DAJ CYNK

Test tabletu Sony Xperia Tablet Z

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Oba dolne narożniki ekranu mają na dole i po bokach szczeliny głośników stereo - lepiej tego nie dało się wymyślić w tak smukłej konstrukcji. Dolny bok ma oprócz tego dwie zaślepki - jedna chroni gniazdo USB, a druga szufladkę na kartę microSIM i gniazdo microSD (karty do 64 GB). Bok lewy zawiera włącznik, chronione zaślepką gniazdo słuchawkowe (JACK 3,5 mm), diodę sygnalizacyjną, złącze stacji dokującej i przyciski regulacji głośności. Bok prawy, oprócz wspomnianej wyżej szczeliny głośnika, jest gładki. Na górze znajdziemy niewielką szczelinę mikrofonu i port podczerwieni. Z tyłu obudowy umieszczony został aparat fotograficzny 8,1 Mpix, doszukamy się tu również znaczka ułatwiającego zlokalizowanie modułu NFC. W ramce wyświetlacza Sony umieścił przednią kamerkę 2,2 Mpix, a tuż obok niej czujnik światła.

Całej konstrukcji trudno odmówić jest sztywności, jednak producent musiał dopuścić delikatne uginanie się obudowy przy większych obciążeniach, by zmniejszyć ryzyko uszkodzenia. Da się więc zarówno minimalnie wygiąć tablet do/od ekranu, jak i sprawić by nawet cicho zaskrzypiał przy ruchu śrubowym. Oczywiście nie polecam upartego szukania granic wytrzymałości w wyginaniu obudowy, bo nawet jeśli ekran i tylny panel wytrzymają nasze zabawy, to możemy uszkodzić znajdującą się wewnątrz urządzenia elektronikę. Generalnie rzecz biorąc, obudowa jest na tyle sztywna i na tyle solidna, na ile dało się to zrobić przy tej masie i tych materiałach. Zdecydowanie wolałbym metalowy tył i boki obudowy, nawet kosztem dodatkowych 100 czy 150 gramów. Z Xperią Tablet Z obchodzić trzeba się delikatniej niż np. z iPadami i nie jest to tylko moje wrażenie.



Ekran, czyli najważniejszy element tabletu

10,1-calowy wyświetlacz pokrywa szkło o zwiększonej odporności na rysy i pęknięcia (Sony nie chwali się kto je wyprodukował). Za sprawą technologii OptiContrast, w której pomijana jest luka powietrzna pomiędzy szkłem, a panelem LCD, kontrast wyświetlacza nie zmienia się w zależności od kąta widzenia. Wada w postaci niskich kątów widzenia w Xperii Z, w Xperii Tablet Z nie występuje. Niezależnie od tego jak ustawimy ekran, liczyć możemy na soczyste kolory i głęboką czerń (przynajmniej jak na tę technologię wyświetlacza). Panel TFT o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli (224 punkty na cal) doskonale sprawdza się w pomieszczeniach, oferując bardzo dużą szczegółowość, sporą jasność (ponad 500 nitów) i intensywną kolorystykę. Może nawet zbyt intensywną, bo tonacja jest wyraźnie ocieplona, co nie każdemu musi się podobać. Poza pomieszczeniami mamy natomiast dramat. Pomimo technologii OptiContrast, poziom odblasków jest dramatycznie duży. Na tyle wielki, by odechciało się czytania większych tekstów i utrudnione było sprawne wykonywanie zdjęć. Dostępny pod ręką Huawei MediaPad 10 FHD był w tej dziedzinie znacznie lepszym rozwiązaniem, choć też nie idealnym.

Nie mogło zabraknąć promowanego przez Sony systemu poprawy jakości multimediów Bravia Engine 2. Po włączeniu tej wtyczki, oglądane zdjęcia i filmy mają poprawiony kontrast, ostrość, nasycenie kolorów (selektywnie, z zachowaniem naturalnego odwzorowania koloru skóry), usuwane są zniekształcenia obrazu (np. wynikające z kompresji) i szum. Efekt jest widoczny gołym okiem - pliki zaczynają wyglądać jak nieco podrasowane w Photoshopie. Miłą opcją ekranu jest możliwość wybudzania go poprzez dwukrotne stuknięcie palcem w wyświetlacz. Znacznie to zgrabniejsze niż wymacywanie brzegu tabletu w poszukiwaniu włącznika. 10-punktowy wielodotyk nie sprawiał mi w czasie testów żadnych problemów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News