DAJ CYNK

Test telefonu Nokia 101

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Zmiany, zmiany i jeszcze więcej zmian... Tak w skrócie wygląda Nokia w ostatnich miesiącach. Jedną z takich zmian było przeniesienie produkcji tańszych modeli do Indii. Po dwóch modelach z indyjskich fabryk, które przyszło mi użytkować w ostatnim czasie byłem przeciwny temu posunięciu. Zdecydowanie nie były to dobre urządzenia. Teraz trafił do mnie trzeci telefon azjatyckiej produkcji, budżetowy DualSIM - Nokia 101. Jest to telefon z tej trójki najtańszy, najnowszy i zdecydowanie najtandetniej wyglądający na zdjęciach.

Zmiany, zmiany i jeszcze więcej zmian... Tak w skrócie wygląda Nokia w ostatnich miesiącach. Jedną z takich zmian było przeniesienie produkcji tańszych modeli do Indii. Po dwóch modelach z indyjskich fabryk, które przyszło mi użytkować w ostatnim czasie byłem przeciwny temu posunięciu. Zdecydowanie nie były to dobre urządzenia. Teraz trafił do mnie trzeci telefon azjatyckiej produkcji, budżetowy DualSIM - Nokia 101. Jest to telefon z tej trójki najtańszy, najnowszy i zdecydowanie najtandetniej wyglądający na zdjęciach. Gumowe klawisze, bardzo plastikowa obudowa, "Wyprodukowano w Indiach"... Miałem nadzieję, że Nokia 101 zatrze złe wrażenie pozostawione przez modele C2-02 oraz X1-01. Czy to się jej udało? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.

Zestaw

Telefon został zapakowane w niewielkie, niebiesko - zielone pudełko, wyglądające tak samo jak te, w które zapakowane były dwie poprzednie Nokie południowo - azjatyckiej produkcji, które testowałem w ostatnim czasie. Kolor telefonu na zdjęciu jest inny niż urządzenia, który znajdziemy w pudełku. A w środku, oprócz testowanej komórki, znajdziemy konsekwentnie olewającą wszelkie standardy ładowarkę z cienką końcówką Nokii , jednoczęściowy, czarny zestaw słuchawkowy HS-125 oraz zestaw instrukcji. Standardowy zestaw budżetowego telefonu.

Wygląd zewnętrzny

Nokia 101 jest niewielkim urządzeniem o wymiarach 110 x 45,5 x 14,9 mm, dość typowych dla telefonów z najniższej półki cenowej, dzięki czemu spokojnie mieści się w dłoni. Dodając do tego masę 71 gramów nieraz można zapomnieć, że w ogóle mamy w kieszeni telefon.

Na przednim panelu, patrząc od góry, znajdziemy szczelinę głośnika rozmów, pod nią napis Nokia, a jeszcze niżej ekran o przekątnej 1,8 cala. Dolna część przedniego panelu, to gumowa klawiatura numeryczna wraz z czterokierunkowym manipulatorem (który nie działa jednocześnie jako klawisz wyboru), dwiema słuchawkami i dwoma klawiszami funkcyjnymi. Pod nią znajduje się niewielki otwór mikrofonu. Na lewym boku znalazło się miejsce dla otworu zaczepu na smycz, na prawym natomiast osłonięte zaślepką gniazdo kart microSDHC (do 32GB). Na górnej krawędzi mamy gniazda: ładowania i Jack 3,5 mm, a pomiędzy nimi niewielką latarkę diodową. Dolna krawędź jest gładka. Szczelina przebiegająca dookoła krawędzi obudowy ma nieregularny kształt. Przebiega po skosie boków telefonu, przez co można odnieść wrażenie, że urządzenie jest wyraźnie cieńsze u dołu. Tylna klapka, w całości zdejmowana, nie zawiera zbyt wielu elementów. Znajdziemy tu jedynie szczeliny głośnika zewnętrznego, wyryty napis Nokia i uwypuklenie ułatwiające przesunięcie klapki. Po jej zdjęciu widzimy baterię, a pod nią dwa gniazda kart SIM.

Telefon, jeśli wierzyć nalepce na pudełku, dotarł do mnie w kolorze Phantom Black. Na chłopskie oko jest on zwyczajnie szary (w silniejszym świetle nawet jasnoszary), a czarne są klawiatura i ramka dookoła ekranu. Urządzenie wykonane jest w całości z matowego plastiku. Nie jest to na szczęście plastik najniższych lotów, jaki możemy znaleźć w Nokiach z serii Classic, takich jak 6220c, czy 3120c. Nie mniej jednak Nokia 101 wygląda bardziej jak zabawka, niż poważny telefon. Spasowanie elementów jest dobre, żaden fragment obudowy nie odstaje, nie ma też żadnych ponadprogramowo powiększonych szczelin itp. Ale wystarczy lekko ścisnąć telefon po bokach lub nacisnąć tylną klapkę żeby usłyszeć symfonię skrzypień i trzasków. Matowa obudowa jest podatna na zarysowania, które pojawiają się na niej w szybkim tempie. Powierzchnia ekranu przetrwała nienaruszona podczas testów, ale jest to zwykły plastik, który prędzej czy później pokryje się rysami.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News