DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P9

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Łączność, Internet, dualSIM

Pod względem zastosowanych typów łączności, P9 jest niemalże kompletny. Mamy tutaj łączność LTE kategorii 6, Wi-Fi (a/b/g/n/ac), Bluetooth 4.2, USB typu C, a do tego czytnik linii papilarnych i dwa gniazda na karty SIM. Do pełni szczęścia brakuje tylko NFC.

Przeglądanie Internetu za pomocą P9 jest czynnością bardzo przyjemną, niestety do czasu. Szybkie LTE, bardzo dobry wyświetlacz i wydajne podzespoły - wszystko to powoduje, że witryny z jednej strony wczytują się bardzo szybko, są czytelne i bardzo ładnie się prezentują, ale z drugiej strony po pewnym czasie dopadnie nas wspomniany wcześniej throttling. Głównie cierpi na tym obraz przez jego przyciemnianie, ale na szczęście spadek wydajności smartfonu nie odbija się negatywnie na szybkości wczytywania i przewijania stron. Zastosowana przeglądarka, standardowy dla Androida Google Chrome, spisuje się tutaj bardzo dobrze. Czytelny interfejs, szybkie działanie, możliwość synchronizacji danych z innymi urządzeniami - wszystko jest na miejscu i bardzo dobrze wywiązuje się ze swojego zadania.

Ogromnie, a przy okazji bardzo negatywnie, zaskoczyła mnie funkcja udostępniania treści przez Wi-Fi. W zasadzie obraz ze smartfonu na telewizor możemy wysłać tylko w przypadków filmów z aplikacji YouTube. Przy próbie udostępniania zdjęć z Galerii zobaczymy komunikat, że jest to możliwe tylko dla innych urządzeń Huaweia. W odtwarzaczu muzyki, chociaż już od co najmniej dwóch lat jego wygląd i funkcjonalność pozostają bez zmian, również zabrakło opcji wysyłania dźwięku. Jest to ogromny krok wstecz, ponieważ takie możliwości dawał już model P7.

Kwestią dyskusyjną pozostaje dla mnie port USB Typu C. Z jednej strony, to duża wygoda. Prędkość przesyłania plików w porównaniu z microUSB w wersji 2.0 jest nieporównywalnie wyższa, a do tego wtyczkę możemy włożyć do gniazdka dowolną stroną. Z drugiej strony, brak wstecznej kompatybilności wymuszał na mnie ciągłe noszenie ze sobą kabla USB. USB typu C to wciąż ogromna rzadkość i w razie konieczności naładowanie smartfonu lub przesłania plików może stanowić problem.

DualSIM działa tutaj w najbardziej rozpowszechnionym trybie dual stand by, czyli w momencie rozmawiania przez jedną kartę, druga jest wyłączona. Oba gniazda oferują pełną łączność w każdym trybie (2G, 3G, 4G), ale w przypadku dwóch kart musimy wybrać, która będzie miała dostęp do szybkiego Internetu. Reszta opcji jest standardowa, czyli karty możemy dowolnie nazwać, przypisać do nich oddzielne dzwonki i ustawić dla nich stałe zadania (połączenia, wiadomości, Internet) albo też przy każdej z czynności smartfon może nas zapytać, której karty chcemy użyć.

Czytnik linii papilarnych, jak bardzo bym na jego estetykę nie narzekał, w codziennym użytkowaniu spisuje się bardzo dobrze. To dopiero drugi smartfon z czytnikiem na tylnym panelu, z którego przyszło mi korzystać, ale zdecydowanie przyzwyczaiłem się do tego rozwiązania. Samemu działaniu czytnika nie można nic zarzucić. Działa sprawnie praktycznie za każdym razem. Nie trzeba kilkakrotnie dotykać jego powierzchni zanim wychwyci odcisk palca, ani też przesuwać po nim palcem w ustalony sposób, co było bolączką pierwszych telefonów z czytnikami linii papilarnych.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News