DAJ CYNK

Test Oppo RX17 Pro - ultraszybkie ładowanie oraz czytnik linii papilarnych w ekranie

Michał Duda

Testy sprzętu

Budowa, ergonomia oraz dźwięk

Oppo RX17 Pro w przeciwieństwie do droższego Find X nie jest rozsuwany. Mamy tutaj do czynienia z klasyczną formą, w której aparaty są na stałe umieszczone w tylnej oraz przedniej części smartfonu. Takie rozwiązanie niestety wymogło zastosowanie wcięcia w ekranie o kształcie łzy na przedni aparat. Nie wygląda to tak dobrze, jak wyświetlacz bez notcha i bez otworu, ale jest do zaakceptowania w tej cenie.

W stylistyce RX17 Pro (poza ekranem z notchem oraz cienkimi ramkami) można dostrzec wiele podobieństw do OnePlusa 6T, w tym ogólny kształt obudowy oraz zastosowanie szkła i aluminium do jej wykonania. Cechą, która najbardziej przypadła mi do gustu w tym smartfonie, a zarazem wyróżnia go na tle spokrewnionego modelu, jest jego żywa kolorystyka.

Egzemplarz, który dotarł do mnie, odznaczał się barwą w postaci fioletowo-niebieskiego gradientu, który obejmuje zarówno aluminiową ramkę smartfonu, jak i jego tył wykonany z półmatowego szkła. W przypadku tylnego panelu granice gradientu oraz głębia barw zmieniają się w zależności od kąta padania światła, oraz jego intensywności. Muszę przyznać, że na żywo wygląda to naprawdę świetnie.

Półmatowa obudowa RX17 Pro poza walorami estetycznymi ma kilka innych zalet. Jest mniej podatna na tłuste zabrudzenia, bardziej odporna na drobne zarysowania oraz przyjemniejsza w dotyku.

Ogólną ergonomię obudowy oceniam dobrze jak na tak duży smartfon. Mam dość duże dłonie, dlatego obsługa jedną ręką nie należała do wyzwań. Dostęp do wszystkich klawiszy oraz czytnika linii papilarnych nie stanowił dla mnie problemu. Z ciekawości dałem ten telefon do ręki kilku osobom o mniejszych dłoniach i wszystkie jednogłośnie stwierdziły, że Huawei Mate 20 Pro oraz Samsung Galaxy S10+, które mają wyświetlacze o podobnej przekątnej, są dla nich zdecydowanie wygodniejsze, choć ja tej różnicy aż tak bardzo nie odczułem.

Lokalizacja poszczególnych elementów funkcjonalnych wygląda następująco: w prawej krawędzi smartfonu wbudowano jedynie klawisz zasilania. Przyciski do regulacji głośności umieszczono na lewym boku obudowy. W dolnej części ramki znajdziemy gniazdo USB typu C do ładowania oraz wymiany danych (USB 3.1), mikrofon, głośnik oraz szufladkę na karty SIM. Choć smartfon nie jest oficjalnie wodoszczelny, tacka została wyposażona w uszczelkę, co może sugerować odporność smartfonu na drobne zachlapania. W górnej krawędzi umieszczono jedynie drugi mikrofon służący do redukcji szumów w trakcie rozmów. Z tyłu umieszczono potrójny aparat, a z przodu pod ekranem czytnik linii papilarnych - informacje o nich znajdziesz w dalszej części tekstu.

Zastosowany głośnik jest przeciętny. Gra dość głośno, ale brakuje mu dobrej dynamiki oraz czystości brzmienia. Drugiego głośnika w systemie stereo niestety nie ma, co bywa problematyczne na przykład w trakcie oglądania filmów na YouTube lub grania. Producent nie dodał do zestawu przejściówki USB typu C - jack 3,5 mm, która zrekompensowałaby brak klasycznego wyjścia słuchawkowego, a dołączone do zestawu słuchawki wpinane w port USB typu C są niezbyt dobre, dlatego kupując RX17 Pro, warto zainwestować w dobre słuchawki Bluetooth lub klasyczne przewodowe z dobrej jakości adapterem.

Warto również wspomnieć o wibracji, która według mnie jest słaba. Większość producentów smartfonów z Androidem próbuje imitować system Taptic Engine znany z iPhone’ów, odznaczający się zwartą, mocną, punktową wibracją zależną od czynności, jaką wykonujemy. Oppo postawiło natomiast na inny typ wibracji, którego już dawno nie widziałem w droższym smartfonie z Androidem. Silniczek wibratora jest bardzo głośny, przy czym „produkuje” on bardzo słabe i rozchodzące się po całej obudowie nieprzyjemne wibracje. Wiem, że jest to szczegół, który nie wpływa na ogólną jakość smartfonu i wiele osób go po prostu nie zauważy lub zignoruje, jednak znam wiele osób, które przez ten fakt zupełnie straciłyby zainteresowanie tym modelem.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News