DAJ CYNK

Test telefonu LG G3 s

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Do grona producentów mniejszych wersji flagowców postanowił dołączyć LG, prezentując najpierw miniaturę LG G2, czyli LG G2 mini, a następnie model LG G3 S. I chociaż LG stara się w tym przypadku odcinać od słowa mini, to w wielu aplikacjach smartfon jest rozpoznawany właśnie jako LG G3 mini, a S w nazwie bardzo łatwo jest rozwinąć jako "small".

Doczekaliśmy się czasów, w których każdy szanujący się producent smartfonów powinien w swojej ofercie posiadać wersję mini swojego flagowego modelu. Do momentu zaprezentowania przez Sony Xperii Z1 Compact mieliśmy raczej do czynienia z "potworkami" pokroju Samsunga Galaxy S3 mini, które jedynie żerowały na popularności chwytliwej nazwy, a niestety ich możliwości pozostawiały sporo do życzenia. Do grona producentów mniejszych wersji flagowców postanowił dołączyć LG, prezentując najpierw miniaturę LG G2, czyli LG G2 mini, a następnie model LG G3 S. I chociaż LG stara się w tym przypadku odcinać od słowa mini, to w wielu aplikacjach smartfon jest rozpoznawany właśnie jako LG G3 mini, a S w nazwie bardzo łatwo jest rozwinąć jako "small".

Wiele osób z pewnością kręci głową nazywając G3 S wersją mini, ponieważ mamy tutaj do czynienia z 5-calowym smartfonem. W porównaniu do dużego protoplasty, G3 S ma do zaoferowania zdecydowanie słabszą specyfikację sprzętową w każdym aspekcie. Od ekranu, przez procesor i pamięć RAM, po rozdzielczość aparatu, który nie został na szczęście pozbawiony laserowego autofocusu. LG G3 S mocno intrygował mnie, ponieważ od dłuższego czasu nie miałem okazji na stałe używać żadnego z nowszych modeli LG, jak również nie obcowałem na co dzień ze smartfonem, którego przyciski zostały przeniesione na tył obudowy. Pełny optymizmu przystąpiłem więc do testów. Sprawdźmy czy LG G3 S bliżej jest do modeli pokroju Samsunga Galaxy S3 mini, czy jednak jest to pójście stronę Xperii Z1 Compact.

Zestaw

Zapakowany w niewielkie, czerwone, tekturowe pudełko LG G3 S przyjechał do mnie wraz z jednoczęściowymi słuchawkami z mikrofonem, kablem USB, zasilaczem sieciowym i standardowym zestawem instrukcji. Trochę skromnie jak na telefon kosztujący prawie 1000 zł. Był jednak jeden plus, w końcu dostałem telefon w kolorze białym.

Obudowa

Obudowa G3 S swoim kształtem przypomina łódkę. Ma ona płaski przedni panel i wypukły tył w kształcie litery U. Przód telefonu pokrywa tafla szkła Gorilla Glass 3. Pod nią znajduje się 5-calowy wyświetlacz zajmujący 71,9% powierzchni przedniego panelu. Nad ekranem został umieszczony czujnik zbliżeniowy i oświetlenia, kamera do wideozormów, dioda powiadomień oraz głośnik rozmów. Pod ekranem połyskuje srebrne logo LG. Wyświetlacz okala czarna ramka, ładnie kontrastująca z białą obudową, powodująca bardzo ciekawy efekt, do którego przejdę w dalszej części tekstu. Wokół krawędzi telefonu biegnie srebrna ramka imitująca metal. Na górnej krawędzi znajdziemy port podczerwieni oraz mikrofon zbierający dźwięk podczas nagrywania filmów, natomiast na dolną trafił mikrofon rozmów, gniazdo Jack 3,5 mm i port microUSB. Boki telefonu są gładkie ponieważ LG wzorem "dużych" modeli z serii G przeniósł przyciski regulacji głośności i blokady ekranu na tył urządzenia. Znajdują się one pod obiektywem aparatu. Muszę przyznać, że bardzo łatwo i szybko można się przyzwyczaić do takiego rozwiązania i naprawdę sprawdza się ono w codziennym użytkowaniu. Trzeba mieć jednak zastrzeżenia do przycisków regulacji głośności, które po pewnym czasie nieużywania zaczynają bardzo twardo się wciskać do momentu "wyrobienia się". Co prawda wystarczy wcisnąć je 2-3 razy i już działają, ale potrafi to być irytujące. Bo obu stronach aparatu znajdują się diody, z jednej strony LED, a z drugiej czujnik laserowego autofocusu. Z tyłu telefonu znajdziemy jeszcze centralnie umieszczone logo LG oraz u dołu głośnik zewnętrzny.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News