoo Link 2 Bal Max, dzięki któremu średni bas nabrał nieco energii, a wspomniany wcześniej metaliczny charakter sopranów został utrzymany w ryzach.

Sony MDR-MV1 – słuchawki marzeń nie tylko do studia (test)


Podsumowanie

Sony MDR-MV1 to rewelacyjne słuchawki, które docenią domorośli fani doskonałego dźwięku. Choć typowo studyjny charakter być może nie każdemu przypadnie do gustu, jednak technikalia, w tym przede wszystkim odwzorowanie wirtualnej sceny oraz rozdzielczość średnicy, stoją na bardzo wysokim poziomie. Jeśli jednak miałbym wskazać na główny atut testowanego modelu, byłby to niesamowity komfort noszenia. Sony MDR-MV1 to prawdopodobnie najwygodniejsze słuchawki, jakie miałem na głowie, a uwierzcie – trochę tego było.

Niestety łyżką dziegciu może się okazać cena testowanego modelu, która startuje od ok. 2100 zł. To kwota wysoka, nawet jak na standardy segmentu studyjnego i Hi-Fi. Z pewnością byłaby ona dużo łatwiejsza do przełknięcia, gdyby nie absolutnie spartański zestaw sprzedażowy. Ale nawet taka niewielka skaza nie zmienia faktu, że Sony MDR-MV1 to naprawdę doskonałe słuchawki dla wymagających użytkowników.

Ocena końcowa: 8/10

Plusy:

  • Bardzo wysoki komfort noszenia
  • Doskonała jakość wykonania
  • Bardzo rozdzielczy dźwięk, szczególnie w obrębie średnicy i wysokich tonów
  • Bardzo dobre zejście basów
  • Bardzo dobre odwzorowanie sceny
  • Wymienny przewód
  • Atrakcyjna stylistyka
  • Niskie wymagania co do mocy źródła

Minusy:

  • Wysoka cena
  • Ubogi zestaw akcesoriów w zestawie
  • Mało wyrozumiałe wobec słabszych realizacji

Słuchawki do testów udostępniła firma Sony.