DAJ CYNK

Test telefonu Nokia N97

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Drażnić może ascetyczna oprawa graficzna klienta poczty email. Wiadomości przedstawiane są w trybie tekstowym, w sposób łudząco przypominający SMS-y czy MMS-y. Zapomnieć można o wiadomościach w formacie HTML - te pobierane są w formie załączników, które następnie otworzyć można w przeglądarce internetowej. Boli też brak możliwości edycji pobranych załączników w formach MS Office - owszem, są one wyświetlane poprawnie, ale bezpłatna edycja czy tworzenie dokumentów to już domena Nokii serii E. Rozczarują się też miłośnicy ebooków w formacie PDF - mobilny Acrobat Reader jest w pakiecie standardowego oprogramowania, ale jedynie w 15-dniowej wersji demonstracyjnej.



Podobnie jak ma to miejsce w przypadku innych telefonów Nokii serii N, funkcje biznesowe są dość mocno poukrywane. Szukać należy ich w pozycji Aplikacje, w katalogu Biuro. To właśnie tam powędrował Menadżer Plików, który przecież nie tylko z biznesem jest związany. Całe szczęście w każdej chwili możemy zmienić układ ikon menu, porządkując je według własnych potrzeb. Wracając do tematyki biznesu, nie zabrakło oczywiście takich aplikacji jak kalkulator, przelicznik jednostek, dyktafon czy notes. Mamy też przejrzysty kalendarz, korzystanie z którego jest bardzo wygodne na tak dużym ekranie - wreszcie o większej rozdzielczości niż wałkowane od lat przez Nokię QVGA (240 x 320 pikseli). W razie potrzeby szybkiego ustanowienia alarmu nie musimy jednak zagłębiać się w menu telefonu - wystarczy dotknąć na pulpicie zegara i ustawić alarm jednokrotny na dogodną dla nas godzinę.

Muzyka, wideo i gry, których nie było

Aż 32 GB pamięci wewnętrznej, rozszerzalne o kolejne 16 GB przy pomocy kart pamięci microSDHC to prawdziwa studnia bez dna. Taka pamięć pomieści zasoby muzyczne i filmowe zdecydowanej większości fanów odtwarzania tego typu treści przy pomocy telefonu. Nie do końca przekonuje mnie zamknięcie karty pamięci pod pokrywą baterii, jednak w praktyce częściej korzysta się z kabla microUSB dołączonego do zestawu, niż z czytnika kart pamięci.

Nokia N97 bazuje na dokładnie takim samym odtwarzaczu muzycznym, co ten w Nokii 5800 XpressMusic. Program wygląda ładnie, jest banalnie prosty w obsłudze, działa zarówno w trybie portretowym jak i panoramicznym i do tego wyświetla okładki albumów. Dotykowy ekran, w połączeniu z dołączonym pilotem, gwarantuje maksimum ergonomii możliwej do uzyskania w telefonie muzycznym. Nie zabrakło equalizera z możliwością wprowadzenia ręcznych nastaw obok predefiniowanych schematów dźwiękowych. Nowością w punktu widzenia polskiego rynku, jest mobilny dostęp do Nokia Music Store - promowanego intensywnie przez Nokię autorskiego sklepu muzycznego. Na tym rynku rządzi od lat Apple ze swoim (nie dostępnym w Polsce) sklepem muzycznym iTunes. Nokia wystartowała ogólnoświatowo z olbrzymią ofertą utworów, liczącą w chwili pisania tego tekstu ponad 6 mln pozycji. W Polsce trudno może być jednak Nokii przekonać użytkowników, że 3,49 zł za utwór to bardziej uczciwa cena niż nawet tylko 8 gr w polskim sklepie Muzodajnia. Jakość dźwięku oferowana przez telefon jest na bardzo wysokim poziomie, zbliżonym do tego w Nokii 5800 XpressMusic. Standardowe słuchawki warto jest jednak zamienić na model lepiej odwzorowujący niskie tony.



Aplikacja odtwarzacza muzycznego połączona jest z bardzo wygodnym i efektownym radiem FM, wyposażonym w funkcję RDS i automatyczne strojenie. Obok odbioru stacji FM, N97 może się też szybko przeobrazić w miniaturową rozgłośnię radiową. Wszystko to za sprawą transmitera FM, który przydaje się przede wszystkim podczas jazdy autem. Konfiguracja aplikacji sprowadza się do wprowadzenia dogodnej dla nas częstotliwości radiowej między 88,1 a 107,9 MHz i nastrojenia radia (samochodowego czy też innego) na tę samą częstotliwość. Niestety zasięg transmitera jest tak mały, że gwarantem idealnie czystego odbioru jest odległość góra pół metra od anteny odbiornika.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News