DAJ CYNK

Test telefonu Huawei Ascend P7

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

U góry ekranu znajduje się wysuwana belka powiadomień zawierająca 5 podstawowych skrótów do najczęściej używanych funkcji wraz ze strzałką odkrywającą kolejne 10 przycisków. Są one w pełni konfigurowalne i "przestawialne", dzięki czemu każdy ułoży sobie to menu pod siebie. Po rozsunięciu skrótów znajdziemy tu również opcję sterowania jasnością wyświetlacza. Możemy włączyć tu także tryb o wdzięcznej nazwie "Ultra-bateria", który zmniejsza zapotrzebowanie na energię poprzez całkowite odcięcie nas od Internetu i zablokowanie możliwości odświeżania programów w tle. Mało tego, nie mamy dostępu do żadnych programów - na ekranie pojawia się całkowicie czarny interfejs z dostępem tylko i wyłącznie do telefonu i wiadomości. Tryb ten rzeczywiście pozwala na znaczne wydłużenie czasu pracy urządzenia, ale nie jestem pewien, czy blokada niemal wszystkich funkcji spodoba się użytkownikom.

Ogólnie rzecz biorąc, Huawei nie zmienił w systemie zbyt wiele w stosunku do "gołej" wersji Androida. Dodał kilka usprawnień znanych z iOS-a nieco je przy tym rozbudowując, wzbogacił o parę trików i usprawnień, ale pod kolorowymi ikonkami kryje się właściwie niezaśmiecony Android, bez tony aplikacji od producenta. Ma to swoje dobre i złe strony. Dobre - bo nie obciąża systemu i pozwala mu działać sprawnie. Nieco mniej dobre - bo ostatnio producenci skupiają się głównie na opracowywanych przez siebie rozwiązaniach software'owych, których właściwie tutaj brak. Nie znajdziemy tu żadnych ekskluzywnych funkcji, którymi żaden inny producent nie mógłby się pochwalić. Jak zawsze, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Odtwarzanie multimediów

Do słuchania muzyki służy aplikacja znana już z poprzednika nowego Huaweia, czyli modelu Ascend P6. Oferuje ona raczej standardowe możliwości, w żaden sposób nie wyróżniając się spośród gąszczu podobnych sobie rozwiązań. Utwory posegregowane są na playlisty, albumy oraz artystów. Do każdej z piosenek możemy przypisać odpowiadający jej nastrój, choć niestety musimy robić to ręcznie. A szkoda, bo taki Sony od dawna pozwala zrobić to w pełni automatycznie, co ma dość duże znaczenie w przypadku sporych kolekcji.



Nieco dziwi brak equalizera w odtwarzaczu - nie ma go ani w postaci predefiniowanych ustawień, ani suwaków do dopasowania wedle własnego gustu. Dostajemy za to tryb Dolby Mobile, który rozszerza dźwięk i choć na ogół jestem sceptyczny co do tego typu software'owych rozwiązań, tak tutaj działa ono całkiem przyjemnie i nie powoduje zniekształceń. Niezależnie od wybranego trybu, jakość dźwięku stoi na niezmiennym, bardzo wysokim poziomie i pod tym względem Ascend P7 zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. Głośność, choć nie najwyższa wśród topowych słuchawek, jest całkowicie wystarczająca do komfortowego odsłuchu - nawet wtedy, gdy telefon musi zasilić niezłej jakości słuchawki, na przykład użyte podczas testu Creative Aurvana Live.

Nieco rozczarowuje za to głośność (bo o jakości ciężko się tu wypowiadać) głośnika zewnętrznego, który został umieszczony z tyłu obudowy Ze względu na kształt telefonu po położeniu go na płaską powierzchnię dźwięk jest dodatkowo tłumiony i w efekcie smartfon dzwoni jeszcze ciszej. Nawet w sprzyjających warunkach nie jest najlepiej, bo nowy Huawei dzwoni o dobrych parę decybeli ciszej niż słuchawki konkurencji.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News