Microsoft Surface Laptop 4: Intel czy AMD? Bo że warto, to wiadomo
Surface Laptop 4 jest niepowtarzalny. To nie tylko doskonały laptop dla biznesu, to też wzór do naśladowania dla innych. To tak Microsoft wyobraża sobie 13,5-calowe laptopy z systemem Windows 10, a niebawem już z Windows 11. Testuję tym razem nie jeden, ale dwa modele. Różnią się procesorem… i ceną.

Pierwsze wrażenie – Microsoft nie ściąga MacBooka Air
Surface Laptop 4 to komputer o charakterze biznesowo-mobilnym, ale w przeciwieństwie do wielu konkurentów, wcale nie wygląda jak zrzynka z najbardziej rozpoznawalnego modelu w tej klasie – MacBooka Air. Surface Laptop 4 jest bardziej kanciasty, jakby był projektowany z wielokątami na myśli albo nawiązywał do architektury. Zresztą Microsoft konsekwentnie trzyma się tej bryły od początku istnienia Surface Laptop, zmieniając tylko wnętrze konstrukcji. Laptop Microsoftu jest minimalnie większy niż konkurent spod znaku jabłka – jego wymiary (model 13,5-calowy) 308 × 223 × 14,5 mm przy wadze 1,265 g. Surface Laptop 4 ma obudowę aluminiową, jest dostępny w Polsce w dwóch kolorach (w USA są 4). Do mnie trafiły dwa egzemplarze w klasycznej platynie. Logo Microsoftu na klapie jest wypolerowane „na lustro” i całość sprawia bardzo dobre wrażenie. Do jakości wykonania nie mam żadnych uwag – jest perfekcyjnie.
Magia zaczyna się już po otwarciu laptopa, bo nie tylko można pracować na wzorcowym Windowsie 10 (z możliwością darmowej aktualizacji do WIndowsa 11, a jakże!), ale tez pisać na jednej z fajniejszych klawiatur, jakie widziałam w laptopach. Surface Laptop 4 ma doskonałe, sprawdzone klawisze wyspowe z przyjemnym skokiem, otoczone Alcantarą. To niesamowity w dotyku materiał, którego nie sposób zabrudzić. Jeśli nie wiesz, jak sobie go wyobrażać, pomyśl o welurze powleczonym silikonem. Materiał ten nie przyjmuje wody, a wszelkie brudy z nadgarstków i dłoni można zetrzeć wilgotną szmatką. Uwielbiam! Alcantara jest obecna w wersjach „Platinum” i niedostępnej w Polsce „Ice Blue”. Podświetlenie klawiszy ma 3 stopnie intensywności, na plus zaliczam też to, że są ciche, a ich dźwięk przyjemnie niski.



Surface Laptop 4 wyróżnia się też ekranem o proporcjach 3:2, preferowanych przez wiele osób do prac z arkuszem kalkulacyjnym czy tekstem, bo więcej treści można zmieścić w pionie. Ekran ma warstwę dotykową i niestety lustrzane wykończenie. Jego powłoka nie jest tak irytująca, jak w niektórych tańszych laptopach, przy których strach zapalić światło. Niemniej mogło być trochę lepiej. Rekompensuje to częściowo możliwość używania palców i rysika Surface Pen.
Warto jeszcze wiedzieć, że Microsoft używa zasilaczy z nietypowym złączem, ale Surface Laptop 4 można ładować też ładowarką USB-C o odpowiedniej mocy (najlepiej 60 W lub więcej). Na bokach znajduje się gniazdo USB-C, USB-A, słuchawkowe i podłużne gniazdo Surface Connect, służące do ładowania dedykowanym zasilaczem. Ten zasilacz ma też gniazdko USB-A, z którego można podładować telefon – mała rzecz, a zawsze cieszy.
Wyzwanie testowe jest niewąskie. Mam dwa identyczne modele z ekranami 13,5 cala, w platynowych obudowach, oba z 8 GB RAM-u. W jednym z nich znajduje się czip niebieskich, w drugim czerwonych. Pierwszy kosztuje 6499 zł, drugi 4999 zł. Który wybrać?
Surface Laptop 4 w wersji z Intelem nie kryje niespodzianek. Znalazł się tu procesor Intel Core i5-1135G7 11. generacji. To jednostka z 4 rdzeniami, obsługująca 8 wątków. Towarzyszy jej zintegrowana grafika Intel Iris Xe z 4 GB pamięci do dyspozycji. Ten model ma 8 GB RAM-u i 512 GB miejsca na dane na dysku SSD.
Surface Laptop z AMD jest bardziej tajemniczy. Znajduje się tu jednostka AMD Ryzen 5 4680U Microsoft Surface Edition w architekturze Renoir, co sugeruje, że Microsoft wprowadził tu jakieś zmiany, specjalnie dla swoich potrzeb. Procesor ma 6 rdzeni i obsługuje 12 wątków. Ten model również ma 8 GB RAM-u, z czego układ Radeon Vega E3 może wykorzystać tylko 512 MB vRAM-u. Nie ma możliwości zmiany w narzędziach AMD jak Ryzen Master. Na dane mamy 256 GB.
Przy prostych zadaniach nie odczułam różnicy w wydajności, jednak przy obróbce multimediów Intel wygrał. Nie znaczy to, że Ryzen 5 nie ma swoich zalet – po prostu nie jest to moc obliczeniowa karty graficznej. Oba laptopy zaktualizowałam do Windowsa 10 Build 19042, syntetyczne testy wypadły następująco:
Benchmark | AMD Ryzen 5 4680U MSE | Intel Core i5-1135G7 |
---|---|---|
PCMark 10 | 4505 | 4177 |
3DMark Time Spy 1.2 | 982 | 1501 |
3DMark Night Raid 1.1 | 10698 | 15268 |
3DMark Sky Diver | 8404 | 12770 |
Cinebench R23 | multi: 4439 single: 1132 |
multi: 4718 single: 1282 |
Unigine Superposition 1.1 1080p medium |
1692 | 2630 |
Novabench 4.0.9 | 2382 | 2050 |
Dorzucę jeszcze kilka obserwacji. Po pierwsze, 3DMark ostrzegał, że coś może pójść nie tak ze względu na małą ilość vRAM-u na modelu z Ryzenem 5, ale mimo tego, testy przeszły bez problemu. PCMark zaś wykazał, gdzie leży siła Ryzena. Tańszy model niezbyt nadaje się do pracy z multimediami, ale w teście Essentials wypadł nawet lepiej, niż ten z Intelem. Spokojnie, na obu można w coś pograć. Moje testy zbiegły się w czasie z rozdawaniem gry Frostpunk przez Epic, co było doskonałą okazją, by sprawdzić ich możliwości. Na obu Frostpunk działa płynnie na ustawieniach średnich w 60 Hz. Na Intelu można spokojnie podnieść większość z nich i uzyskać lepsze efekty wizualne bez straty płynności. Na Ryzenie pole do popisu jest mniejsze.
Laptopy Microsoftu mają oczywiście dyski SSD, które można wymieniać bez obaw. Od pierwszej wersji udało się znacznie poprawić możliwość rozkładania obudowy i nie ma już ryzyka, że śliczna, alcantarowa powierzchnia wokół klawiatury zostanie naruszona. Poniżej wyniki testu dysku w modelu z procesorem Intela:
Wyniki modelu na Ryzenie są minimalnie niższe w testach sekwencyjnych i wyższe w testach losowych, choć są to dyski Samsunga z tej samej serii. Podczas pracy na żadnym z modeli dysk nie stanowił „wąskiego gardła”. Zgodnie z założeniami Microsoftu, system wstaje błyskawicznie i natychmiast jest gotów do pracy. Jak długo można pracować? To także zależy od procesora.
Do pewnego momentu nie umiem odróżnić, który z laptopów ma procesor Intela, a który AMD. Przychodzi jednak taka chwila, gdy rozkręcają się wentylatorki i wtedy rozpoznaję je bezbłędnie. Ten z Intelem jest głośniejszy i „gwiżdże”, wyraźnie słychać też, że dwa wentylatory rozkręcają się w różnym tempie. Surface Laptop 4 z i5 będzie generował nawet 54 dBA podczas grania we Frostpunk. Temperatura obudowy może dochodzić do 47°C na dole. Nie radzę trzymać go na kolanach podczas grania. Na górze, blisko klawisza PgUp, temperatura sięga maksymalnie 44°C.
Surface Laptop 4 z Ryzenem 5 ma tu przewagę. Jego chłodzenie jest mniej nieprzyjemne i zauważalnie cichsze – do 46 dBA. To wciąż uciążliwe, ale mniej świdruje uszy. Obudowa podczas grania również będzie chłodniejsza. Temperatura raczej nie przekroczy 45°C na dole. Najcieplejszy punkt na górze znajduje się przy klawiszach Home i End i tam zanotowałam 41°C. Obu w ogóle nie słychać przy prostych zadaniach, w tym przy oglądaniu filmów.
Warto zwrócić uwagę na wyloty powietrza w tym modelu. Są skrzętnie ukryte przed wzrokiem użytkownika. Chłodzenie nie dmucha jednak w kierunku zawiasu części z ekranem, ale kulturalnie w stół. Dlatego lepiej nie zostawiać laptopów na miękkich powierzchniach, zwłaszcza gdy mają być obciążone.
W zestawie znajduje się 65-watowy, niewielki zasilacz. Czas ładowania laptopów od zera do pełna to ponad 1,5 godziny, przy czym im bliżej końca, tym wolniej przybywa procentów na wskaźniku. Do połowy można go naładować w jakieś pół godziny, a w godzinę będzie miał już 80%. Ostatnie 15-20 minut to ostatnie 3% akumulatora.
A jak jest w drugą stronę? Microsoft podaje czasy pracy rzędu 17 godzin dla wersji z i5 i 19 dla wersji z układem AMD. To czasy osiągalne, ale zupełnie nierealistyczne. Myślę, że nie po to kupuje się mobilnego laptopa za 5 czy 6 tysięcy złotych, by oglądać na nim film offline z przygaszoną matrycą :-). Jak jest realnie? Przede wszystkim w dzień często musiałam ustawić maksymalną jasność ekranu, by dobrze na nim widzieć obraz. Laptopy były u mnie w czerwcu i lipcu, w tym w najkrótszy dzień roku. To nie są łatwe warunki testowe.
W takich warunkach zrobiłam bezlitosny test wideo. Uruchomiłam odtwarzanie YouTube'a w Microsoft Edge na pełnym ekranie (materiały 1080p), a głośność ustawiłam na 30% skali. Komputery były podłączone do Wi-Fi 6, a by uniknąć przerw na reklamy, włączyłam maraton animacji o przygodach jasnowłosego obrońcy galaktyki przed złymi kosmitami. Wyniki:
- Surface Laptop 4 z i5: równo 7 godzin
- Surface Laptop 4 z Ryzenem: 7 godzin i 48 minut.
Microsoft słusznie obiecuje dłuższy czas pracy bez ładowania na tańszym modelu. Na obu nie miałam obaw, że „padnie” podczas 8-godzinnej zmiany w redakcji, gdy ekran można przyciemnić, a większość czynności to pisanie i buszowanie po artykułach w sieci. Niemniej zawsze ten z Ryzenem dawał około godziny więcej.
Nie dotyczy to grania. Tu Intel wytrzymał godzinę i 48 minut, a AMD godzinę i 43 minuty, przy czym nie brałabym tych 5 minut różnicy dosłownie – jeden scenariusz szedł mi lepiej, inny gorzej i mogło to mieć wpływ na zużycie energii. Jasność ekranu znów była ustawiona na maksa i miałam podłączone słuchawki przewodowe. Testowałam oczywiście na Frostpunku – najlepszej grze na upalne lato. Gra działała na średnich detalach w pełnej rozdzielczości i na pełnym ekranie.
Ekran, głośniki, łączność
Sueface laptop 4 wyróżnia się ekranem. Nie jest to jednak matryca przeznaczona dla grafików, a raczej porządna, wszechstronna matryca do biura, gromadzenia informacji, pisania i komunikacji. Wyróżniają ją przede wszystkim proporcje 3:2. Niektórzy producenci sięgają po takie matryce, bo mieści się na nich więcej tekstu w pionie niż przy 16:9, a komputery wcale nie są przez to mniej poręczne i nie przybierają znacząco na wadze. Surface Laptop 4 dostał ekran o przekątnej 13,5 cala i rozdzielczości 2256 × 1504 px.
Matryca jest niezła, ale nie perfekcyjna. Przede wszystkim przeszkadza mi jej „lustrzana” powłoka. Owszem, kolory są dzięki temu soczyste, ale zupełnie nie nadaje się do pracy w terenie. W czasie podróży pociągiem jako-tako pracować się da, o ile tylko można ustawić się pod odpowiednim kątem do okien. Szkoda, bo czas pracy na akumulatorze Surface Laptopa 4 jest na tyle dobry, że mógłby zastąpić mi mobilne biuro.
Lśniącą powłokę rekompensuje możliwość używania ekranu dotykowego i korzystania z rysika (do kupienia osobno). Pisanie odręczne na ekranie laptopa jest niezbyt wygodne (tu lepiej sprawdza się klasyczny Surface-tablet), ale przy prowadzeniu prezentacji albo zaznaczaniu ważnych informacji na ekranie można spokojnie po piórko sięgać. Co ciekawe, matryca nie brudzi się łatwo i można ją błyskawicznie wyczyścić – wystarczy szmatka z mikrofibry do mycia ekranów, okien albo okularów. Powłoka matrycy wydaje się też odporna na drobne trudy codziennego życia. Nie zauważyłam też, by odbijały się na niej klawisze po noszeniu laptopa w plecaku.
Ekran Surface Laptopa 4 nie imponuje możliwościami wyświetlania kolorów, więc nie polecę tego laptopa grafikom ani fotografom. Został przystosowany do wyświetlania przestrzeni barw sRGB. Nawet nie wyświetli całej – pomiar wskazał, że ekran pokrywa tylko 95,2% przestrzeni sRGB. O DCI-P3 można zapomnieć. Średnia ΔE wynosi 0,09, maksymalna tylko 1,57 – to akurat dobry wynik nie tylko dla laptopa biurowego.
Maksymalna jasność ekranu to 390 cd/m2. Pomiar jasności w różnych strefach na białej planszy wykazał, że podświetlenie matrycy jest dość równe – maksymalna różnica nie dochodzi do 10%, a gołym okiem zupełnie nie widać różnicy. Nie ma też żadnych niepożądanych przebarwień, a i kąty widzenia są bardzo dobre.
Łatwo podłączyć zasilacz nie tam gdzie trzeba
Microsoft Surface Laptop 4 ma wszystkie złącza ułożone po lewej stronie poza specyficznym gniazdem zasilania – to znalazło się po prawej, dość nisko. Zauważyłam, że mimo magnetycznego zabezpieczenia wtyczki, i tak łatwo podłączyć ją źle. Gdy laptop jest zamknięty i stoi na stole, zdarzało mi się włożyć płaskie złącze nie do gniazdka, ale między matrycę i podstawę komputera. Radzę na to uważać i upewnić się, że świeci dioda wskazująca ładowanie.
Po lewej stronie znajdują się gniazda USB-C (można przez nie ładować komputer), USB-A i gniazdo na słuchawki. Warto zauważyć, że jest tu też magnetyczny zaczep, służący do trzymania i parowania rysika Surface Pen. Dzięki temu mamy mniejsze prawdopodobieństwo, że piórko się gdzieś zagubi.
Dźwięk prezentacyjny, ale nie filmowy
Microsoft Surface Laptop 4 został wyposażony w zaskakująco dobre głośniki Omnisonic, obsługujące Dolby Atmos. Ich głośność przekracza 80 dBA, doskonale nadają się do słuchania mowy, prezentacji czy podcastów. Średnie i wysokie tony są klarowne, prawie idealne. Basów niestety bardzo brakuje, przez co nie polecam tych głośników do słuchania muzyki czy oglądania kina akcji. Jeśli jednak chcesz pokazać klientowi prezentację z efektami dźwiękowymi albo prowadzić telekonferencję, będą świetne.
Głośniki w tym laptopie zostały umieszczone dość ciekawie. Maskownic w ogóle nie widać, a dźwięk wydobywa się z okolic zawiasów. Dzięki temu odbija się nieco od matrycy i jest kierowany prosto na głowę użytkownika.
Do tego dodane zostały dwa dobre mikrofony do rozmów, webcam 720p i oczywiście autoryzacja Windows Hello. Działanie biometrycznej autoryzacji można poznać po tym, że mruga czerwona dioda doświetlająca twarz. Jest to widoczne gołym okiem.
To co wybrać? U mnie wygrał Intel
Już wyjaśniam dlaczego. Po pierwsze i najważniejsze: lubię czasem w coś zagrać, a do tego Surface Laptop z Intel Core i5 11. generacji po prostu lepiej się nadaje. Poza tym trzeba pamiętać, że moja praca często wymaga obróbki obrazu albo montażu filmów i tu również lepiej wypada wariant z Intelem. Nie bez znaczenia jest tu też większy dysk – już raz wyszła ze mnie cebula i szybko się przekonałam, że do takich zajęć im więcej miejsca (i RAM-u), tym lepiej. Jest to dla mnie ważniejsze niż dodatkowe 2 godzinki przeglądania internetu z dala od gniazdka i jakoś przełknę różnicę w cenie. Nie wykluczam nawet, że rozglądałabym się za modelem z 16 GB RAM-u – takie też są, ale niestety bez Alcantary przy klawiaturze.
Koniec o mnie. Wiem, że 5 tysięcy złotych to symboliczna granica, której wielu z nas nie lubi przekraczać przy kupowaniu… właściwie czegokolwiek. Dlatego widzę ogromny potencjał w modelu wycenionym na 4999 zł. Surface Laptop 4 promienieje wysoką jakością wykonania, nawet jeśli kosztuje „tylko” 5 tysięcy złotych. Zresztą mówimy o komputerze raczej do zastosowań biurowych, do których zupełnie wystarczy Ryzen 5. W zadaniach wykorzystujących procesor i ewentualnie tylko w niewielkim stopniu GPU radzi sobie równie dobrze, co Intel Core i5 11. generacji… czyli do większości zadań, jakie robimy w codziennej pracy, model z Ryzenem 5 będzie odpowiedni.
Żeby nie być gołosłowną, zrobiłam sobie prawie podwójną ślepą próbę, korzystając z tego, że mam dwa laptopy w identycznych obudowach. Ustawiłam taką samą tapetę, zsynchronizowałam dane i poprosiłam osobę z zewnątrz, by wyniosła oba do drugiego pokoju, po czym przyniosła mi jeden. Pracowałam w ten sposób na obu, bez zaglądania do właściwości systemu. Rzeczywiście do pewnego momentu nie widzę różnicy. Word, przeglądarka (Microsoft Edge), poczta, kalendarz, komunikatory, Spotify – to wszystko działa perfekcyjnie na obu wariantach. Poznałam, która maszyna ma który procesor dopiero po uruchomieniu Frostpunka. Na Intel Iris Xe gra chodzi na wyższych detalach bez problemu, na Radeonie z 512 MB vRAM-u zdarzają się przycięcia. Z drugiej strony ten z procesorem AMD jest nieco cichszy, co też warto wziąć pod uwagę.
Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Przypominam:
- Platynowy z Ryzenem 5 (8/256) kosztuje 4999 zł,
- Platynowy z Intelem (8/512) kosztuje 6499 zł.
Dla bardziej wymagających Microsoft przygotował warianty czarne bez Alcantary (buu!), ale z 16 GB RAM-u, odpowiednio droższe. Są też warianty Surface Laptop Go, tańsze i ze starszymi procesorami. Sprawdziłam oferty kilku sklepów i da się mieć te same podzespoły za mniej. Pozostaje kwestia elegancji, dotykowego ekranu i jego proporcji – producenci sięgający po matryce 3:2 są w mniejszości.
Zalety:
- Świetna klawiatura i gładzik
- Autoryzacja Windows Hello
- Niezły webcam i mikrofon
- Możliwość ładowania USB-C
- Dotykowy ekran + obsługa rysika (to nie dla mnie, ale jak ktoś lubi, polecam)
- Alcantara!
Wady:
- Dość wysoka cena
- Matryca „tylko” sRGB
- Sporo refleksów na ekranie, brak wariantu bez dotykowej matrycy, która byłaby potencjalnie mniej „lustrzana”
- Kiepsko umieszczony Surface Port