DAJ CYNK

Test telefonu myPhone Luna

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Aplikacja aparatu, co przyznam zdziwiło mnie, różni się od większości aplikacji w innych smartfonach z Androidem. W ostatnim czasie producenci stawiają na niemalże identyczny wygląd tej aplikacji, a tutaj całość wygląda trochę inaczej. Główne okno Aparatu to podstawowe przyciski sterujące przy prawej krawędzi ekranu (migawka, przełączenie na kamerę i tryb pracy lampy) oraz rozwijane Menu z lewej. Możemy z niego wybrać tryb robienia zdjęć. Obok trybu normalnego, panoramy oraz typowo portretowych, które np. wygładzają twarz dostępne jest "wymazywanie". Obrazując jego działanie, kiedy podczas robienia zdjęcia w tle przejeżdża samochód, który rozmazuje całe kadr, w tym trybie, po wykonaniu fotografii, możemy pojazd zwyczajnie usunąć z tła. Z rozwijanego Menu możemy również wybrać tryb robienia zdjęć (dotykiem ekranu, samym przyciskiem na ekranie, po wychwyceniu uśmiechu w kadrze), ustawić balans bieli, wybrać efekty kolorystyczne oraz motywy (opisują je najprościej, są to głównie kolorowa ramki). Na końcu listy znajduję się ogólne ustawienia, takie jak włączenie trybu HDR, dźwięku migawki, geolokalizacji czy też poziomu nasycenia i kontrastu.

Jakość zdjęć jest jednym z najsłabszych punktów Luny. W pomieszczeniach większość zdjęć była bardzo ciemna, nawet pomimo użycia diody doświetlającej. Dodatkowo obraz pokryty był gęstym ziarnem. Na powietrzu było lepiej, gdzie pochwalić trzeba przede wszystkim tryb HDR. Pomimo tego, że sztucznie podbija kontrast i ostrość obiektów, to dobrze wywiązuje się ze swojego zadania, sprawnie usuwając zamglenia obrazu. Po wyłączeniu trybu ciężko jest o idealną ostrość i brak prześwietlania zdjęć. Na pochwałę zasługuje jednak tryb makro, ponieważ z bliskiej odległości zdjęcia wychodzą zdecydowanie lepiej, niż w trakcie tradycyjnych ujęć.

Po przełączeniu na tryb nagrywania filmów, opcje dostępne po lewej stronie ekranu ograniczają się do ustawień balansu bieli, wyboru efektu kolorystycznego oraz ogólnych ustawień. W nich możemy dopasować jasność, kontrast, poziom ekspozycji, włączyć mikrofon, ustalić maksymalną długość nagrań i jakość filmu (najbardziej spodobała mi się jakość określona jako - ładny). Jakość nagrań jest przyzwoita, ale nie wykracza poza przeciętność. Obraz jest płynny, nie klatkuje, a kamerę trzeba pochwalić za niezłe radzenie sobie z odpowiednim dopasowaniem kolorów. Po tym jak obraz zostaje prześwietlony, dość szybko kolory wracają do swoich rzeczywistych barw, a obraz się wyostrza. Mimo wszystko jakość obrazu nie rzuca na kolana, ale konkurencja w tym przedziale cenowym nie ma nic lepszego do zaoferowania.

Bateria

Luna jest zasilana litowo-jonowym akumulatorem o pojemności 2400 mAh. Modele o podobnych przekątnych ekranu mają zazwyczaj pojemniejsze akumulatory, ale też należy zwrócić uwagę na to, że są też lepiej wyposażone i mają ekrany o wyższej rozdzielczości, jak choćby LG G3. Przy 15-20 minutach rozmów, 10-15 SMS-ach, 1,5 godziny muzyki na słuchawkach, 40-50 minutach Internetu i kilkunastu minutach gier dziennie, Luna bez większych problemów wytrzymywała mi dwa dni. Do tego należy dołożyć pogodę z włączonymi animacjami oraz synchronizację poczty. Biorąc pod uwagę przekątną ekranu i pojemność akumulatora, jest to dobry wynik. Ale nie wszystko jest takie idealne. Ogromną bolączką phabletu jest wskaźnik ładowania akumulatora. Jeśli tylko spadnie on do ok 15%, to mamy jakieś 10 minut na znalezienie ładowarki. W przeciwnym razie możemy patrzeć na ekran i obserwować jak liczby w jego górnej części dosłownie znikają w oczach, a następnie wyświetlacz gaśnie przy ok 5-6%. Wtedy już bez ładowarki się nie obejdzie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News