DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P9

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Drugi aparat, jak już wspominałem, rejestruje wyłącznie obraz czarno-biały. Wykonane w ten sposób zdjęcia, to zdecydowanie coś, czego jeszcze w smartfonach nie było. Fotografie mają niepowtarzalny klimat, a dodatkowo można w ten sposób wyeksponować szczegóły, których w kolorze nie bylibyśmy w stanie uchwycić. Szczególnie dobrze wychodzą zdjęcia robione delikatne pod światło, wszelkiego rodzaju elementy metalowe i połyskujące oraz robione w trudnych warunkach oświetleniowych.

Tryb malowania światłem i zdjęć nocnych, to elementy, które dały mi najwięcej zabawy podczas korzystania z modelu P8. Przyznam, że brak matrycy RBGW wzbudził u mnie delikatne obawy, czy aby na pewno w P9 wykonane w ten sposób zdjęcia nie będą gorszej jakości i czy uda się tutaj uzyskać tak samo dobry poziom doświetlenia. Jak się okazało, jest dużo lepiej niż przed rokiem. Amator nie powie, że zdjęcie zostało zrobione smartfonem, a i profesjonalny fotograf będzie musiał się zastanowić czy nie jest z lustrzanki. Niestety niezbędne jest tutaj zaopatrzenie się w statyw, ale dla osiągniętych efektów - zdecydowanie warto. Smugi światła jadących samochodów lub innych poruszających się obiektów robią niesamowite wrażenie, podobnie jak zdjęcia w trybie nocnym. Możemy postawić na całkiem skuteczny tryb automatyczny, jak i ręcznie, bez żadnych obaw ustawić maksymalny czas naświetlania. W tej drugiej opcji na ekranie będziemy widzieli coraz jaśniejszą scenę i gdy uznamy, że efekt jest już zadowalający przerwać naświetlanie. Zdjęcia nocne nie są idealne, bywa że dominuje w nich żółta barwa, jednak mimo wszystko gra kolorów jaką otrzymujemy naprawdę powala.

Tym, co jeszcze warto zauważyć w aparacie jest możliwość skutecznego wychwytywania wszelkiego rodzaju smug i rozbłysków światła. Odbijające się słońce na rozgrzanym asfalcie lub światła odbijające się w kałużach po deszczu są wyłapywane nieporównywalnie lepiej od każdego smartfonu, z którym miałem do tej pory do czynienia.

Oczywiście aparat nie jest bez wad i tutaj można przyczepić się do delikatnego zniekształcania geometrii twarzy podczas robienia selfie, braku automatycznego trybu HDR czy też sporadycznie pojawiającym się, małym "kropkom" na obrazie (wewnętrze odblaski optyki, ujawniają się głównie przy silnym słońcu, w stopniu nie większym niż u konkurentów), ale nie są to rzeczy, które w jakikolwiek sposób zabierają radość z robienia zdjęć. I tak można też określić aparat w P9 - jako jedną, bardzo dobrą zabawę. Prostota obsługi i łatwość w uzyskaniu dobrej jakości zdjęć powodują, że każdy może tutaj poczuć się jak fotograf. I taka powinna być definicja dobrego aparatu w smartfonie.

Do omówienia pozostała nam jeszcze kwestia filmów. Niestety P9 jako jedyny z tegorocznych flagowców nie oferuje nagrywania w rozdzielczości 4K. Zamiast tego dostajemy nagrywanie w rozdzielczości FullHD przy prędkości 30 lub 60 klatek na sekundę oraz 720p w zwolnionym tempie - 120 klatek na sekundę. W kwestii filmów P9 nie jest już tak mocny, jak w przypadku zdjęć. Filmom, szczególnie na tle bardzo silnej konkurencji, brakuje szczegółów, na obrazie często pojawiają się widoczne szumy, które mocno nasilają się przy pogarszającym się oświetleniu. Pochwały należą się za dobre kolory i kontrast, a także za płynność i brak problemów z ostrością. Nagłe rozmycia obrazu zdarzają się bardzo rzadko. Szkoda, że zabrakło możliwości nagrywania filmów czarno-białych dodatkowym aparatem - jasne nagranie B&W byłoby przecież lepsze, niż zaszumiona ciemność u konkurentów ;-).

Akumulator na dobę intensywnej pracy

Za zasilanie w Huaweiu P9 odpowiada litowo-jonowy akumulator o pojemności 3000 mAh. Bez problemu pozwala on na pełny dzień pracy z dwoma kartami SIM, przy 20-30 minutach rozmowy, 150-200 SMS-ach, godzinie muzyki na słuchawkach, godzinie gier i Internetu oraz sporadycznych zabawach i aparatem. Wszystko to przy maksymalnym podświetleniu ekranu, aktywnej synchronizacji poczty, pogody i komunikatora oraz bez dodatkowych opcji oszczędzania energii. Przy takim użytkowaniu wieczorem zostawało mi jeszcze co najmniej kilkanaście procent naładowania akumulatora. Przy aktywnej jednej karcie SIM i podobnym obciążeniu co wieczór zostawało około 30% naładowania akumulatora. Warto też zaznaczyć, że mało który smartfon do tej pory pozwalał mi na tak długie udostępnianie Internetu przez Wi-Fi. P9 bez problemu radził sobie z tym przez 6-8 godzin, schodząc przy tym do 20-30% stanu naładowania.

Huawei chwali się funkcją szybkiego ładowania, jednak jego specjalna ładowarka (nieco większa i cięższa od standardowej) oferuje jedynie 10 W (natężenie 2 A przy napięciu 5 V). W ciągu 30 minut jesteśmy w stanie naładować za jej pomocą akumulator o 40%. U konkurentów zwykle dostajemy "szybsze" 15 W, a w przypadku Lenovo i modelu Moto X Force nawet 25 W.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News