DAJ CYNK

Test telefonu Apple iPhone 8 Plus

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Jakość zdjęć z iPhone'a 8 Plus nie jest perfekcyjna czy też nie miażdży konkurencji. To dokładnie te same moduły co w zeszłorocznym iPhone'ie 7 Plus, z ich zaletami i ułomnościami, ale i nieco lepszymi algorytmami. Względem siódemki rejestrowanych jest więcej detali, ale i algorytmy zostawiają nieco więcej szumu. Najbardziej zauważalne jest jednak lepsze odwzorowanie kolorów. iPhone 8 Plus nie ma już tak wyblakłych zdjęć jak poprzednik i kilkukrotnie dziwiłem się zerkając na ekran, to znów na fotografowany obiekt, bo takiego przełożenia kolorów (niemal 1:1) próżno szukać u konkurentów. Huawei ma za niską saturację, Samsung ociepla zdjęcia i podbija saturację, Sony błąka się gdzieś w zimnych kolorach. U Apple'a jest po prostu naturalnie, a jeśli ktoś tego potrzebuje, to kolorki doda sobie w niezłym systemowym edytorze zdjęć lub dowolnym innym Instagramie.

Oba główne aparaty nie dają wielu powodów do narzekania:





Gorzej jest z funkcjami ekstra. Wszelkie efekty oparte na pracy 2 aparatów tym samym czasie, czyli rozmywanie tła oraz rozbudowany tryb portretowy działają słabo lub bardzo słabo. Separacja planów wygląda dobrze, dopóki nie przybliżymy zdjęcia. Czasem nawet i bez tego od razu widać błędy algorytmów. W tej dziedzinie zdecydowanie lepiej wypada Huawei, a podobnie do Apple'a Samsung z jego Note8. Promowany przez producenta tryb Portret bazuje na separacji planów i "próbuje" na poszczególne plany nakładać efekty. Światło studyjne prześwietla twarz czyniąc niedoskonałości bardziej widocznymi, światło konturowe cieniuje boki twarzy i rozjaśnia pole wokół nosa wzmacniając "worki" pod oczami, światło sceniczne to połączenie konturowego z usunięciem tła i zastąpieniem go czernią, a światło sceniczne mono dokłada do tego efekt czerni i bieli. Pomijając, że te płaskie filtry nie dostosowują się zupełnie do warunków otoczenia, to gdy przychodzi do wstawienia czarnego tła nagle telefon odrywa nam pół ucha z jednej strony, urywa rękę z drugiej i krzywo przycina twarz niczym tępymi nożyczkami. Nie udało mi się zrobić ani jednego zdjęcia portretowego bez rażących błędów aparatu, a każda próba pokazania funkcji znajomym kończyła się tekstem, że tylko ich szpecę tymi filtrami. Na miejscu Apple'a wstyd by było mi chwalić się tym "magicznym" trybem portretowym na tak wczesnym etapie jego rozwoju.

Znajdź różnicę ;-)

Osoby lubujące się w selfies powinny z kolei pamiętać, że wyżej opisana nowość Apple'a korzysta z teleobiektywu i sami raczej nie zrobimy sobie nią zdjęć inaczej niż w lustrze. Zostaje więc w dalszym ciągu przedni aparat. Ten nie ma żadnych funkcji upiększania i właściwie jedynym jego atutem jest opcjonalne błyśnięcie ekranem w celu doświetlenia twarzy. Surowe autoportrety wychodzą dosyć hmm... naturalistycznie, żeby nie powiedzieć szpetnie. Konkurencja dawno już zintegrowała "cyfrowy puder" ze swoimi aplikacjami foto, Apple każe szukać tego pudru w App Store (chętni bez trudu znajdą odpowiednie aplikacje i nawet zapłacą za nie abonament).

Podsumowując temat foto-wideo - Apple dokonał kosmetycznych zmian na plus w jakości zdjęć względem modeli z linii 7. Zdjęcia wychodzą bardzo naturalnie, co dla jednych będzie sporą zaletą, a dla innych będzie zbyt ponure w odbiorze. Tryb portretowy oraz rozmycie tła działają bardzo słabo, ale dla równowagi dostajemy topową jakość filmów i bardzo dobrą stabilizację obrazu.

Pełna galeria zdjęć wykonanych telefonem dostępna jest na ostatniej stronie recenzji

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News