DAJ CYNK

Test telefonu Meizu M2

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Ilość dostępnych ustawień w trybie automatycznym nie przytłoczy żadnego amatora mobilnej fotografii. Znajdziemy w nich podstawowe ustawienia rozdzielczości, timera, włączenie siatki, poziomicy, geolokalizacji oraz włączenie tryby HDR. Więcej ustawień daje tryb manualny, gdzie dodatkowo możemy sterować ostrością, wybrać balans bieli, czułość ISO oraz czas migawki. Oprócz tego dostępny jest również tryb portretów z szeregiem opcji automatycznej korekty twarzy, panorama, kiepsko działający tryb o nazwie Pole światła, nagrywanie w zwolnionym tempie oraz czytników kodów QR, zaszyty jako jeden z trybów aparatu.

W kwestii jakości zdjęć nie spodziewałem się żadnych fajerwerków i w tej kwestii M2 mnie "nie zawiódł". Fotografie nie zachwycają, ale prezentują przy tym solidne minimum przyzwoitości. W pomieszczeniach momentami brakuje ostrości i widoczne jest mocne ziarno, szczególnie na dalszym planie. Na zewnątrz, jeśli skupimy ostrość na niżej położonym obiekcie, to prawie w każdym przypadku z nieba zrobi nam się świetlista plama przysłaniająca górę kadru. Na pochwałę zasługują naturalnie, choć lekko przyciemnione kolory, zazwyczaj bezproblemowe ustawianie ostrości (z wyjątkiem zdjęć z bardzo bliskiej odległości, gdzie czasem trzeba się z tym napocić) i całkiem spora liczba rejestrowanych szczegółów. W smartfonie za tę cenę spodziewałem się dużo gorszej jakości zdjęć.

Jakość filmów również można określić jako poprawną. Materiał nagrywany z prędkością 30 klatek na sekundę przy maksymalnej rozdzielczości 1080p należy pochwalić za dobre odwzorowanie kolorów, przyzwoitą płynność oraz dźwięk. Wyraźne jest z kolei rozmycie obiektów na dalszym planie i mocno rzuca się w oczy brak stabilizacji, co powoduje duże drgania obrazu.

Akumulator

Niewymienny akumulator o pojemności 2500 mAh okazał się największą bolączką smartfonów podczas testów. Smartfonów, ponieważ były ich dwa. Wbrew pozorom nie chodzi tutaj o jego żywotność, bo ta była zadowalająca. Przy aktywnych dwóch kartach SIM, 20-30 minutach rozmów, 70-100 SMS-ach, ok 40 minutach Internetu i gier, godzinie muzyki na słuchawkach oraz stałej synchronizacji poczty, pogody i komunikatora z powodzeniem można było ładować smartfon co noc, a i bez tego do rana zostawało jeszcze kilka procent naładowania akumulatora.

W takim razie gdzie jest problem? Bardzo często po odłączeniu smartfonu od ładowarki poziom naładowania akumulatora od razu spadał do 1%. Ten stan z powodzeniem mógł się utrzymywać przez najbliższy dzień, aż do jego rozładowania. Najczęściej pomagał restart urządzenia podłączonego do ładowarki, ale na dłuższą metę to niezbyt komfortowe rozwiązanie. Z tego też powodu w testach uczestniczyły dwa egzemplarze Meizu M2, ale oba borykały się z identyczną przypadłością. Co ciekawa cała sytuacja występowała tylko z włożoną kartą SIM. Bez niej wszystko działało bez zarzutów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News