Test telefonu Samsung Galaxy S5

Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że dopiero pojawienie się na rynku Samsunga Galaxy S dało jakiekolwiek nadzieje na ograniczenie coraz bardziej panoszącego się w segmencie premium iPhone'a. Galaktyki od samego początku przykuwały uwagę swoimi pięknymi wyświetlaczami AMOLED, zgrabną linią i niedoścignioną wydajnością. To właśnie dzięki nim Samsung błyskawicznie stał się największym producentem smartfonów. W czasie rozwoju linii Galaxy S Samsung miał swoje wzloty i upadki. Zdecydowanie największym sukcesem był Galaxy SII, który zatkał usta całemu rynkowi.

Lech Okoń (LuiN)
56
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Test telefonu Samsung Galaxy S5

Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że dopiero pojawienie się na rynku Samsunga Galaxy S dało jakiekolwiek nadzieje na ograniczenie coraz bardziej panoszącego się w segmencie premium iPhone'a. Galaktyki od samego początku przykuwały uwagę swoimi pięknymi wyświetlaczami AMOLED, zgrabną linią i niedoścignioną wydajnością. To właśnie dzięki nim Samsung błyskawicznie stał się największym producentem smartfonów. W czasie rozwoju linii Galaxy S Samsung miał swoje wzloty i upadki. Zdecydowanie największym sukcesem był Galaxy SII, który zatkał usta całemu rynkowi. To właśnie do tego modelu przez długi czas porównywane były wszystkie inne dostępne na rynku smartfony. Obudowa, choć plastikowa, była sztywna i zaskakująco smukła jak na tamte czasy.

Od modelu Galaxy S III design flagowców koreańskiego producenta wyraźnie zaczął tracić. Bogaty, naprawdę imponujący zestaw funkcji zaczął być okraszany tandetnie lakierowanymi plastikami. Z racji trwającej walki o jak najmniejszą grubość urządzeń, pokrywa akumulatora stała się do tego stopnia "ażurowa", że zaczęła odpadać od obudowy Galaxy S4 noszonego w kieszeni.

Teraz, gdy publikujemy recenzję Galaxy S5, w sieci huczy ponownie od przecieków na temat Galaxy S5 Prime (znanego też pod nazwą Galaxy F). To właśnie on uregulować ma ponoć kwestie związane z jakością obudowy flagowców Samsunga, dostarczając im metalowe elementy. W czasie testów miałem dostęp do dwóch sztuk Galaxy S5. W pierwszej już drugiego dnia pokrywa akumulatora zaczęła tandetnie trzeszczeć. Po trzech tygodniach obcowanie z telefonem przypominało dźwiękowo wyciskanie pastylek z blistra, a nie korzystanie ze sprzętu kosztującego w dniu premiery bagatela 3 tysiące złotych. Wstyd było dać komuś telefon do ręki... Poprosiłem o drugą sztukę urządzenia, jak się okazało - pozbawioną tego problemu. Trudno określić jaki procent nowych Galaktyk boryka się z hałaśliwą obudową, biorąc jednak pod uwagę, że inni recenzenci takich problemów nie zgłaszali, jest szansa, że to jedynie odosobnione przypadki.

Zapraszam do lektury recenzji, w której jak zawsze - pochwalę mocne strony telefonu, ale też nie będę bał się napisać o jego wadach.

Zestaw

Samsung Galaxy S5 dotarł do mnie w oryginalnym, sprzedażowym pudełku, wraz z ładowarką sieciową, słuchawkami dokanałowymi i przewodem USB. Osoby korzystające z początkowych promocji dodatkowo otrzymać mogły Galaxy Gear Fit - zegarko-opaskę sportową, synchronizującą się z telefonem. Ją, jak i zegarek Gear 2 opisałem w odrębnej recenzji. Samsung chcąc nieco podnieść atrakcyjność swojego flagowca, niedługo po jego premierze ruszył z akcją Galaxy Gifts, w ramach której na urządzenie pobrać możemy potężną kolekcję płatnych aplikacji zupełnie za darmo. Miły to gest, a na długiej liście znalazłem kilka interesujących mnie propozycji. Mimo wszystko chyba wolałbym jednak jakieś etui lub lepsze słuchawki.

<: F1756 :>

Obudowa

Położony obok modelu S4, Samsung Galaxy S5 sprawia wrażenie bardziej rozciągniętego w pionie, natomiast większa niż u poprzednika szerokość, nie rzuca się tak bardzo w oczy. Wymiary 142 x 72,5 x 8,1 mm, przy masie 145 gramów nie pozostawiają złudzeń - do czynienia mamy z telefonem bardzo dużym i ważącym nieco więcej niż rynkowa średnia. Wbrew dotychczasowej tradycji, nowy model jest o 0,2 mm grubszy od poprzednika i o 15 gramów od niego cięższy, oferując przy tym nieznacznie tylko większy ekran 5,1 cala. Zysk 2,5 mm przekątnej wielkiej różnicy niby nie robi, a kosztował sporo nadmiarowych (kilo)gramów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielka, srebrna ramka biegnąca wokół ekranu i rozciągająca się swoimi wypukłościami na boki telefonu. Wgłębienia w ramce powodują łatwe zbieranie się brudu, a pomalowane na srebrno tworzywo na domiar złego lubi zbierać odciski palców. Rozumiem takie rozwiązania w niedrogich Ace'ach, ale przepraszam cię drogi Samsungu, za takie pieniądze oczekuję znacznie więcej. Skoro Sony może dać metalowy szkielet i boki, a HTC z metalu wykonuje aż 90% obudowy, to wypuszczając na rynek droższą propozycję nie wypada aż tak drwić z klienta. Jeśli już pojawia się konieczność zastosowania tworzywa, to lepiej mieć klasę i robić to otwarcie, jak np. Nokia w swoich Lumiach. Tymczasem imitacja metalu daje imitację trwałości i późniejszą imitację zadowolenia użytkownika.

Na wspomnianej ramce, po prawej stronie znajdziemy "prawie" metalowy włącznik telefonu, równie niemetalowe przyciski regulacji głośności po stronie lewej, chronione zaślepką gniazdo ładowania i mikrofon na dole oraz dodatkowy mikrofon, gniazdo Jack 3,5 mm i port podczerwieni na górze. Nie mam zastrzeżeń co do rozmieszczenia tych elementów, brakuje natomiast sprzętowego spustu aparatu, który w ograniczonym stopniu zastąpić może jednak przycisk regulacji głośności. Tył telefonu koszmarnie prezentuje się na zdjęciach, ale już na żywo jest całkiem sympatyczny. Miękka warstwa tworzywa jest miła w dotyku, nie zbiera odcisków palców i nie rysuje się łatwo. W pokrywie producent umieścił otwór wylotowy głośnika z niewielką wypustką ograniczającą przytykanie go, a na górze przez klapkę przebija się duża obudowa odstającego od całości aparatu fotograficznego . Pod okiem aparatu znajdziemy pojedynczą diodową lampę i intrygujący sensor, który jak wiedzą wtajemniczeni, jest optycznym czujnikiem tętna.

Z przodu telefonu znajdziemy ponad wyświetlaczem głośnik słuchawki i towarzyszące mu oko aparatu fotograficznego 2 Mpix, czujniki jasności otoczenia i zbliżania oraz sporą diodę powiadomień. Tradycyjnie już dla Samsunga, pod ekranem znajdują się dwa przyciski dotykowe, a pomiędzy nimi sprzętowy przycisk Home. Lewy z przycisków dotykowych otwiera menu ostatnich aplikacji, a prawemu przypisana jest funkcja wstecz. Najciekawszy jest jednak środkowy z przycisków, bo oprócz powrotu do pulpitu pełni on dodatkową funkcję zabezpieczającą. Producent ukrył w nim czytnik linii papilarnych, za pomocą którego możemy odblokowywać telefon bez podawania hasła. Możemy stworzyć profile dla trzech palców, przy każdym z nich dokonując wielokrotnego skanowania wstępnego. Niestety funkcji daleko jest do perfekcji. W co drugim przypadku telefon odblokowywałem wpisując po trzech próbach hasło. A dodać muszę, że stworzyłem z premedytacją trzy profile dla tego samego palca, zmieniając kąt skanowania w zależności od przewidzianej sytuacji (obsługa jedną ręką, obsługa oburącz etc.). Taka kolekcja skanów zdecydowanie zwiększyła skuteczność, ale nie na tyle, by można było z tej funkcji korzystać. Jak dla mnie czytnik linii papilarnych w S5 to kompletny niewypał.

Wygodę korzystania z telefonu opisać mogę tak samo jak w HTC One M8, dodając "nie" przed każdym elementem opisu: obudowa nie wtapia się w dłoń, jej brzegi nie są przyjemnie profilowane, a całość nie jest bardzo sztywna i zwarta, przez co nie mamy wrażenia korzystania ze sprzętu Premium. Druga, nieskrzypiąca sztuka telefonu poprawiła nieco w moich oczach wizerunek Galaxy S5, ale gdy położyłem obok niej Xperię Z2, ponownie nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Samsung wyraźnie oszczędza na materiałach i... jakości.

Wyświetlacz








Podstawowe funkcje telefoniczne




GSMArena


Android jest bardzo wdzięczną platformą, gdy chodzi o pisanie wiadomości czy nawet dłuższych tekstów. W razie jakby nie odpowiadała nam jedna z klawiatur producenta, mamy pełne prawo zainstalować sobie inną z Google Play, a już te standardowe są do tego stopnia zoptymalizowane, że pisanie stało się czynnością nieabsorbującą pod względem mechaniki i precyzji. Ciekawym rozwiązaniem w przypadku SMS-ów jest możliwość opóźnienia wysyłki wiadomości o 3 do 30 sekund, z furtką w tym czasie na ewentualne rozmyślenie się. Podoba mi się też maleńka, przesuwana po ekranie klawiatura (spadek po linii Note), dzięki której łatwiej wypełnimy formularze, bez zasłaniania połowy ekranu.

W testach porównawczych zasięgu, Samsung Galaxy S5 uzyskiwał wyniki o około 3% lepsze od HTC One M8, zarówno w pomiarach sieci 3G, jak i LTE. Tłumienie sygnału w zależności od ułożenia telefonu w dłoni nie przekraczało wartości typowych dla innych smartfonów (nie ma mowy o "uścisku śmierci" etc.).

Bateria

Konkretów ciąg dalszy, czyli akumulator. Pojemność względem poprzednika wzrosła o 200 mAh i ostatecznie litowo-jonowy akumulator oferuje 2800 mAh. Nie jest to rekordowa wartość dla tej przekątnej ekranu, jednak nie określałbym jej jako wadę Galaxy S5. Korzystając z dostępności dwóch testowych egzemplarzy urządzenia, mogłem flagowca Samsunga sprawdzić w kilku scenariuszach użytkowania. Przy obciążeniach przekraczających sześć godzin rozmów dziennie, z częstym korzystaniem z Internetu i ogromem zdjęć, tylko raz telefon odłączony rano od ładowarki nie wytrzymał do godzin późnowieczornych. W bardziej standardowych scenariuszach (około 1h rozmów każdego dnia, wciąż dużo zdjęć i Internetu, 2h muzyki dziennie), smartfon ładowałem średnio po 52 godzinach. Wbrew wynikom GSMAreny, Samsung Galaxy S5 pracuje więc odczuwalnie dłużej niż HTC One M8, przy porównywalnych obciążeniach.

Czas ten dodatkowo można w istotny sposób wydłużyć, stosując ciekawe rozwiązanie Samsunga: Tryb bardzo niskiego zużycia energii. W trybie tym ekran przyjmuje odcienie szarości, transmisja danych działa wyłącznie przy aktywnym ekranie, wyłączony jest Bluetooth i Wi-Fi, a lista aplikacji zredukowana jest do kilku podstawowych (z możliwością jej modyfikacji). Zauważalne jest jednocześnie wyłączenie nadmiarowych rdzeni procesora i zmniejszenie ich taktowania. W warunkach terenowych zmuszony byłem podbić w ustawieniach jasność ekranu (w trybie domyślnym było jednak za ciemno) i rozszerzyć listę aplikacji o Facebooka (to już chyba uzależnienie). Co ciekawe, czarno-białe aplikacje działały wciąż akceptowanie szybko i właściwie jedyną bolączką był zupełny brak w tym trybie aplikacji aparatu fotograficznego. Nic to jednak przy deklaracji 24 godzin pracy na ostatnich 10% akumulatora. W sytuacji, gdy zapomnimy podłączyć na noc telefon do ładowarki i rano powita nas ostatnie 24% akumulatora, bez większych nerwów w tym trybie będziemy mogli przetrwać 8 godzin pracy, z połączeniami, wiadomościami, sprawdzaniem e-maila etc. i na spokojnie podłączyć telefon do prądu dopiero popołudniu. Choć początkowo byłem nastawiony sceptycznie do tak znaczącego ograniczania funkcji smartfonu, to jednak tyle razy ten tryb ratował mi skórę, że uważam go za jedną z najciekawszych innowacji Galaxy S5.

Co w menu piszczy

Okrągłe ikony widoczne w pierwszych, tajemniczych materiałach prasowych Samsunga nieco mnie przeraziły. Szczęśliwie, trafiły one jedynie do ustawień i generalnie do głębszych zakamarków interfejsu (np. tryb samochodowy), a nie na standardowy pulpit. Ten ostatni, podobnie jak w poprzedniku może być wyświetlany w trybie uproszczonym, o ograniczonej liczbie aplikacji i wielkich, łatwych do trafienia ikonach. Rozwinięciu uległa też idea ograniczania funkcji menu przy korzystaniu z telefonu przez dzieci. Kolorowy, kreskówkowy interfejs ma nawet skrót do aparatu fotograficznego, a przy tym mamy pewność, że z naszego pulpitu nie znikną ważne dla nas aplikacje, a ikony i pliki pozostaną na swoim miejscu. Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym HTC One i zostało rozwinięte w jego następcy, pierwszy z pulpitów zarezerwowany został w S5 na strumień informacji z serwisów społecznościowych (Facebook, LinkedIn czy YouTube) i prasy. Przy natłoku rozmaitych źródeł informacji, dodatkowy agregator w moim przypadku okazał się zbędny i z przyjemnością przyjąłem możliwość jego zupełnego wyłączenia.

Pierwsze przeskoczenie przez kilka pulpitów i zajrzenie do listy aplikacji pokazuje porządki poczynione przez producenta. Zamiast około 50 preinstalowanych aplikacji w Galaxy S4, tu jest ich 40, a wielkość dostępnej pamięci z poniżej 9 GB przeskoczyła do ponad 10 GB (zależnie od wersji oprogramowania, beta była mniej "szczodra"). Widać też, że Samsung nie działał w czasie tych czystek pochopnie. Stale rozwijany jest pakiet S Health, który szczególnie w połączeniu z urządzeniami z linii Gear pozwala efektywnie monitorować postępy w naszych treningach i sprawniej docierać do postawionych celów. Z aplikacji zniknął jednak wskaźnik "poziomu komfortu", a to za sprawą usunięcia ze specyfikacji termometru i higrometru (konsekwencje uszczelnianej obudowy).

Nowością jest dioda pulsometru umieszczona z tyłu obudowy, w niewielkim wgłębieniu pod aparatem fotograficznym. Pomiaru tętna dokonywać należy w pozycji siedzącej, w bezruchu i w ciszy. Wyniki w czasie testów potrafiły różnić się o 20% (wykonane jeden za drugim), były też inne niż z Geara 2 i Geara Fit, co jednoznacznie sugeruje jedynie orientacyjne ich traktowanie. Dodać należy, że o wiele łatwiej jest wykonać pomiar tętna telefonem niż wspomnianymi Gearami - nie ma aż takiego problemu z przyleganiem czujnika do skóry, przez co rzadziej musiałem pomiary powtarzać.

Zsunięcie górnej belki systemowej pozwala rozwinąć następnie pełną listę skrótów konfiguracyjnych. Przebrnięcie przez wszystkie te kontrolki wymaga wiele czasu i cierpliwości, natomiast konfigurowalny pasek najważniejszych kontrolek sprawia, że nie będziemy tej operacji musieli wykonywać wielokrotnie. Producent postanowił rozszerzyć opcje pracy wielozadaniowej i oprócz znanej z S4 funkcji Multi-window (praca na 2 oknach w tym samym czasie o regulowanym rozmiarze), mamy też niewielki, okrągły trójkropek, po którego rozwinięciu pojawiają się skróty do najczęściej używanych aplikacji.

Oczywiście nie zabrakło też tradycyjnego menadżera otwartych aplikacji, z możliwością przełączania się pomiędzy nimi, zamykania pojedynczych pozycji, jak i całej listy za jednym zamachem. Co istotne, zarówno pasek szybkich skrótów, jak i menu pracy wielookienkowej nie są standardowo uruchomione po pierwszym włączeniu telefonu. Łatwiej dzięki temu połapać się w podstawowych funkcjach menu i dopiero później włączyć sobie dodatkowe rozwiązania Samsunga. Na liście tych ostatnich jest też np. praca na pomniejszonym pulpicie. Gestem przesuwania od środka ekranu do jego prawego brzegu uruchomić można tryb, w którym cały Android korzysta jedynie z części ekranu. Jest to jakaś furtka do sprawnej obsługi telefonu jedną ręką, dla osób o małych dłoniach. Co ciekawe, stopień zmniejszenia interfejsu można regulować. Generalnie menu ustawień w swojej nowej formie jest prawdziwą kopalnią dodatkowych funkcji, rozmaitych gestów i nawet po kilku miesiącach użytkowania wciąż czekać będą na nas nowe rozwiązania. Nie jest np. problemem uruchomienie głosowego odczytywania dzwoniącego kontaktu, a tryb zwiększonej czułości ekranu pozwoli na jego obsługę nie tylko w rękawiczkach, ale też np. ołówkiem. Producent dostarczył niemal wszystkie nowinki z zeszłorocznego Galaxy S4, ale na widoku zostawił jedynie te najpopularniejsze, przez co menu jest mniej chaotyczne w odbiorze. Z drugiej strony, podział ustawień telefonu na kategorie i zamiana dużych opisów na okrągłe ikonki z małymi opisami powoduje, że trzeba się tej części menu uczyć na nowo, zanim dotarcie do danej funkcji stanie się szybkie i intuicyjne.

Wydajność








Łączność i GPS








Samsung należy do tych sprytnych producentów, którzy nie ulegli Google'owi i oprócz Chrome'a oferują też zoptymalizowaną, starą przeglądarkę Androida. Co w niej takiego niezwykłego? Jest przede wszystkim odczuwalnie szybsza niż uniwersalna aplikacja Google'a, co widać w wynikach benchmarków, ale też w typowym użytkowaniu. Bardzo podoba mi się, gdy strony na moich oczach wczytują się niemal natychmiast, zamiast coś tam sobie mielić i zastanawiać się. O ile w przypadku gier różnice związane z zastosowaniem nowszego chipsetu nie są kolosalne, to już przełożenie go na szybkość korzystania z sieci jest odczuwalne.

Jakiegoś dodatkowego rozpieszczenie pod względem rozwiązań nawigacyjnych użytkownicy Samsunga Galaxy S5 nie odczują. O ile w Xperii Z2 Tablet znalazłem pełną wersję offline'owej nawigacji krok po kroku (podobnie jak we wszystkich Lumiach), o tyle zarówno S5, Xperia Z2 i One M8 skazują nas na pakiet aplikacji Google'a (skądinąd w większości przypadków zadowalający), a przy wyjazdach zagranicznych lub oszczędzaniu na transmisji danych - odeślą nas do sklepu z aplikacjami. Nad "łapaniem fiksa" nie ma co się rozwodzić - od kilku generacji sprzętu, GPS wspomagany dodatkowo danymi z hotspotów i sieci komórkowych ustala nasze położenie już w chwili uruchamiania aplikacji. Pomiary były przy tym zadowalająco dokładne i ani razu w ciągu kilkutygodniowych testów Galaxy S5 mnie w tej materii nie zawiódł.

Aparat fotograficzny

Aparat fotograficzny zastosowany w Galaxy S5 to nie tylko większa liczba pikseli (16 mln), to także zupełnie nowe podejście producenta do tematyki technologii produkcji sensora oraz (wreszcie) powiększenie rozmiarów czujnika (1/2.6"). Za sześciosoczewkowym obiektywem (o jedną soczewkę więcej niż w S4) kryje się matryca wykonana w technologii ISOCELL. Samsung, produkujący 20% matryc dla światowego rynku, zastosował w nowym sensorze specjalne bariery pomiędzy poszczególnymi pikselami. Obniżają one poziom prześwitów pomiędzy sąsiednimi pikselami o 30%, ograniczając tym samym poziom szumu w trudnych warunkach oświetleniowych. Jednocześnie objętość komórek wzrosła względem popularnych czujników BSI i każdy piksel rejestruje o 30% więcej światła niż do tej pory. Ta ostatnia cecha sensora pozwala m.in. istotnie zwiększyć zakres dynamiczny zdjęcia, czyli rozszerzyć skalę pomiędzy najjaśniejszym i najciemniejszym obszarem jaki zarejestrować może matryca. Tak technologię prezentuje Samsung:

<: F1648 :>
Muszę przyznać, że po takiej prezentacji nowy flagowiec Samsunga zaintrygował mnie jeszcze bardziej. Co więcej, matryca ma proporcje 16:9, a więc zdjęcia generowane przez S5 idealnie nadają się do prezentowania ich na panoramicznych ekranach monitora czy telewizora, zgrabnie prezentują się też w sieci i tylko od biedy kwadratowy Instagram na tym ucierpi. Po pierwszych zdjęciach byłem już pewny, że HTC One M8 nie ma szans. Oparty na detekcji fazy autofocus Galaxy S5 okazał się szybszy od tego we flagowcu HTC, w którym przecież na potrzebę szybkiego ostrzenia producent zastosował dedykowany chip. Do miana lidera brakowało mi jedynie porównania z Xperią Z2. W tej ostatniej dostajemy aż 20,7 Mpix, a matryca ma jeszcze większy rozmiar (1/2.3").

Widząc rewelacyjny wynik Xperii na DXOMark i czytając poświęcony temu faktowi komunikat stwierdziłem, że Samsungowi będzie trudno. Gdy jednak teraz zaglądam na stronę cenionego labu okazuje się, że Samsunga Galaxy S5 nadal tam nie ma. Przypadek? Nie sądzę. Pomijając wielki skok jakości w nagraniach wideo, Xperia Z2 utknęła z niemal identyczną jakością zdjęć, jak w Z1 czy Z1 Compact. Wszystkie wymienione modele Sony robią niezłe zdjęcia, ale nie odważyłbym się nazwać ich najlepszymi na rynku. Teraz gdy pazur pokazuje Galaxy S5 - dystans ten jeszcze się zwiększa.

Do rzeczy jednak. Zdjęcia z Samsunga Galaxy S5 mają bardzo wysoki poziom odwzorowania detali, jednak z tendencją do przeostrzeń, objawiających się obwódkami przy kontrastujących ze sobą powierzchniach. Odwzorowanie kolorów poszło w kierunku dawnych Nokii - często widoczne jest ocieplanie scen, a nasycenie kolorów jest wysokie. Nie jest to coś pożądanego przez profesjonalnych fotografów, którzy wolą mieć pełną kontrolę nad tymi aspektami (najczęściej podkręcając kolory jak zrobił to automat ;-) ), z drugiej jednak strony, tak prezentowana kolorystyka jest bardzo pozytywnie przyjmowana przez foto-laików. Zdjęcie wygląda dobrze już bez żadnej obróbki, podczas gdy "inni" muszą jeszcze w nim grzebać zanim będzie można je wrzucić do sieci. Największy konkurent, czyli Xperia Z2, gorzej pracuje pod ostre światło, a końcowe produkcje wykonane w pełnej rozdzielczości, mają znacznie zimniejszą kolorystykę. Odrębnym tematem jest tryb HDR, który w S5 działa po prostu idealnie, w pełnej rozdzielczości matrycy (większość zdjęć będziemy mieli ochotę wykonywać w tym trybie), podczas gdy na Z2 finalne zdjęcia mają tylko 8 Mpix (do wyboru 4:3 lub 16:9), a do tego częściej wychodzą poruszone. Na dobrą sprawę Xperia Z2 pokazuje pazur jedynie przy zdjęciach nocnych (bez lampy), gdzie oferuje mniejszy szum (lampa S5 okazała się nie tylko lepsza pod względem odwzorowania kolorów, ale i w przypadku zasięgu). I nie warto też uparcie liczyć megapikseli. 16 Mpix to dokładnie tyle, ile wycisnąć można maksymalnie z Xperii Z2 przy zdjęciach w formacie 16:9.

<: F1754 :>

Interfejs aparatu został dosyć wyraźnie przebudowany. Ikony są większe, większy jest też porządek na ekranie, co w sposób naturalny wpływa na poprawę ergonomii. Nie zabrakło szeregu efektów generowanych w oparciu o serię zdjęć (usuwanie ruchomych obiektów czy ich dublowanie), mamy zaawansowane narzędzie do autoportretów, wygodny tryb panoramy (aż do 60 Mpix), filtry kolorystyczne, jak i tryb wirtualnej wycieczki, w ramach którego tworzyć możemy animacje ze zdjęć zwiedzanych obiektów. Jest też możliwość zabawy głębią ostrości zdjęć już wykonanych. Telefon i w tym przypadku wykonuje dwa zdjęcia pod rząd, następnie ustalamy czy ostrość ma być na przednim, czy na tylnym planie, a może w obrębie całej sceny. Mechanizm działa może mniej precyzyjnie niż w HTC One M8, ale bez porównania lepiej niż w Xperii Z2, w przypadku której skorzystanie z tego trybu udaje się raz na kilka ujęć. Na zdjęcia podwodne za bardzo nie liczmy - raz, że ekran wariuje pod wpływem wody, wybierając przypadkowe ustawienia, a dwa - obudowa jest bardziej odporna na zachlapanie, aniżeli przystosowana do pracy w pełnym zanurzeniu (szerzej o tym w podsumowaniu).

W temacie nagrań wideo również dzieje się u Samsunga wiele. Przede wszystkim firma znacząco poprawiła jakość nagrań 4K względem prekursora tematu - modelu Note 3. Poziom odwzorowania detali jest błyskotliwy, bije wszystkie telefoniczne wideo-produkcje, z którymi do tej pory miałem do czynienia. I tak, jest minimalnie lepiej niż w konkurencyjnym Z2. Ten ostatni ma jednak coś, czym nie może się pochwalić S5, a mianowicie w miarę skuteczną cyfrową stabilizację nie tylko przy filmach FullHD, ale i 4K (drastycznie przy tym zmniejsza się pole widzenia). Wiem, że wiele osób stwierdzi, że i tak nie ma na czym oglądać filmów 4K (sam odpowiedniego odbiornika nie posiadam). Jednak możliwość obróbki filmów 4K na komputerze z docelową rozdzielczością FullHD daje wielkie pole do popisu. Możemy bezstratnie kadrować obraz, pozwolić sobie na cyfrową stabilizację obrazu bez świadomości, że z FullHD wycinamy kawałek obrazu i potem skalujemy go ponownie do FullHD, a zamrożone klatki spokojnie nadadzą się na wysokiej jakości zdjęcia publikowane w sieci. Co istotne, oprócz "wypasionego" 4K, mamy też 120-klatkowe HD, które następnie możemy spowolnić nawet ośmiokrotnie dla nagrań w zwolnionym tempie, jak i płynne FullHD przy 60 klatkach na sekundę. Zarówno przy filmach 1080p, jak i 2160p nagrania z Galaxy S5 są ostrzejsze od tych z Xperii Z2.

Odtwarzanie multimediów

Pod względem jakości dźwięku walka pomiędzy flagowcami HTC, Sony i Samsunga była wyrównana. Zauważenie różnic w jakości dźwięku wymaga porządnych słuchawek - wszystkie trzy urządzenia oferują czysty i zadowalająco dynamiczny dźwięk, z którym w razie potrzeby można wiele zrobić w equalizerze, dopasowując końcowy efekt do naszych preferencji (jedni wolą ciepłe brzmienie, innym zależy na równomiernym odwzorowaniu poszczególnych pasm etc.). To, co jest natomiast bardzo proste do zauważenia, to spore różnice w poziomie głośności. W tej kategorii na szarym końcu plasuje się Xperia Z2, wyprzedza ją Galaxy S5, a ponad oba wyraźnie wyskakuje HTC One M8, ze sporym zapasem mocy nawet na wielkie "nauszniki".

Odtwarzacz muzyczny nowego Samsunga jest może mniej widowiskowy od ostatnich Walkmanów w smartfonach Sony, ale próżno szukać w nim jakichś radykalnych braków. Bez trudu telefon poradził sobie zarówno z plikami MP3, WMA, jak i FLAC, wczytały się okładki albumów, mamy SoundAlive pozwalający na kratownicy dobrać optymalne ustawienia dla danego gatunku muzycznego, mamy emulację wzmacniacza lampowego, dźwięku przestrzennego 7.1, jak i odtwarzania w pomieszczeniach o różnych rozmiarach, no i jest rzecz jasna siedmiosuwakowy equalizer z dodatkowymi efektami 3D, wzmocnienia basu i czystości dźwięku. Z kolei Adapt Sound na podstawie kilkuetapowego testu dobierze odpowiednie parametry dźwięku dla lewego i prawego ucha. Jest czym się bawić. Muzykę można odtwarzać bezprzewodowo na kilku sparowanych telefonach Samsunga (Group Play), jak i dzielić się nią poprzez DLNA.

Rozczarowuje natomiast odtwarzacz wideo. Niby nic mu nie dolega, da się wczytać napisy, jest rozbudowana kontrola nad dźwiękiem, możemy odtwarzać w okienku, to znów wrócić do pełnego odtwarzacza, a filmy na AMOLED-ach aż chce się oglądać. Problematyczna jest lista standardowo obsługiwanych kodeków, z której tajemniczo zniknął DivX, pozostał natomiast XviD. Częściej niż do tej pory w przypadku Samsungów zdarzały mi się też problemy z prawidłowym rozpoznawaniem przez telefon kodeka audio. Bez dodatkowej aplikacji ani rusz.

Nie zmieniła się polityka firmy w kwestii radia FM. Nie było go w Galaxy S4, nie ma go i w Galaxy S5. Jest natomiast u kluczowych konkurentów (za wyjątkiem Apple'a).

Podsumowanie






Trybu bardzo niskiego zużycia energii






Wady:








Zalety:



















Zdjęcia wykonane aparatem wbudowanym w telefon:










makro




Porównanie zdjęć telefonów: Samsung Galaxy S5 vs. HTC One M8


Samsung Galaxy S5




HTC One M8




Porównanie zdjęć telefonów: Samsung Galaxy S5 vs. Sony Xperia Z2


Samsung Glaxy S5






Sony Xperia Z2






Samsung Glaxy S5 - HDR




Sony Xperia Z2 - HDR