DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P9

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Muzyczne rozczarowanie

Ostatnie testy Honora 5X bardzo mocno rozbudziły moje oczekiwania względem modelu P9. W końcu miałem dostać jakość dźwięku, która będzie mogła konkurować z innymi producentami, a sam odtwarzacz miał oferować equalizer z prawdziwego zdarzenia, zamiast jedynie podbicia tonów przez tryb DTS. Niestety...

Pierwszym rozczarowaniem okazał się całkowity brak equalizera. Odtwarzacz, ten sam od ponad dwóch lat, czyli od premiery Huaweia P7, nadal jest pozbawiony jakiegokolwiek korektora dźwięku. Dalej pozostaje nam tylko podbicie dźwięku DTS-em. Oprócz tego, wygląd aplikacji też dobrze byłoby w końcu zmodyfikować, dodając choćby tak banalną funkcję jak zmianę utworów gestem przesunięcia palcem w bok ekranu (tak, cały czas trzeba to robić pojedynczym przyciskiem). Oczywiście jest funkcjonalnie i czytelnie, ale konkurencja nie śpi i cały czas pokazuje coś nowego.

Dołączone do zestawu słuchawki, pomimo całej mojej sympatii do tego modelu, zdecydowanie nie potrafią się z P9 dogadać. Dźwięk jest koszmarnie płaski, piszczący i strasznie wwiercający się w ucho. Przy 3/4 skali głośności można to przetrzymać, ale im głośniej, tym zdecydowanie gorzej. Co ciekawe, słuchawki grają zupełnie przyzwoicie, o ile tylko podłączymy je do jakiegokolwiek innego smartfonu. Przy użyciu innych słuchawek (Shure SRH-240A) liczyłem na dużą poprawę. Po tym co pokazał mi Honor 5X, flagowy smartfon Huaweia nie mógł oferować czegoś na niższym poziomie. Niestety, dźwięk w P9 niewiele różni się tego, co przed rokiem oferował P8. Owszem, jest dobrej jakości. Głośność jest odpowiednia, zakres dźwięków jest przyzwoity, bas jest miękki, nie jest przesadzony, ani też nie jest zbyt słabo słyszalny, tony wysokie ładnie brzmią, ale pod względem muzycznym, to zdecydowanie najsłabszy z tegorocznych flagowców... i to już kolejny rok z rzędu.

Głośnik zewnętrzny, zgodnie z panującą obecnie modą, został umieszczony na dolnej krawędzi tak... żebyśmy mogli go jak najdokładniej zakrywać podczas grania lub oglądania filmów. Mimo wszystko należy go pochwalić za całkiem przyzwoitą (jak na pojedynczy głośnik w smartfonie) jakość i przede wszystkim bardzo dobrą głośność. Poprzednicy modelu P9 byli pod tym względem bardzo słabi, ale w tym przypadku nigdy nie miałem problemów z usłyszeniem dzwonka. Warto w tym miejscu również pochwalić bardzo dobrze wyczuwalne wibracje smartfonu.

#OO Aparat wisienką na torcie

Aparat z dwoma obiektywami to żadna nowość w świecie mobilnej fotografii. Huawei postanowił jednak pokazać, że rozwiązanie to ma nam do zaoferowania dużo więcej, niż widzieliśmy do tej pory. W końcu aparat miał być wiodącą cechą modelu P9 i powstał we współpracy z uznaną w świecie fotografii firmą Leica. Otrzymujemy dwa aparaty o rozdzielczości 12 Mpix (obiektywy F/2.2, 27mm), wyposażone w podwójną diodę doświetlającą oraz hybrydowy autofocus bazujący na detekcji kontrastu, laserze i analizie przesunięcia obrazu z dwóch obiektywów. Patrząc jednak na samą specyfikację można odnieść mylne wrażenie, że Huawei zrobił krok wstecz. W końcu w modelu P8 mieliśmy matrycę RBGW i optyczną stabilizację obrazu, czego w P9 zabrakło.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News